IKS

Upadek antychrysta (?)

upadek antychrysta felieton sztukmix

Ten tekst oczywiście dotyczy ostatnich wydarzeń z udziałem Briana Warnera (szerzej znanego jako Marilyn Manson). Nie zamierzam jednak wyrokować o jego winie, bądź jej braku. Nie ja jestem od ferowania wyroków. Chciałbym skupić się na kilku aspektach, które wydają się być interesujące w kontekście oskarżeń jakie zostały skierowane pod adresem muzyka.

Marilyn Manson to bez wątpienia osoba kontrowersyjna. Pseudonim, który wziął od nazwiska Charlesa Mansona, narkotyki, samookaleczenia w trakcie koncertów, czy profanowanie Biblii, to tylko nieliczne z jego wyskoków. Wszystkie były jednak mocno związane z jego wizerunkiem scenicznym i można je było podciągnąć pod performance artystyczny. Zresztą już od ładnych kilku lat Warner uspokoił się i nie szaleje tak jak przed laty. Trzeba też jasno powiedzieć, że jego sława nie karmiła się jedynie kontrowersją. Jako zespół on i jego współtowarzysze wydali co najmniej trzy wybitne dzieła. „Antichrist Superstar”, „Mechanical Animals” i „Holy Wood”, to albumy, które uważane są za kamienie milowe w zakresie muzyki industrialnej. Później z formą muzyka bywało różnie, chociaż uczciwie trzeba powiedzieć, że jego ostatni album „We Are Chaos” nie jest czymś czego Warner powinien się wstydzić.

 

I kiedy wydawało się, że kariera muzyka ponownie nabiera tempa, jego była partnerka Evan Rachel Wood, z która spotykał się przez trzy lata od 2007 r. do 2010 r, wydała na Instagramie takie oto oświadczenie „Moim oprawcą był Brian Warner, znany światu jako Marilyn Manson. Zaczął mnie uwodzić, gdy byłam nastolatką, a następnie znęcał się nade mną przez kilka lat. Miałam wyprany mózg, byłam manipulowana.” Po tym słowach rozpętała się burza. Do oskarżeń przyłączyły się Ashley Walters, Sara McNeilly, Ashley Lindsay Morgan i kobieta o imieniu Gabriella , a ich wersje potwierdził Wes Borland (muzyk znany przede wszystkim z Limp Bizkit, który przez dziewięć miesięcy grał w zespole Mansona). Głos zabrała już także Rose McGowan, jedna z twarzy ruchu #meToo, która była związana z Mansonem. Poinformowała, że chociaż ona nie ma z nim takich okropnych doświadczeń, wierzy kobietom, które wysuwają teraz w jego kierunku oskarżenia. W sprawie wypowiedziała się też była żona muzyka Dita Von Teese. „Szczegóły, które wyszły na jaw, nie pokrywają się z moim doświadczeniem, które wyniosłam po 7 latach związku”.

 

Warto zatrzymać się w tym miejscu przy osobie Evan Rachel Wood. Zaczęła spotykać się z Warnerem, gdy miała 18 lat. Już kilka lat temu w swoich wypowiedziach sugerowała, że w przeszłości miała partnera, który się nad nią znęcał. Nie podała wtedy jego danych. Po opublikowaniu oświadczenia, fani muzyka od razu zaczęli zarzucać jej chęć wypromowania się kosztem swojego idola, chęć wyłudzenia od niego pieniędzy czy też chęć zemsty po latach. Slutshaming i victimblaiming są bardzo widoczne w tej dyskusji.

 

Patrząc trzeźwym okiem ciężko uwierzyć, że motywowała ją chęć promocji. Wood obecnie bardzo dobrze radzi sobie jako aktorka – jest jedną z głównych bohaterek bardzo cenionego serialu „Westworld”. Na pewno też nie narzeka na brak pieniędzy. Zemsta? Jest to oczywiście możliwe. Pytanie, czemu miałaby mścić się po tylu latach. Pamiętajmy, że ofiary traumy często dojrzewają do decyzji, aby ujawnić ją światu. I mają prawo to zrobić w każdym momencie. Wood była młodą dziewczyną pod ogromnym wpływem starszego faceta (Manson miał wtedy 36 lat). Tak jak napisałem na wstępie nie chcę wyrokować, czy jej oskarżenia są prawdziwe. Sam Manson wystosował następujące oświadczenie „Moje intymne relacje zawsze były całkowicie w zgodzie z partnerami o podobnych poglądach. Bez względu na to, jak – i dlaczego – inni teraz postanowili zniekształcać przeszłość, taka jest prawda”. Czyli może po prostu taki mieli układ, a Wood przekłamuje bądź wypacza rzeczywistość? My jako osoby postronne nie jesteśmy w stanie tego ocenić.

 

Niemniej oskarżenia pod adresem muzyka, spowodowały bardzo przykre dla niego konsekwencje. Przede wszystkim o rozwiązaniu kontraktu z Mansonem poinformowała wytwórnia muzyczna Loma Vista Recordings, zerwano z nim również kontrakty odnośnie gościnnych występów w produkcjach „Amerykańscy Bogowie” oraz „Koszmarne Opowieści”. Te decyzje również spotkały się z krytyką jego fanów, przecież nie udowodniono mu jeszcze winy. Tyle tylko, że żyjemy w czasach, w których wytwórnie płytowe czy też medialne nie chcą by ich marka była w jakikolwiek sposób kojarzona z gościem, który znęcał się nad swoimi partnerkami. To już nie te czasy, kiedy muzycy mogli bez konsekwencji dobierać się do kobiet, czy też ukrywać przed policją, na hotelowych korytarzach, w towarzystwie 16-letnich groupies. Ruch #metoo wiele w tym zakresie zmienił. Bardzo możliwe, że w kontrakcie były zapisy o możliwości zerwania współpracy w sytuacji jeśli muzyk coś odwali. Nawet jeśli takiego zapisu nie było, z punktu widzenia wytworni lepiej dmuchać na zimne, niż mieć przyczepioną łatkę obrońcy kata kobiet. To chyba tylko w naszym pięknym kraju może dojść do sytuacji, że TVP broni swojego „gwiazdora” oskarżonego o gwałt. W idealnym świecie oczywiście wszyscy poczekaliby na udowodnienie winy, ale nie żyjemy w idealnym świecie, a Manson ma przecież prawo walczyć o swoje prawa.

 

Bardzo interesującą kwestią jest co zrobi muzyk. Ma prawo pozwać Wood, ma prawo pozwać swoich byłych bądź niedoszłych pracodawców. Na pewno czeka go długa batalia o ratowanie wizerunku. Bardzo możliwe, że obserwujemy właśnie jego upadek, tak jak miało to miejsce w przypadku karier Kevina Spacey i Johnny’ego Deppa.

 

Postronni obserwatorzy prześcigają się oczywiście w swoich wyrokach, co w mojej opinii jest dość słabe. Takie sytuacje są bardzo delikatne, nie znamy wszystkich faktów i należy poczekać jak rozwinie się sytuacja. Na pewno ktoś tu jest ofiarą. Jednak nikt z nas nie ma prawa w obecnej sytuacji wyrokować o czyjejś winie – szczególnie kiedy jedynymi dowodami są słowa. Ja cenię zarówno Evan Rachel Wood jak i Briana Warnera – tym bardziej ze smutkiem śledzę coraz to nowsze informacje odnośnie tej przykrej sytuacji. Wszystkim obserwatorom życzę powściągliwości w swoich sądach.

 

A jak będzie? Pożyjemy-zobaczymy.

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz