IKS

Soen – „Imperial”

soen imprial muzyka recenzja sztukmix

Szwedzki Soen, to prawdziwa prog-metalowa maszyna. Muzycy z płyty na płytę udoskonalają wypracowaną przez siebie formułę. Kilka dni temu premiere miało ich najnowsze dzieło „Imperial”.

Do Soen, od samego początku działalności, została przyklejona łatka supergrupy. Wszak w jej skład wchodzą (bądź wchodzili) byli członkowie tak zacnych kapel jak Opeth , Testament, Avatarium czy Willowtree. Panowie od lat starają się wyjść z cienia tych nazw. I uczciwie trzeba przyznać, że solidnie pracują na obecną markę.

„Imperial” to ich piąta płyta. Muzycy mają bardzo regularne tempo wydawania kolejnych albumów („Lotus” w 2019, „Lykaia” w 2017). W żaden sposób nie wpływa to jednak na jakość prezentowanych dźwięków. Trzeba przyznać, że niewiele zostało z totalnej zrzynki z Toola, jaką zaserwowali na swoim pierwszym albumie „Cognitive”. Każda kolejna płyta była poszukiwaniem własnej tożsamości, a „Imperial” jest ich najbardziej dopracowanym produktem. O ile są progowi artyści, którzy ciągle poszukują nowych brzmień (Steven Wilson), tak Soen od trzech płyt okopał się w swojej stylistyce, wprowadzając jedynie drobne nowości.

Już pierwszy utwór „Lumerian” to 100% Soenu w Soenie. Średnie tempo, dynamiczny i bardzo podniosły refren oraz nienaganna technika muzyków. Mocny strzał na otwarcie albumu. Panowie w swojej twórczości lubią czasem odejść od klasycznego prog-metalu i pograć hard-rocka („Deceiver”), czy złożyć hołd klasykom, jak w balladowym „Illusion” prowadzonym przez przepiękną „gilmourowską” gitarę. Dwa najmocniejsze punkty płyty to „Monarch” z refrenem, który swoim patosem mógłby kruszyć ściany oraz najmocniejszy i najbardziej metalowy „Antagonist”. Warto wspomnieć również o „Modesty” zaczynającym się od elektronicznych dźwięków, z piękną partią smyczków oraz rewelacyjnym solo gitarzysty Cody’ego Forda. Płytę kończy spokojny i podniosły „Fortune”z nastrojowymi klawiszami, kolejnym przejmującym refrenem oraz trudnym do zapomnienia gitarowym solo.

Głównym tematem tekstów jest walka i przezwyciężanie trudności. Nie ma się co dziwić skoro sami muzycy określają swoją płytę produktem pandemii COVID-19. Na uwagę zasługuje forma wokalisty Joela Ekelöfa. Facet ma rewelacyjne warunki głosowe i co rusz z nich korzysta. Zakres jego strun głosowych oraz umiejętność budowania dramaturgii budzi ogromny szacunek. Jego wokal jest wręcz stworzony do tych wszystkich podniosłych, patetycznych refrenów serwowanych praktycznie w każdym kawałku.

8 utworów, 42 minuty. To dużo czy mało? Na pewno wystarczająco by zaspokoić oczekiwania słuchaczy, ale i pozostawić lekki niedosyt. Ekelöf w utworze „Dissident” wyśpiewuje „W nas wszystkich płonie ogień, który burzy każdą ścianę” i ja mu absolutnie wierzę.

„Imperial” to kawał doskonałej roboty i jeśli ktoś ma ochotę rzucać się na jakieś barykady, to tylko przy muzyce Szwedów.

Ocena (w skali od 1 do 10) 8 węży
🐍🐍🐍🐍🐍🐍🐍🐍

Mariusz Jagiełło

Tracklista:

1. Lumerian
2. Deceiver
3. Monarch
4. Illusion
5. Antagonist
6. Modesty
7. Dissident
8. Fortune

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz