IKS

Paweł „Piguła” Czekała (The Analogs) [Rozmowa]

the-analogs-rozmowa

The Analogs pozostaje na barykadach, a najnowsza płyta „Bestia” jest kolejnym elementem drogi zespołu, który przypomina nam o tym, co jest dla nas najważniejsze jako zbiorowości ludzi. Gitarzysta grupy, Paweł „Piguła” Czekała opowiedział mi nie tylko o najnowszej płycie, ale określił też miejsce zespołu na scenie i przekazał kilka planów na przyszłość The Analogs, którzy w przyszłym roku będą obchodzili trzydziestolecie istnienia.

 

MM: Na ile „Projekt Pudło” wpłynął  zwłaszcza merytorycznie na to, co słychać na płycie „Bestia”?

 

PC: Na pewno przebywanie w takich miejscach jak zakłady karne, ośrodki terapii uzależnień, czy młodzieżowe ośrodki wychowawcze, wpływają na postrzeganie świata i na rozumienie tego, co się dzieje dookoła, a także na rozumienie tego, że ludzie popełniają błędy i że nie zawsze życie idzie taką drogą, jaką byśmy sobie życzyli. Ja sam jestem osobą – jak to się mówi – po przejściach i w zasadzie od początku istnienia zespołu The Analogs, takie rzeczy jak zagubienie, przemoc, wyobcowanie, nieprzystosowanie, znajdowały odbicie w naszych tekstach. Projekt Pudło spowodował, że przypomniałem sobie wiele rzeczy z tego, co niegdyś było częścią mojego życia. Rozmowy z ludźmi, którzy są w trudnych życiowych momentach i którzy szukają rozwiązania problemów, w których się znaleźli, na pewno spowodowało, że na wiele poruszanych przeze mnie spraw, które poruszam w tekstach, mogłem spojrzeć jeszcze głębiej i przekazać je dalej za pomocą tekstów piosenek.

 

MM: Słuchając „Bestii”, odnoszę wrażenie, że nie tylko utwór tytułowy, ale i cała płyta jest właściwie swego rodzaju przestrogą

 

PC: Ja naprawdę nie nadaję się na nauczyciela, czy osobę, która mogłaby komuś doradzać, ponieważ w moim życiu sam popełniałem masę błędów, gubiłem się i krzywdziłem innych. Wydaje mi się, że przedstawienie w sposób reportażowy i skondensowany tego, co dzieje się dookoła i tego, jak wygląda naprawdę świat, jakie czekają na nas pułapki oraz ostrzeżenie przed tym, jak łatwo możemy się zgubić, może być pożyteczne dla innych ludzi. Wszyscy jesteśmy non stop poddawani różnego rodzaju presji. Na nasze wybory i decyzje olbrzymi wpływ ma socjotechnika i wszelkiego rodzaju manipulacje. W układzie, w którym żyjemy, oczekuję się od nas, że będziemy doskonałymi konsumentami którzy pracują za ułamek wartości tego, ile warta jest praca. Ludzie wydają zarobione pieniądze na niepotrzebne im rzeczy, bezdyskusyjnie przyjmują decyzję polityków i każdy, kto się z tym nie zgadza, automatycznie jest spychany na margines. Łatwo jest popełnić błąd, a my staramy się przekazać, że popełnianie błędów jest rzeczą normalną, ale za każdym razem, kiedy popełniamy błąd, musimy się czegoś nauczyć i nie popełniać go więcej. To w zasadzie chyba jedyna forma edukacji, jaką można znaleźć w naszych piosenkach.

 

MM: A tytułowa „Czarna Gwiazda” to zdaje się symbol… pecha?

 

PC: Tak, w tej piosence użyłem właśnie tego rodzaju symbolu. Gwiazda kojarzy nam się z czymś jasnym, a kiedyś gwiazdy służyły wyznaczania kierunku podróży. Marynarze używali ich do nawigacji, ale wszystkie te gwiazdy świeciły. Czarna gwiazda symbolizuje to, że kogoś życie staje się dokładnie odwrotne, niż powinno. Ale „Czarna gwiazda” to tak naprawdę piosenka o tym, że czasem zdarzają się rzeczy, na które nie mamy żadnego wpływu i których się absolutnie nie spodziewamy.

 

 

MM: Z kolei „1905” to lekcja historii.

 

PC: Owszem, te tematy często poruszaliśmy na poprzedniej płycie. Przypominaliśmy postać Okrzei oraz Dąbrowszczaków, a teraz przypominamy rewolucję 1905 roku oraz w „Tańcu ognia” wspominamy o rabacji galicyjskiej. Historia, jakiej jesteśmy uczeni obecnie milczy na ten temat. Myślę, że warto przypomnieć o tym, bo nasza droga do wolności – czy to wolności jako państw, czy też wolności jako narodów, wyglądała właśnie tak, a nie w ten sposób, jaki kreują to obecnie politycy, zafascynowani polską szlachecką, która była strasznym kiblem – stanowiła ponad 90% społeczeństwa i była głównym powodem stracenia przez nas niepodległości.

 

MM: A skąd się wzięła w tym zestawie „Ruda Kejla”, zainspirowana opowiadaniami Izaaka Baszewisa Singera?

 

PC: To piosenka o wyborach życiowych, o pewnych decyzjach, które się podejmuje po to, aby polepszyć swoją sytuację albo wyrwać się z czegoś, czego nie chcemy. Dziewczyna nie chce, aby jej życie wyglądało tak, jak życie wszystkich dziewczyn dookoła. Wiesz, ta piosenka mówi o bardzo ważnej rzeczy, że tak naprawdę ciężka praca ponad nasze siły, po to, aby ledwo wiązać koniec z końcem, jest zwykłym niewolnictwem, a moralność i pewne zasady, które są nam narzucane, służą tylko temu, aby ten wyzysk zalegalizować.

 

zdj. Mariusz Dwójka
zdj. Mariusz Dwójka

 

MM: Nie pierwszy to bardzo 'na czasie’ utwór w waszym dorobku. No właśnie – nie masz wrażenia, że na przestrzeni lat tematy piosenek nie tylko waszych, ale w ogóle zespołów punkowych, nie tylko się powtarzają, ale i niespecjalnie starzeją?

 

PC: Dopóki będzie trwał kapitalizm i wolny rynek, dopóki będziemy uczeni tego, że należy ze sobą konkurować, a nie współpracować ,to warto jest pisać piosenki, które namawiają ludzi do empatii i to pomagania sobie nawzajem. Punk rock to muzyka, która porusza tematy społeczne i socjalne, które są zawsze niewygodne dla polityków. Dopóki wszyscy ludzie na świecie nie zdadzą sobie sprawy, że tak naprawdę politycy są nam zupełnie niepotrzebni, za to my jesteśmy potrzebni im, aby na nich pracować i aby ich utrzymywać, a w skrajnych sytuacjach – żeby za nich umierać, zespoły takie jak nasz, mogą starać się przekazać ludziom jak najwięcej. Teksty piosenek mówiące o przemocy, a w szczególności o przemocy policji, teksty o potrzebie zjednoczenia się i domagania podstawowych praw i możliwości samostanowienia oraz decydowania o samym sobie, nie starzeją się, bo od końca lat 70., kiedy powstawała muzyka, którą my obecnie gramy, tak naprawdę nic się nie zmieniło w tej kwestii.

 

MM: W przyszłym roku The Analogs będzie obchodziło 30-lecie. Jak widzisz swoją przyszłość sceniczną/muzyczną?

 

PC: Gramy szeroko rozumianego punk rocka, czyli muzykę opartą na rhythm & bluesie i tu raczej ciężko oczekiwać jakichkolwiek zmian. Mimo tego, że 30 lat to naprawdę dużo, to pewnie dalej będziemy jeździć i grać koncerty, bo sprawia nam to wielką przyjemność. My naprawdę wierzymy, że muzyka może być bronią i przy jej pomocy można wiele zmienić. Nigdy nie robiliśmy długofalowych planów, nie wyznaczaliśmy jakiś celów i chyba tak będzie dalej. Wiele osób, które przychodzi na nasze koncerty, robi to od blisko 30 lat. Mówiąc szczerze, to jesteśmy z tego powodu bardzo dumni. Tak samo dumni jesteśmy z dzieciaków, które przychodzą i i słuchają The Analogs, choć mogliby słuchać czegoś zupełnie innego, bardziej dopasowanego do współczesności i lżejszego w przekazie. Wiadomo, że z okazji 30-lecia zagramy kilka specjalnych koncertów, ale na razie koncentrujemy się na naszym nowym albumie, który miał premierę tydzień temu.

 

zdj.Radomił Poziom Gomółka

 

MM: „Bestia” wyszła też na kasecie. To ukłon w stronę najbardziej zagorzałych słuchaczy, czy gadżet?

 

PC: Wiadomo, że obecnie najważniejszym nośnikiem jest digital i to jest sprawa w ogóle bezdyskusyjna. Tym niemniej – bardzo nas cieszy, że album bardzo dobrze sprzedał się przedsprzedaży na CD. Sam osobiście mam bardzo duży sentyment do kaset, bo kiedy byłem nastolatkiem, miałem setki kaset z muzyką, której słuchałem, a która była u nas bardzo trudno dostępna. W Polsce jest grupa zagorzałych kaseciarzy, którzy chętnie kupią kasety, których obecnie niewiele się wydaje. To taki nasz ukłon w ich stronę i w stronę całego mojego pokolenia, które całą swoją edukację muzyczną opierało na kasetach.

 

MM: Na marzec macie rozpisanych kilka koncertów. A będzie was też można usłyszeć na festiwalach w tym roku?

 

PC: My gramy w zasadzie koncerty przez cały rok. Graliśmy cały luty, będziemy grali cały marzec, będziemy grali cały kwiecień. Oczywiście mówię o weekendach. Potem w maju troszeczkę odpoczniemy. W czerwcu znowu pogramy sporo koncertów, no i na jesień znowu zaczynamy klubowe granie co weekend. My nie grywamy zbyt wielu festiwali, ze względu na to, że… No, sam wiesz, że niespecjalnie pasujemy na dożynki dni jakiś tam miast, czy różnego rodzaju takie, nazwijmy to: bardziej oficjalne festyny. Mamy już zaplanowane na lato kilka festiwali i pewnie jeszcze kilka dojdzie, bo raczej nie jesteśmy z zespołem pierwszego wyboru. Najpierw obsadzane są miejsca headlinerów, a dopiero potem organizatorzy kontaktują się zespołami  tzw. środka, jeśli chodzi o ich miejsce na festiwalu. Zazwyczaj jest tak, że dla headlinerów zarezerwowana jest większa część budżetu danej imprezy, a nam po prostu nie chce się jeździć drugi koniec Polski za zwroty. W związku z czym, kończy się to tak, że gramy 5-6 festiwali i czekamy na jesień i kluby.

 

Rozmawiał Maciej Majewski

 


ZAPISZ SIĘ DO  NASZEGO NEWSLETTERA WYSYŁAJĄC MAIL NA:  sztukmixnewsletter@gmail.com

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

👉 Twitter

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz