IKS

Metallica – „72 Seasons” [Recenzja]

Recenzowanie nowego wydawnictwa jednej ze swoich ulubionych grup nie jest zadaniem wdzięcznym. Łatwo przecież napisać opinie o poszczególnych utworach z pozycji klęczącej, co nie do końca jest fair wobec czytelników. Postanowiłem jednak zmierzyć się z „72 Seasons”, jedenastym studyjnym albumem Metalliki. Zespół powrócił z premierowym wydawnictwem po siedmiu latach przerwy. Atakuje ono nas natychmiast… swoją okładką. Nie ukrywam, że wciąż nie mogę przyzwyczaić się do tej ostrej żółci. No cóż, przeciwnicy zespołu mogli więc sobie i w tym temacie trochę poużywać. Pod względem muzycznym oponenci twórczości Metalliki swoje zdanie również szybko sobie wyrobią.

Amerykańska formacja żadnej wolty stylistycznej nie robi. Szczerze mówiąc – zagorzali fani tego raczej nie oczekiwali po muzykach, którzy swoje lata już mają. Na szczęście, energii wciąż im nie brakuje. Najbardziej cieszy świetna forma Jamesa Hetfielda, o którą mogliśmy się w niedalekiej przeszłości lekko martwić. Lider Metalliki wylądował przecież, po raz kolejny, na odwyku. Na „72 Seasons” jego głos brzmi jednak bardzo dobrze. Słychać, że wstąpiły w niego nowe siły witalne, a przecież w sierpniu stuknie mu okrągła sześćdziesiątka. Zresztą, Hetfield – mam takie wrażenie – jest głównym aktorem tego wydawnictwa. Wpływ na to mają także jego teksty. Często zdecydowanie bolesne. Kluczowe jest więc zrozumienie tytułu najnowszego albumu Metalliki. 72 pory roku to osiemnaście pierwszych lat życia, które mają niebagatelny wpływ na dalsze funkcjonowanie na tym świecie. – Większość naszych doświadczeń z dorosłego życia to odtwarzanie reakcji z dzieciństwa – wyjaśniał genezę tytułu wokalista i gitarzysta zespołu. Dłuższy wstęp mamy więc odhaczony, przejdźmy zatem do najważniejszej rzeczy, czyli muzyki zawartej na „72 Seasons”.

 

Amerykańska formacja na najnowszym albumie nadal proponuje nam podróż w przeszłość. W większości przypadków – udaną. Do czasów „Kill E’m All” przenosimy się wraz z pierwszym, bezkompromisowym singlem. „Lux Æterna” to numer z cyklu: prosto i do przodu, niczym „Hardwired” na poprzedniku. No i zaraża od pierwszego poznania. Czadowo brzmi również „Too Far Gone?” (drugi najkrótszy utwór na płycie), który ubóstwiam za spokojny – jak na Metę – refren. Koncertowo będzie się bronił, tego jestem pewny.

 

 

Choć jeśli miałbym wybrać tylko jeden utwór, który, moim zdaniem, najdłużej zagości w setliście, to wskazałbym na „If Darkness Had a Son” ze skandowanym słowem „temptation” i majestatycznym początkiem. I ponownie pochwalę zespół za przebojowość. Tu tego pierwiastka jest pod dostatkiem, całe szczęście. Metallica, kolokwialnie rzecz ujmując, umie także w otwieracze – utwór tytułowy jest rozpędzony, choć nie brakuje tu także momentów, w których muzycy na chwilę zwalniają.

 

Co tam mamy jeszcze na „72 Seasons”? „Screaming Suicide” – kolejny singiel, który został wybrany do promocji – dużo zawdzięcza nurtowi NWOBHM (New Wave of British Heavy Metal), co powoduje u mnie – jako fana Iron Maiden – szeroki uśmiech na twarzy. Podobnie ma się sprawa z „Shadows Follow”. Fajnie buja „Crown of Barbed Wire” („kołyszący” groove – miodzio). Natomiast prosty, ale nie prostacki, „Sleepwalk My Life Away” spokojnie mógłby znaleźć się na słynnym albumie z 1991 roku. W końcu mamy do czynienia z riffem, który jest synem tego z „Enter Sandman”. No i zaczyna się od popisu basisty Roberta Trujillo. Sporo energii ma na pewno także punkowy „Room of Mirrors” z najbardziej „śpiewną” solówką Kirka Hammetta, który na „72 Seasons” ubarwia utwory naprawdę ciekawymi partiami. O grze Larsa Ulricha pisać pewnie specjalnie nie muszę. Każdy wie, jaka jest.

 

Metallikowymi średniakami są z kolei: „You Must Burn”, który brzmi jak skrzyżowanie „Sad But True” z „Harvester of Sorrow”, czy „Chasing Light”, w którym najbardziej wyróżnia się refren. Na sam koniec grupa zostawiła nam prawdziwego kolosa. „Inamorata” to najdłuższy utwór w dyskografii (ponad 11 minut), który… mnie lekko rozczarował. Zaczyna się dobrze, od potężnego riffu ze szkoły Black Sabbath. A potem kompozycja ciągnie się jak… ser szwajcarski. Dobrze chociaż, że w środek wrzucili spokojniejszy fragment z improwizowanym dialogiem na linii perkusja-bas oraz delikatnym śpiewem Hetfielda.

 

Bolączką tego albumu, podobnie jak dwóch poprzednich, jest jego długość. Panowie z Metalliki wypuścili materiał trwający ponad 75 minut. Spokojnie można byłoby go o kwadrans skrócić i nic nie straciłby ze swojej jakości. Powiem więcej – tylko by zyskał. Zwłaszcza, że nie brakuje utworów, które są na siłę rozciągnięte i kolejna powtórka danego motywu jest zbędna. Szkoda też, że muzycy nie umieścili na „72 Seasons” żadnej ballady w stylu „Halo on Fire”, dzięki której słuchacz miałby chwilę na złapanie oddechu. Sam złapałem się na tym, że w pewnych momentach nagromadzenie ciężaru zawartego w tych kompozycjach mnie… przytłoczył. Musiałem robić pauzę i wracałem po jakimś momencie do całości. Nawet zagorzali fani mogą mieć chwilę słabości.

 

Czekając na kolejny studyjny album Metalliki nie oczekiwałem od zespołu, że ponownie zrobi gwałtowny muzyczny przewrót, jak w latach dziewięćdziesiątych, kiedy mocniej polubili się z rockiem. Dlatego też „72 Seasons” w żadnym wypadku mnie nie zaskoczyło – ani na plus, ani na minus. Spodziewałem się, że grupa będzie kontynuowała ścieżkę obraną na „Death Magnetic” i „Hardwired… To Self-Destruct”, która polega na czerpaniu ze swojego dziedzictwa pełnymi garściami. Wiadomo przecież nie od dziś, że najpopularniejszy zespół metalowy wszech czasów nic nie musi już nikomu udowadniać. Swoje przecież dla muzyki (i nie tylko tej ciężkiej) zrobili. Tak więc – „72 Seasons” ujmy Metallice nie przynosi, ale – w ostatecznym rozrachunku – mogło jednak być trochę odrobinę lepiej. Ale to takie narzekanie na koniec fana, który chciałby, żeby jego ulubieńcy nagrywali wyłącznie płyty bezbłędne.

Ocena [w skali szkolnej 1-6]: 4 srebrne krążki

💿💿💿💿

 

Szymon Bijak

 

Lista utworów:

1. 72 Seasons

2. Shadows Follow

3. Screaming Suicide

4. Sleepwalk My Life Away

5. You Must Burn!

6. Lux Æterna

7. Crown of Barbed Wire

8. Chasing Light

9. If Darkness Had a Son

10. Too Far Gone?

11. Room of Mirrors

12. Inamorata

 


 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉 bit.ly/nasz-instagram1

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz