IKS

Karolina Brzozowska (Zima w Środku Lata) [Rozmowa]

Duet Michał Szczerbiec i Karolina Brzozowska, działający pod szyldem Zima W Środku Lata, po wydaniu imiennego debiutu, przygotowuje się do wypuszczenia drugiej płyty. Na razie wydawnictwo pilotują single: „Alkowa”, „Mantra” i „Helupa”. O nich, a także o opinii na temat Warszawy oraz bieżącej sytuacji w zespole, opowiedziała mi wokalistka grupy. 

Maciej Majewski: Minął rok od wydania „Zimy w środku lata”, a wy wracacie z nowymi kompozycjami. Sami narzuciliście sobie takie tempo?

 

Karolina Brzozowska: Narzucamy, to za dużo powiedziane. Jesteśmy twórczy, a pomysły na kompozycje przychodzą same. Gdybyśmy mieli możliwości finansowe i czasowe, do tej pory już dawno powstałyby ze trzy płyty – taka ilość materiału rodzi się z naszej współpracy. Nie mamy jednak ciśnienia, aby rzeczy działy się ‘szybko’. Czasem warto, żeby to, co tworzymy chwilę się uleżało i nabrało swojego sznytu. Wszystko na zupełnym luzie i w swoim czasie. Chcielibyśmy mieć jednak możliwość oddać się tym procesom i finalizować rzeczy znacznie szybciej, bo proces twórczy i produkcyjny – od pisania piosenek, aż po teledyski – to dla nas czysta satysfakcja.

 

MM: Michał mówił mi w ubiegłym roku, że mieliście więcej kompozycji, niż to, co znalazło się na płycie. Czy któraś z nich, to jeden z ostatnich singli?

 

KB: W tym momencie ciężko mi już złapać ramy czasowe poszczególnych projektów. Z pewnością „Alkowa” czy „Wychowani” (którzy niedługo ukażą się jako singiel) powstawały już w trakcie tworzenia poprzedniej płyty. Tych utworów jest jednak znacznie, znacznie więcej i ciężko byłoby sprawić, aby wszystkie utwory ujrzały światło dzienne. Jest ich na tyle dużo, że musiałam zacząć je katalogować, aby nie zapomnieć że istnieją! Mówi to wiele o ‘płodności artystycznej’, która jest w nas i ciągle prowadzi nas ku nowym ścieżkom i nowym kompozycjom.

 

MM: Słuchając, ostatniego z dotychczasowych singli, czyli „Helupy”, mam wrażenie, że masz słodko-gorzkie zdanie na temat Warszawy?

 

KB: Jestem Warszawianką i od urodzenia kocham to miasto. Jednak jak wiadomo nie od dziś, prawdziwa miłość, to również zdjęcie różowych okularów. Z racji mojego pochodzenia (Praga Północ) i wieloletnich obserwacji, mogę śmiało stwierdzić, że pomimo ogromnego uczucia, którym darzę to miasto, jest w nim ogromna ilość zaburzeń. Piosenka ma raczej charakter humorystyczny. W mojej ocenie świetnie przedstawia jedną z możliwych perspektyw spojrzenia na to miasto. Nie lubię być słodko-pierdząca. Widząc, jak ludzie traktują siebie, innych ludzi, jak wiele jako Warszawiacy mamy problemów, nie potrafiłam tego zostawić bez komentarza. Nie brałabym jednak tekstu tej piosenki zupełnie jednostronnie. Warszawa to nie tylko alkohol wśród nastolatków, gonitwa szczurów i wulgarność mieszkańców stolicy. Jest to miasto wspaniałej historii – piękne i pełne unikatowego klimatu, którego nie doświadczy się nigdzie indziej. Podsumowując, każdy kij ma dwa końce – a ja bardzo lubię uwrażliwiać na newralgiczne miejsca w układance i takim sposobem skłaniać ludzi do myślenia.


MM: Z kolei „Mantra” traktuje zdaje się o uległości?

 

KB: Tekst tego singla można potraktować dwojako. Przynajmniej ja wyczuwam tam dwie możliwe interpretacje. Jedna, jak słusznie zauważyłeś, opisuje uległość względem miłości i ślepe podążanie za obietnicami oraz słodkimi momentami. O zupełnym poddaniu się temu uczuciu i traktowaniu uczynków wybranka serca jak ukojenie dla duszy. Z kolejnej perspektywy można również to zinterpretować jako grę. Obietnicę pewnej postawy, która ma skusić ‘ofiarę’ do podjęcia pewnych kroków. To flirt prowadzony bardzo umiejętnie, aby podmiot liryczny mógł uzyskać korzyść, którą ma być właśnie mantra – w postaci pełnego rozkochania w sobie drugiego człowieka. Zapewniając sobie tym samym pełną powtarzalność doznań i pewnego rodzaju rytuał, rutynę codzienności.

 

MM: Wcześniej jeszcze wydaliście singiel do utworu „Alkowa”. Zauważyłem, że wśród autorów muzyki nie zawsze wymieniony jest tylko Michał.

 

KB: To akurat niedopatrzenie i z tego co wiem, Michał jest w ZAiKs wpisany jako autor muzyki wraz z naszym wspaniałym producentem, Mateuszem Gudelisem. Jest to oczywiście jego kompozycja muzyczna i był on odpowiedzialny za stworzenie takiego dzieła.

 

 

MM: Opowiedz proszę o tym utworze.

 

KB: „Alkowa” to mocno taneczny utwór. Podmiot liryczny to znudzona swoim jestestwem młoda kobieta, namówiona przez znajomych do wyjścia z domu i odwiedzenia fikcyjnego klubu – tytułowej Alkowy. W utworze oczywiście z poziomu narracji pierwszoosobowej, mamy opis odczuć kobiety i jej stosunku do imprezowego stylu życia. Historia rozkręca się w sytuacji, gdy okazuje się, iż właściciel klubu obchodzi tego dnia urodziny, a jego święto ma nieco tragiczny dla niego samego skutek. Można wywnioskować, iż klub był prowadzony co najmniej niezgodnie z prawem, ponieważ właściciel pada ofiarą służb specjalnych. Po szczegóły całego wydarzenia odsyłam oczywiście do samej piosenki. Cały tekst jest oczywiście w 100% fikcją literacką i można włożyć go między bajki. Jednak jestem święcie przekonana, że nocne życie na całym świecie ma swoją mroczną stronę.

 

MM: Jesteś w stanie określić, w jakim kierunku muzycznym pójdzie wasza druga płyta?

 

KB: Na pewno będzie znacznie bardziej taneczna, niż pierwsza. Znajdzie się na niej jeszcze wiele niespodzianek. Mamy już zamkniętą listę utworów. Czekają one na produkcyjny finał. Z pewnością będzie jeszcze trochę o miłości, ale nie zabraknie też refleksji na temat wychowania Polaków, obrazu życia po czasach komunizmu a także o tym, jak wpływa to na aktualnie dorosłe już społeczeństwo naszego kraju. To tyle, co mogę zdradzić. Więc szczegółów na pewno już niebawem.

 

MM: A kiedy planujecie ją wydać?

 

KB: Płyta ukaże się jesienią tego roku. Nie mamy jednak jeszcze konkretnej daty. Wszystko zależy od tego jak szybko uda nam się sfinalizować i sfinansować jej finał. Jesteśmy jednak przekonani, że będzie to już niebawem, ponieważ jesień to idealny czas na refleksje.

 

MM: Co z koncertami?

 

KB: To zawsze najtrudniejszy temat. W momencie, kiedy nie jesteś rozpoznawalny, załatwienie koncertu, który nie będzie przysłowiową „grą do kotleta” graniczy z cudem. My jednak złapaliśmy do tego ogrom dystansu. Proces ćwiczenia, komponowania i tworzenia jest dla nas wystarczającą gratyfikacją. Nie zmienia to jednak fakty, że kochamy grać koncerty i kontakt z publicznością to dla nas wielka przyjemność. Coraz więcej osób nas zna i jesteśmy w trakcie kilku rozmów na temat przyszłych koncertów. Jesteśmy bardzo otwarci w tej kwestii i wciąż się rozwijamy. Niedługo być może uda nam się zagrać pierwszy duży koncert, jednak nie zapeszajmy. Niech to nabiera tempa po swojemu.

 

Rozmawiał: Maciej Majewski

 


 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

 

👉 Facebook

 

👉 Instagram

 

👉 Twitter

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz