IKS

Julia Kuzyka [Rozmowa]

Julia Kuzyka to młoda wokalistka i autorka tekstów rodem z Białegostoku. Właśnie ukazała się jej debiutancka płyta „blue memories”, oscylująca stylistycznie między jazzem, a bluesem. Materiał – jak się okazało – czekał kilka lat na finalną publikację. O tym, jak i o niunsach, jakie kryje w sobie ten album, Julia opowiedziała w poniższej rozmowie.

Skąd u studentki filologii polskiej potrzeba pisania i śpiewania tekstów po angielsku?

 

Piosenki powstały w sumie jeszcze jak byłam w liceum, a w liceum uczyłam się w języku angielskim i wydaje mi się, że to wyszło jakoś tak naturalnie (śmiech). Dlatego teraz to są właśnie takie moje osobiste niebieskie wspomnienia

 

Długo czekały na anturaż muzyczny?

 

Bardzo długo! Bo tak naprawdę pierwsza piosenka (chyba właśnie „blue memories”) powstała w 2017 roku, a pracę nad aranżacjami zaczęliśmy z Marcinem Nagnajewiczem dopiero w 2020 roku. Także czekały 3 lata na aranżacje muzyczne i 3 lata na wydanie. Ale tylko dopowiem, że muzyka powstawała razem z tekstem.

 

Jesteś z wykształcenia aktorką teatru muzycznego, więc domyślam że poruszanie się po różnych gatunkach muzycznych nie jest Ci obce?

 

Tak, uwielbiam musical, ale na chwilę obecną nie chciałabym wiązać swojego życia zawodowego z teatrem. Bardzo lubię też poezję śpiewaną, w zasadzie wychowałam się na tekstach Osieckiej, Młynarskiego, Przybory, Kofty.

 

Gdzie Ci zatem bliżej? Do bluesa, czy do jazzu?

 

Wydaje mi się, że najbliżej mi do jazzu i poezji śpiewanej (bo w sumie literaturę studiuję na co dzień).

 

 

„blue memories” to zbiór piosenek sprzed kilku lat. A czy tworzysz już nowe?

 

Na razie jeszcze wszystkie emocje związane z publikacją tych utworów są obecne, także nie myślę w sumie jakoś konkretnie o nowym materiale. Coś tam piszę do szuflady, ale na razie to nic konkretnego.

 

Bohaterką jednej z piosenek jest Ofelia. Skąd ta szekspirowska postać się tutaj wzięła?

 

A z piosenką „ophelia” było tak, że siedziałam w kawiarni w Mrągowie i piłam herbatę, która nazywała się Lady White (pamiętam, bo właśnie ta nazwa zainspirowała mnie do napisania piosenki i użyłam tej nazwy w tekście). I chyba wtedy omawiałam „Hamleta” w szkole i jakoś tak naturalnie ‘Ofelia’ połączyła mi się z ‘Panią W Bieli’.

 

Czemu „me&her” jest poprzedzone intrem?

 

Zależało mi na stworzeniu zapowiedzi do tego utworu, która by powoli wprowadziła odbiorcę w klimat tego utworu. I można byłoby takie intra napisać do innych piosenek, lecz „me&her” jest dla mnie utworem jakimś dziwnie szczególnym. Chyba to moja ulubiona piosenka z płyty. I to intro ma w sobie magię, jest trochę takim zaklęciem, dzięki któremu zdobywam i utrzymuję uwagę słuchacza (a przynajmniej mam taką nadzieję).

 

Miałaś napisanych więcej utworów, niż to, co znalazło się na „blue memories”?

 

Tak! Miałam np. taki utwór, też niesamowicie mi bliski, „fallen angel”, lecz zdecydowałam się go nie umieszczać na płycie, ponieważ nie pasował mi do innych piosenek. Ale kto wie, może kiedyś go nagram… Pisałam też utwory po polsku, ale wobec nich jestem bardzo, bardzo krytyczna, także nie wiem, czy kiedykolwiek ujrzą światło dzienne.

 

Będzie Cię można usłyszeć na żywo z tym repertuarem w najbliższym czasie?

 

Na razie nie mam zaplanowanych koncertów, ale na pewno będę o nich na bieżąco informować na moich portalach społecznościowych. Z kolei zaplanowaną mam premierę teledysku do piosenki „ophelia” i mogę zdradzić, że to już 23 września.

 

Rozmawiał: Maciej Majewski

 


 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

👉 Twitter

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz