IKS

Jola Tubielewicz [Rozmowa]

W ubiegłym roku ukazała się debiutancka płyta wokalistki Joli Tubielewicz. Po raz pierwszy pojawiła się w koncercie „Debiuty” w 2008 roku, na 45 Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Wielokrotnie uczestniczyła również w popularnym programie „Szansa na Sukces”. Zaś w 2013 roku Jola w show muzycznym Polsatu „Must Be the Music”, jako zdobywczyni dzikiej karty przyznanej przez słuchaczy radia RMF Fm, znalazła się w finale. W poniższej rozmowie opowiedziała nam nie tylko o kulisach powstawania swojej pierwszej płyty, nagranej przy udziale Grzegorza Skawińskiego, ale także o swojej perspektywie muzycznej oraz stylistycznych fascynacjach. 

Maciej Majewski: Minęło już kilkanaście miesięcy od wydania Twojej debiutanckiej płyty. Jak z perspektywy tego czasu ją postrzegasz?

 

Jola Tubielewicz: Myślę, że ta płyta ewoluuje razem ze mną. Odkrywam ją wciąż na nowo również za sprawą koncertów, na których gramy z zespołem utwory z albumu w nowych, koncertowych aranżacjach. Niesamowicie inspirujące są też rozmowy po koncertach z publicznością. Każdy inaczej interpretuje teksty, inaczej odbiera muzyczny przekaz, co sprawia, że również ja zauważam w niej nowe barwy. Postrzegam ją jako niesamowicie energetyczną dawkę emocji, dającą radość z bycia na scenie i ze wspólnego grania.

 

MM: Nagrałaś ją z Grzegorzem Skawińskim. Jak wyglądał proces jej powstawania?

 

JT: Sam proces był niesamowicie twórczy i powiedziałabym, że był swojego rodzaju kontrą do dzisiejszych szybkich, ekspresowych produkcji. Poprzedziły go długie rozmowy o muzyce. ‘Skawa’ chciał się dowiedzieć, co faktycznie „gra mi w duszy”, a gra wiele i bardzo różnorodnie. Wymienialiśmy się inspiracjami. Gdy już się dowiedział, przyszła do niego wena – taka z prawdziwego zdarzenia. Potrafił zadzwonić do mnie w środku nocy i poprosić, bym zaśpiewała do fragmentu melodii, która właśnie przyszła mu do głowy. To była taka niesamowicie pozytywna nakrętka, muzyczna fala. Gdy już tak trochę popływaliśmy, przyszedł czas na demówki, a dopiero potem finalne nagrania. Grzegorz jest perfekcjonistą w każdym calu i praca z nim bardzo dużo mnie nauczyła.

 

MM: To jedyny muzyk, który zagrał na płycie?

 

JT: Grzegorz jest producentem albumu oraz autorem dziewięćdziesięciu procent kompozycji, które się na nim znajdują. Na płycie oprócz gitar Grzegorza możemy usłyszeć  Waldemara Tkaczyk na gitarze basowej, Adama Tkaczyka na perkusji oraz Wojciecha Hornego na instrumentach klawiszowych.

 

MM: Czyli de facto skład Kombii. A teksty są Twojego autorstwa?

 

JT: Dokładnie tak, instrumentalne zagrało Kombii (śmiech).Teksty są autorstwa Marianny Skorupowskiej. Na płycie znajduję się jedna kompozycja do, której napisałam muzykę, a Waldek Pawlukiewicz – tekst. Chodzi o piosenkę „Nocny pociąg”.

 

MM: „Nocny pociąg” to bodaj jedyna kompozycja akustyczna na płycie.

 

JT: Piosenka „Nocny pociąg” kilka lat przeleżała w tzw. „szufladzie”, aż do pewnego wieczoru, kiedy to siedzieliśmy z Grześkiem po całym dniu nagrań. Wzięłam wówczas gitarę akustyczną do ręki i zaczęłam śpiewać ten numer. Grzesiek zapytał, czyja to piosenka. Spodobała mu się i postanowił, że znajdzie się na płycie, z czego bardzo się cieszę. Jest bliska mojemu sercu. Waldek Pawlukiewicz napisał do niej piękny tekst. Myślę, że wielu muzyków może się z nią utożsamić. Nasze życie bywa sinusoidą. Często stąpamy po niepewnym gruncie, ale nadzieja i ta iskierka, którą jest pasja sprawia, że chce się walczyć dalej.

 

 

MM: Od tego momentu płyta też nieco zmienia swoje brzmienie na bardziej vintage’owe. Mam na myśli nieco hippisowskie „Lato w miłości”, czy kołyszący „Lepszy czas”. To było zamierzone?

 

JT: Pisząc, że w mojej muzycznej duszy „gra wiele” i wielobarwnie, właśnie tę różnorodność miałam na myśli. Świetnie wyczułeś ten moment. Kocham lata 60. i 70. Właściwie mam wrażenie, że muzycznie urodziłam się trochę za późno (śmiech). Moja dusza jest vintage, więc bardzo naturalnie brzmieniowo nawiązaliśmy do takich klimatów.

 

MM: Mówisz, że gracie koncerty w nowych arażacjach. Kto jest w składzie Twojego zespołu i co się zmieniło w tych piosenkach?

 

JT: Mamy na pokładzie dwóch gitarzystów : Adam Herbata Herbowski (m.in Złe Psy) oraz Piotr Rytlewski. Na basie Kamil Żuchowski na zmianę z Antkiem Ciężkim, a na perkusji Franciszek Kurkowski. Na płycie można usłyszeć całkiem sporo brzmień instrumentów klawiszowych, które w wersjach koncertowych zastąpione są drugą gitarą. Piosenki są bardzo melodyjne i nawet w wersjach akustycznych brzmią ciekawie. Myślę, że są to po prostu bardzo dobre kompozycje. Osobiście jestem fanką starej szkoły, polegającej na tym, że piosenki się komponuje  a nie produkuje, dzięki czemu nawet odarte z całej aranżacyjnej otoczki pozostają interesujące.

 

MM: Kiedy zatem będzie można Cię usłyszeć na żywo?

 

JT: Najbliższy koncert już w tę niedzielę 13 sierpnia w Sanoku, a więc w przepięknych okolicznościach przyrody. Już dziś wszystkich gorąco zapraszam.

 

MM: Myślisz już o kolejnej płycie?

 

JT: Oczywiście. Myślę, że muzycy nieustannie myślą o muzyce (śmiech). Póki co, napawam się radością z pojawienia się mojego debiutanckiego krążka, ale w mojej głowie kiełkują już pomysły na nowe piosenki, a dyktafon w telefonie, na który często nagrywam pomysły muzyczne z gitarą, również zapełnia się nowymi tematami.

 

Rozmawiał: Maciej Majewski

 


 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

👉 Twitter

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz