IKS

Brodka – „Sadza” [Recenzja], dystr. Kayax

Bardzo cenię twórczość Moniki Brodki i niesamowicie imponuje mi jej droga od występu w talent-show aż do dzisiejszej pozycji na rynku muzycznym. Od przełomowej, dla jej kariery, „Grandy” nie popełniła, tak naprawdę, ani jednego błędu. Każdy jej kolejny album trzymał wysoki poziom. Mógłbym się tylko przyczepić, że zarówno na „Clashes”, jak i „BRUT”, brakowało mi… języka rodzimego. Po długich dwunastu latach Brodka postanowiła jednak wrócić do pisania po polsku. I nie ukrywam, że był to „strzał w dziesiątkę”, ponieważ „Sadza” – EPka trwająca nieco ponad 22 minuty – to najintymniejsza rzecz w dorobku artystki. Po angielsku jej teksty takiej mocy przekazu z pewnością by nie miały. Możemy więc obcować z wydawnictwem wspaniałym, które wprost uzależnia.

„Sadza się osadza” – śpiewa w kompozycji tytułowej Brodka. Może słowa, które zaraz napiszę, uznacie trochę za przesadzone, ale zawartość, zwłaszcza tekstowa, tego minialbumu osadza się na duszy. Ale czy może być inaczej? Monika, która również odpowiada za muzykę, mocno odkryła się przed słuchaczami. W spięciu tego wszystkiego z pewnością pomógł jej producent, a mianowicie 1988, połowa nieistniejącego już hiphopowego duetu Syny.

 

Jak najkrócej opisać zawartość tej EPki? Mroczna – to określenie pierwsze przychodzi do głowy. Weźmy otwierający „Wpław” czy wspomnianą już „Sadzę”, która była pierwszym zwiastunem całości. Jest niespokojnie i przez to robi się magicznie. Hipnotyzuje „Taka to zima”, która zaczyna się delikatnie, ale później się rozkręca. A w głowę wgryzają się główne, hipnotyzujące wersy – „Sparzyłeś mój zapał do wiosny/Taka to zima”.

Na pewno najbardziej pogodnym, mocno tanecznym (zwłaszcza w refrenie) fragmentem „Sadzy” jest singlowa „Monika” (to „sentymentalna, romantyczna podróż do młodzieńczych lat, szaleństwa i pierwszych miłości”). Dużo wigoru ma także „Utrata”, w którym pojawia się mocno agresywny bit.

 

 

Prawdziwa perełka czeka na nas jednak pod koniec „Sadzy”. „Hydroterapia”, w którym to utworze Monikę wsparł raper Zdechły Osa, za każdym razem wywołuje u mnie gęsią skórkę. Przed premierą „Sadzy” miałem wątpliwości, czy taka konfiguracja personalna „zażre”, teraz wiem, że obawy z mojej strony były zupełnie nieuzasadnione. „Łzy są słone/Oblizuję, gdy kapią/Widzę, jak sól wypala wzór”. Słysząc ten fragment, ciarki na plecach pojawiają się same. Tak, zdecydowanie – mamy do czynienia z jednym z najlepszych polskich utworów tego roku.

 

Wydawnictwo zamyka natomiast „Outro” z zapętlonym tekstem „Nikt nie widział mych łez/Padał deszcz”. Brzmi znajomo? Tak, gdyż przenosimy się bowiem do 2006 roku, kiedy to premierę miał utwór „Miał być ślub”.

 

Jedynym minusem „Sadzy” jest oczywiście długość, gdyż każdy utwór wbija w fotel. Chciałoby się, żeby Brodka ciut dłużej „potrzymała” nas w swoim świecie. Współpraca z producentem 1988 wyszła Monice na dobre. Ciekawe, czy doczekamy się w przyszłości ciągu dalszego tego duetu? W przypadku wielu artystów moglibyśmy to zakładać praktycznie w ciemno. Skoro coś działa, to dlaczego nie pójść tą ścieżką dalej? Ta zasada nie do końca pasuje jednak do Brodki, która – na każdym kolejnym albumie – pokazuje się od nowej strony i nie stoi w miejscu. Można być pewnym więc, że na kolejny muzyczny ruch Moniki warto czekać, oby tylko nie za długo. Tymczasem – ja wracam do „zapętlania” na słuchawkach „Sadzy”. I wam również to rekomenduję.

 

Ocena (w skali szkolnej 1-6): 6 czerwonych serc

❤️❤️❤️❤️❤️❤️

 

Szymon Bijak

 

Lista utworów:

  1. Wpław
  2. Taka to zima
  3. Sadza
  4. Utrata
  5. Monika
  6. Hydroterapia
  7. Outro

 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉 bit.ly/nasz-instagram1

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz