IKS

Żurawie [Rozmowa]

Zespół Żurawie powstał w 2019 roku. Skład tworzą trzy osoby: Michał Juniewicz (wokal, gitary, syntezatory), Ignacy Macikowski (perkusja, wokal), Mateusz Bartoszek (gitary, syntezatory, wokal). Brzmienie zespołu oparte jest na połączeniu muzyki gitarowej z pogranicza różnych stylów muzyki rockowej (alternative, art punk, post-hardcore) z inspiracjami pochodzącymi z muzyki elektronicznej (big beat, drum’n’bass). Wydali jak dotąd 3 albumy, „Powidok” (2019), „Poza Zasięgiem” (2021, Koty Records) oraz split album z grupą Zespół Sztylety „BSNT // Odczuwaj Lekki Dyskomfort” (2021, Koty Records), które spotkały się z ciepłym przyjęciem wśród społeczności polskiej sceny niezależnej oraz recenzentów, natomiast ich wysoce energetyczne koncerty na żywo przyciągają coraz więcej słuchaczy w całym kraju. W 2023 ukaże się ich nowy album długogrający.

Paweł Zajączkowski: Dzień Dobry Panowie. Widziałem Was na żywo podczas występu w Teatrze Leśnym. Ciężko się gra dla publiczności w formacie lekko teatralnym, siedzącym? 

 

Michał Juniewicz: Zdecydowanie jesteśmy zwolennikami klubowego grania. Ciasne, duszne przestrzenie to miejsca, w których najlepiej się czujemy i które dobrze współgrają z naszą muzyką. Kontakt z publiką jest również dużo lepszy i bardziej bezpośredni, łatwiej jest nam zarazić innych swoją energią w klubowych warunkach. Niemniej, zdarza nam się od czasu do czasu grać w plenerze przy zazwyczaj siedzącej publice i też są to ciekawe przeżycia. Osobiście czuję, że w takich okolicznościach dużo bardziej muszę przyłożyć się do poprawnego grania utworów, gdzie zazwyczaj na koncertach aż tak dużej wagi do tego nie przykładam. Dużo większe znaczenie mają dla mnie odpowiednia energia, przekazanie emocji i wciągnięcie publiczności w to nasze małe szaleństwo.

 

Mateusz Bartoszek: Osobiście nie lubię grać plenerów, bo dużo trudniej skupić energię i uwagę ludzi. Koncert w Teatrze Leśnym należał akurat do bardzo udanych, frekwencja i nastrój dopisały, było super.

 

PZ: Kiedy można spodziewać się Waszego nowego albumu?

 

MJ: Prace nad nowym albumem są w toku i bardzo intensywnie działamy w tej kwestii. Gdyby premiera zależała tylko od nas, to pod koniec lata albo na początku jesieni nowe kawałki byłyby już dostępne. Szukamy jednak jak najlepszych rozwiązań, by z tym materiałem trafić do jak największego grona odbiorców, co może, ale nie musi, nieco opóźnić premierę. W każdym razie bardzo liczymy na to, że najpóźniej jesienią tego roku nowa płyta będzie dostępna do odsłuchu.

 

MB: Płyta miała ukazać się planowo już rok temu, ale tak samo jak przy tworzeniu „Poza Zasięgiem”, wiele rzeczy działo się równocześnie, przez co materiał jest inny niż pierwotnie oraz ukazuje się później. Zmieniliśmy utwory, niektóre usunęliśmy i zastąpiliśmy innymi. Zmiana w naszym odczuciu na lepsze.

 

PZ: Co o nowych utworach możecie powiedzieć w porównaniu do poprzednich wydawnictw? Czytając dostępne materiały na Wasz temat, zwróciłem uwagę na to, że pozwoliliście przenikać się nawzajem różnym wpływom, tego, czego indywidualnie słuchacie. Czy nowy album będzie miał bardziej z góry nakreślony kierunek?

 

MB: Będzie więcej wszystkiego. „Poza Zasięgiem” było wciąż czymś w rodzaju sprawdzania samych siebie. Na nowym albumie metaforycznie zdjęliśmy nogę z hamulca i daliśmy się ponieść. Osobiście, żartobliwie mówię, że ta płyta jest antytezą minimalizmu. Dużo się dzieje, ale wszystko jest tu zaplanowane. Kontrolowany chaos. Przeładowanie emocjami, informacjami i stresem  szarej codzienności przekuliśmy mniej lub bardziej świadomie w muzykę. Jedyne czego tu nie ma to post-punk. Za tę łatkę podziękujemy.

 

Ignacy Macikowski: Będzie więcej ognistych gitar, szybsze tempa i minimalnie mniej użalania się nad sobą niż poprzednio. Jak zwykle, określonego kierunku tu brak, niemniej bardzo się staramy, żeby pojawiał się w tym jakiś punkt wspólny, a całość nie wydawała się zlepkiem niepasujących do siebie singli. 

 

PZ: Jak wyglądało nagrywanie nowego materiału? Czy korzystaliście z pomocy kogoś spoza zespołu? Jest ktoś taki, z kim w przyszłości chcielibyście podjąć współpracę?

 

MB: Identycznie jak w przypadku poprzednich płyt, czyli nasza trójka w „zaciszu” domowego studia, z różnicą większego doświadczenia niż w przeszłości. Wolimy komfort samodzielnej pracy w obrębie naszej trójki, bez wciągania w to osób z zewnątrz. To nic osobistego, po prostu takimi ludźmi jesteśmy. Idzie nam to dużo sprawniej w zrelaksowanej atmosferze i własnym towarzystwie. Dzięki temu zawsze wyciągamy z kompozycji jak najwięcej potencjału i dodajemy na spokojnie nowe pomysły, które przyszły podczas nagrywania. Czy z jest ktoś z kim chcielibyśmy w przyszłości podjąć współpracę? Osobiście nie wiem. Mamy otwarte umysły, więc jeśli kiedyś nadarzy się jakaś ciekawa okazja, to kto wie. Na ten moment myślę, że nie.

 

IM: Ja się strasznie stresuje nagrywaniem perkusji, także możliwość robienia tego kompletnie samemu częściowo rozwiązuje ten problem. Nieograniczona ilość czasu dla niektórych bywa zgubna, ale w naszym przypadku pozwala spojrzeć raz jeszcze na każdy kawałek i, na przykład, zastanowić się, czy czegoś w nim nie brakuje. Dzięki temu numer, który wydawał się jednym ze słabszych, gdy graliśmy go na próbach, jest w tym momencie moim faworytem. Co do współpracy, to pojawiały się pomysły, żeby pojawił się jakiś gość na płycie, ale to wymagałoby przygotowania miejsca, w którym mógłby się pojawić, o czym trochę zapomnieliśmy przy nagrywaniu. Ja osobiście chętnie podjąłbym współpracę, z kimkolwiek kto dawałby mi masę siana za granie muzyki…

 

PZ: Kto jest odpowiedzialny za stronę graficzną nowego materiału?

 

MJ: Oprawa graficzna, tak jak przy poprzednich wydaniach, jest przygotowywana przeze mnie. Jestem bardzo podekscytowany, ponieważ każdą kolejną płytę traktuję jak wyzwanie i staram się by prezentowały coraz wyższy poziom. Pierwsze materiały są już gotowe i mogę zdradzić, że zapowiada się bardzo kompleksowy projekt budujący, mam nadzieję, spójną identyfikację wizualną całego wydania, od okładki, przez fizyczne opakowanie albumu, aż po materiały społecznościowe czy zespołowy merch. Oprócz tego pracujemy nad klipami do singli promujących płytę i wkładamy bardzo dużo wysiłku, by końcowy produkt jakościowo stał na jak najwyższym poziomie. W skrócie myślę, że jest na co czekać.

 

 

PZ: Macie jednakowe uniformy na koncertach. Nawiązania do lat osiemdziesiątych?

 

MB: Nie, pomysł podrzucił nam Piotr Błeszyński z zespołu Menda podczas koncertu charytatywnego „Murem Za Ukrainą” w gdyńskiej Desdemonie. Pomysł ze strojami stary jak świat, ale wiele lubianych przez nas ekip stosuje takie zabiegi dla ubogacenia prezencji scenicznej. Z jednej strony dobrze mieć swój koncertowy imidż jako zespół. Michał przykłada do tego uwagę pod kątem graficznym, projektuje nasze okładki, plakaty, logo, jest w tym świetny. Z drugiej strony temperatura, jaką osiągamy w tych kombinezonach sprawia, że każdy kolejny utwór na żywo jest jak balansowanie na granicy zachowania przytomności i jej utraty. Coś za coś.

 

PZ: Co Was najbardziej zaciekawiło na trójmiejskiej albo szerzej, polskiej scenie muzycznej, jacy artyści?

 

MB: Jest wiele ekip polskiej sceny niezależnej, którym kibicuję. Wszystkich nie wymienię, bo byłoby tego zbyt dużo, ale, off the top of my head, polecam zainteresować się tymi: Ugory, Pastry, Nuk!, Bez, Salto Śmierci, Czechoslovakia, Rozwód, Willa Kosmos, Jesień, Kiev Office, Gruzja, Zespół Sztylety.

 

IM: Mateusz wziął i na wymieniał, także mi niewiele zostało. Raczej nie mogę powiedzieć, że Krzta albo Nene Heroine są niedocenieni, bo oba składy mogą się pochwalić graniem na dużych festiwalach w tym roku. Tam gdzie ich miejsce, bo są fenomenalni, na żywo i studyjnie. Łatkę underrated przykleiłbym Willi Kosmos, dawać płytę nową! I Hanako.

 

Rozmawiał: Paweł Zajączkowski

 


 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

👉 Twitter

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz