IKS

Tim Orders – „O wszystkim co ważne” [Recenzja] wyd. FARNA Records

tim-orders-o-wszystkim-co-wazne-recenzja

Kiedy ponad sześć lat temu zespół Tim Orders wydał swój debiutancki album „Songs For Nobody”, chyba nikt nie przypuszczał, że tak długo trzeba będzie czekać na ich kolejną długogrającą odsłonę. Co prawda zespół wydawał pojedyncze single, niemniej sześć lat „płytowej flauty” na rynku muzycznym to konkretna hibernacja. Po zapoznaniu się z materiałem z albumu „O wszystkim co ważne”, nie mam jednak wątpliwości, że dawni fani ponownie przypomną sobie o Tim Orders, a i wróżę im powiększenie grona słuchaczy.

Czemu aż tak długa przerwa? Przede wszystkim wokalista i główny motor napędowy składu, Krzysztof Borek, związał się z solowym projektem muzycznym Macieja Mellera (obecnie gitarzysty Riverside). Panowie wspólnie nagrali dwa fantastyczne albumy „Zenith” i „Zenith Acoustic”. Poza tym Borek zapragnął trochę „podostrzyć” swoją twórczość i powołał do życia zespół Origin of Escape, który mocno balansował między post a progresywnym metalem z mocnymi naleciałościami Toola. Ten skład niestety zakończył działalność po pierwszej płycie „Shapes”, a i wokalista zapragnął w pewnym momencie powrócić do krainy muzycznej łagodności.

 

zdj. Daniel Rostowski

 

„O wszystkim co ważne” to materiał, który w pewnych aspektach różni się od debiutu. Przede wszystkim teksty w całości powstały w języku polskim.

I bardzo dobrze. Ta płyta to bardzo osobista liryczna podróż Borka i skoro śpiewa – jak głosi tytuł –  o rzeczach ważnych, warto było żeby przekazał je w ojczystym dialekcie. Prace nad albumem odbywały się w lekko partyzanckich warunkach – w piwnicy wokalisty, nocami, po próbach Origin of Escape. W skład zespołu wchodzą właściwie wszyscy muzycy, którzy brali udział przy powstaniu „Songs For Nobody”, jedynym wyjątkiem jest Wojciech Gnus, który zastąpił Tomasza Kota. I trzeba uczciwie przyznać, że ten transfer okazał się strzałem w dziesiątkę. Nic nie ujmując poprzedniemu basiście, partie tego instrumentu na „O wszystkim co ważne” są absolutnie wspaniałe i nietuzinkowe.

 

Przechodząc do samym kompozycji, należy napisać, iż jest to album na którym prym wiedzie gitara akustyczna. To również odróżnia go od debiutu. Tam wiodąca była elektronika. Na „O wszystkim co ważne” jest jej mniej i inaczej rozłożone są akcenty żywych i powiedźmy analogowych instrumentów. Mniej jest również nawiązań do Sigur Rós, którymi to w czasach debiutu Borek mocno się inspirował. Już otwierający płytę „Rak” – wydany trzy lata temu jako singiel – niejako definiuje ten materiał. Na głównym planie akustyk, w tle dźwięki gitary elektrycznej. Mniej więcej w połowie piosenki następuje przełamanie z przepiękną solówką gitarową wykonaną przez gościnnie udzielającego się na albumie Macieja Mellera. No i głos Borka. Niesamowicie emocjonalny! Ten utwór w pierwotnej wersji miał brzmieć jak Radiohead, a swojego ostatecznego post-rockowego kształtu nabierał przez cztery lata. Wspaniałe otwarcie albumu, a dalej piękno tylko rozkwita. „Deszcz” – również znany słuchaczom już od kilku lat – brzmi jak poezja śpiewana z elementami progresywnych naleciałości. Wokalista, w warstwie głosowej zbliża się do spokojnych aperfectcircleowych, maynardowych klimatów. Podobnie poetycka jest „Jesień” podbudowana dźwiękami mandoliny i głębokim basem. Właściwie wszystkie teksty piosenek są osobiste, metaforyczne przez co mocno flirtujące z poezją. Słowa doskonale współgrają z melancholijną i nastrojową warstwą muzyczną.

 

zdj. Daniel Rostowski

 

Album charakteryzuje się też niesamowitym bogactwem instrumentalnym. W przekroju całego materiału pojawiają się takie instrumenty jak pianino, gitary, trąbka, witało, flugelhorn, mandolina, cymbałki, a także kontrabas. Na płycie udzielają się również goście. Przepięknie swoim anielskim głosem czaruje Ewa Landowska, w nad wyraz ujmującym i przesiąkniętym smutkiem „O wszystkim co ważne”, z kolejną wspaniałą solówką gitarową wspomnianego już wcześniej Mellera. O innych gościach wspomnę jeszcze za chwilę.

Pomimo faktu, iż płyta tworzy dość spójną całość (najbardziej klimatem odbiega „Wstyd”, który w partiach gitary ma momentami lekko latynoski klimat), to w mojej opinii szczególnie dwa utwory zasługują na oddzielne słowa. Pierwszy to „Się przemykam”, w którym dominuje mroczny, wręcz transowy flow. Borek wznosi się w nim również na szczyt interpretacji wokalnych. Na pewno utwór przypadnie do gustu np. wszystkim fanom ostatnich dokonań Anathemy i sympatykom mocno klimatycznego grania.

 

Jednak to w innym fragmencie Tim Orders osiąga wręcz absolut jeśli chodzi o nastrój, klimat i warstwę liryczną. „H” jest utworem pod każdym względem niezwykłym. Wielowątkowy, jedyny raz przywołujący (szczególnie w swoim epilogu) twórczość Sigur Rós. W warstwie tekstowej to przejmujący hołd wokalisty dla swojego zmarłego przyjaciela. Finał kompozycji – w której słyszymy m.in. trąbki czy flugelhorn – wręcz rozpieprza człowieka emocjonalnie i takie było na pewno założenie twórców. To właśnie tutaj pojawiają się również kolejni goście: Zbigniew Florek (panino), Jacek Mazurkiewicz (kontrabas) i Paweł Hulisz (flugelhorn, trąbka). Prawie ośmiominutowy „H” jest jednym z najpiękniejszych polskich utworów, jakie słyszałem w przeciągu ostatnich lat. Totalnie rozłożył mnie na łopatki!

 

zdj. Daniel Rostowski

 

Płyta zawiera również dwa bonusowe utwory – dostępne jedynie w wersji CD – „Te dni” i „Echo”, które ponownie opierają się głównie na gitarze akustycznej. Szczególnie ten drugi jest mi bliski, ponieważ autor stworzył tekst dla swojej pełnoletniej już córki, a ponieważ i ja mam dojrzewającą latorośl to… połączcie kropki.  I takim subtelnym wyciszeniem kończy się ten naprawdę bardzo udany materiał.

 

Panowie z Tim Orders na czele z Krzysztofem Borkiem to wrażliwcy jakich mało. Zresztą w kontekście tej płyty słowo „wrażliwość” można odmieniać przez wszystkie możliwe przypadki. To też pozycja, która ukazuje autora tekstów jako dojrzałego człowieka z bagażem życiowym. Nie są to na pewno dźwięki, które można słuchać „przy okazji”. Należy się nimi delektować i odkrywać kolejne warstwy. Bogactwo zapadających w pamięć melodii jest olbrzymie. „O wszystkim co ważne” na pewno zaklasyfikuję wysoko w moim corocznym podsumowaniu polskich płyt 2024 roku. Zespół będzie koncertował z tym materiałem i mam nadzieję, iż pojawi się również gdzieś w moich okolicach. Odbiór tych utworów na żywo może być niezwykłym emocjonalnym doznaniem.

 

Ocena: 5/6

Mariusz Jagiełło

Lista utworów: Rak; Deszcz; Się Przemykam; Jesień; O Wszystkim Co Ważne; Wstyd; Najwięcej; H; Te Dni (bonus CD); Echo (bonus CD)

 


ZAPISZ SIĘ DO  NASZEGO NEWSLETTERA WYSYŁAJĄC MAIL NA:  sztukmixnewsletter@gmail.com

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

👉 Twitter

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Ten post ma jeden komentarz

  1. Krzysztof Rodak vel Ludwig van Goth

    Utwór promujący album znalazłem na YT. Właściwie jestem trochę zdziwiony, ale też uśmiechnąłem się, bo trzeba być pasjonatem tworzenia, żeby wyskoczyć z czymś takim. I nie chodzi o jakieś ambicje czy coś w tym rodzaju. Raczej chodzi o to, że jak na dzisiejsze ścieżki twórcze i odbiorcze, nie będzie to muzyka dla szerokiego słuchacza. Nie mniej warto mieć odwagę robić swoje.

Dodaj komentarz