IKS

The Freuders – „Blurgot” [Recenzja], wyd. Mystic Production

the-freuders-blurgot

Najnowsza, trzecia płyta warszawskiego zespołu The Freuders  „Blurgot” jest trochę jak jej tytuł powstały ze zlepku słów angielskiego „blurb” (krótka notka wydawnicza np na winiecie książki) i polskiego bełkot: krótka, pomieszana stylistycznie, niejednoznaczna – i dźwięczna. Muzycy łączą w niej mnóstwo pomysłów w bardzo zwartej i świetnie brzmiącej formie.

Z zaszufladkowaniem materiału grupy The Freuders jest trochę zagwozdka. Muzyka jest eklektyczna i czerpie z co najmniej kilku gatunków rockowych. Jest w tym trochę progrocka, a może bardziej post rocka. Posłuchajcie otwierające płytę „Stan A”. Riff w drugiej części utworu brzmieniem i intensywnością przypominający „Nothing At Best” Pineapple Thief. Muzyka Norwegów z tego okresu to zresztą pierwsze i dodajmy bardzo pozytywne skojarzenie muzyczne. Z przywoływanym w przeszłości  przez recenzentów (w kontekście inspiracji) Toolem łączy Freudersów chyba tylko bardzo wyeksponowany bas oraz dość otwarta struktura kompozycji (podział na zwrotkę, refren i bridge są dość umowne).

 

Jest w tych dźwiękach sporo psychodelii spod znaku Hawkwind. Snujące się przestrzenno-kosmiczne tła i elektroniczne przydźwięki. Da się też odnaleźć ślady nowej fali zwłaszcza w melodeklamowanych fragmentach. Widać też wpływy stoner rocka. Na przemian zbrutalizowane gitary a także przesterowany bas wysuwają się na pierwszy plan, innym razem to tła i ściany dźwięku biorą przewagę. Ten eklektyzm najlepiej widać w trzecim na płycie utworze „Anomalie”. Oparta na połamanym rytmie masywnego basu zwrotka zgrabnie łączy się ze ścianą dźwięku w refrenie. A w bridge’u dostajemy jeszcze space’owe klimaty.

 

 

Dostajemy też doskonałe, początkowo swingujące „Twang”, które w refrenie przeradza się w znany, podlany space’m artrock. I to wszystko w niecałe trzy i pół minuty. To według mnie najlepszy utwór na płycie.  „Riffus Chrystus” (przepraszam za skojarzenia ale natychmiast pomyślałem o skeczu Monty Pythona) to zaś utwór utrzymany w średnim tempie. Refren zawiera całkiem zgrabne harmonie wokalne, by później rozpędzić się w typowy, psychodeliczny łomot. Mocny punkt płyty. W drugiej części albumu na uwagę zasługuje kończący całość „Anamnesis IV”. Rozbudowana kompozycja (choć nadal niecałe cztery minuty) z przeskokami dynamiki, zwłaszcza w wokalizach.

 

Doskonale słucha się tej płyty. Różnorodność i mieszanie stylów to w jej przypadku ogromna zaleta. Zespołowi nie brakuje pomysłów, a jednocześnie dyscypliny twórczej. Płyta jest krótka – trzydzieści minut, a utwory raczej nie przekraczają radiowego formatu czterech minut. Jest więc muzycznie nieprzegadana, mimo różnorodności zwarta i user friendly. Każdy z utworów mógłby ją promować, a wybór „Galeona” na singiel promujący jawi mi się jako dość losowy. Bardziej pasowałby najprostszy muzycznie „Syndrom Sztokholmski” z ciekawym, niejednoznacznym tekstem.

 

zdj. M.Jakubowski

 

Mam jednak dwie uwagi krytyczne. W przeciwieństwie do poprzednich płyt ”7/7” i „Warrior”, The Freuders śpiewają wyłącznie po polsku. I dobrze, bo to najlepszy sposób dotarcia do rodzimej publiczności. Wtedy jednak uwydatniają się teksty piosenek. A tu bywa różnie: czasem prowokująco w ważnych kwestiach (Boskie czary-mary, paragrafy starej wiary; Bóg się mylił, pociąg w jedną stronę – „Anamnesis IV”) czasem o emocjonalnym konsumpcjonizmie („Syndrom Sztokholmski”) a czasem po prostu dość dziwnie. (Naprzód, do jaskini zejdź, w lewo w prawo, ptasi chód – „Riffus Chrystus”). Generalnie teksty są dość zakręcone i nie zawsze zrozumiałe.

 

Druga malutka uwaga dotyczy wokalisty. Jakkolwiek podoba mi się jego czysta barwa głosu, to mam mieszane uczucia co do frazowania. Czasem dziwnie akcentuje sylaby albo połyka końcówki słów. Zdaję sobie sprawę, że takie frazowanie stało się ostatnio modne, a język polski nie jest najprościej adaptowalny do rocka (co ciekawe w utworach z „Warrior” nie słychać tej maniery). Mnie – dziadersowi – to trochę przeszkadza – podkreślam jednak, że innym nie musi. I na pewno nie uwiera to na tyle, by przesłonić radochę z muzyki.

 

Warto zaopatrzyć się w tę płytę i zobaczyć zespół na scenie podczas trwającej właśnie trasy supportującej Kim Novak.

 

Ocena: 4,5/6

Michał Straszewicz

Lista utworów: Stan A; Galeon; Anomalie; Twang; Riffus Chrystus; Barwy Wojny; Syndrom Sztokholmski; Anamnesis

 


 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

👉 Twitter

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz