To, że Roine Stolt jest bardzo płodnym artystą nie dziwi chyba miłośników progrockowych brzmień. Początki w szwedzkiej ikonie Kaipa, później kariera solowa, a do tego dodatkowe projekty, jak m.in. Transatlantic. Być może nazwanie go szwedzkim Stevenem Wilsonem byłoby trochę nadużyciem, jednak dorobek Stolta jest imponujący. Jego macierzysta formacja The Flower Kings świętująca niemal trzy dekady na scenie na swoim najnowszym albumie wraca do muzycznych korzeni. 8 września ukazał się szesnasty album studyjny „Królów Kwiatów” zatytułowany „Look At You Now”. Jaki to krążek? W skrócie: oldschool, ale w nowoczesnym brzmieniu.
Jak wspomniałęm na samym początku, Stolt i spółka są niezwykle płodnymi artystami. Wystarczy wspomnieć, że od 2019 roku na rynku ukazały się trzy studyjne albumy The Flower Kings. Po drodze Stolt nagrał jeszcze kapitalny dwupłytowy krążek „The Absolute Universe” z supergrupą Transatlantic. To jak silny wywarł tam wpływ, doskonale słychać na „Look At You Now”. Podobnie jak na poprzedniczce „By Royal Decree” lidera muzycznie wspierają: jego długoletni współpracownik i gitarzysta Hasse Fröberg, brat Michael Stolt na gitarze basowej oraz kapitalny włoski perkusista Mirko Demaio. Piątym elementem, który zasilił skład TFK w tym roku, jest klawiszowiec Lalle Larsson.
„Look At You Now” to album, który wymyka się klasycznym schematom progowego grania. Próżno szukać tu dwudziestominutowych i dłuższych suit. Jedynie zamykający całość utwór tytułowy trwa ponad 10 minut i jest epickim zwieńczenie krążka. Większość z trzynastu kompozycji zawartych na płycie trwa około 4-5 minut, więc jak na standardy muzyki progresywnej można powiedzieć, że są to miniatury. Jednak, co należy podkreślić, muzykom The Flower Kings udało się stworzyć dzieło, którego zarówno dobrze słucha się na wyrywki, dzieląc na poszczególne kompozycje, jak i jako jedną wielką, ponad godzinną suitę.
Otwierający „Beginner’s Eyes”, który spokojnie mógłby się ukazać na wspomnianym przeze mnie albumie Transatlantic, oparty jest na syntezatorowo-hammondowych brzmieniach i dynamicznej perkusji. To dowód, że pomimo pewnej zwięzłości, którą proponuje nam szwedzka grupa, ich muzyka nie straciła ani trochę ze swojego charakterystycznego stylu. Zaraz po nim następuje subtelna ballada „The Dream”. Uważam, że lepiej odnalazłaby się w środkowej części „Look At You Now”, podobnie zresztą jak „Hollow Man”, które nieco nuży. Po ciekawym, dynamicznym początku od razu następuje zwolnienie.
Może jednak tak miało być? Na pewno najbardziej wyraziste punkty na najnowszym albumie The Flower Kings zaczynają się od „Dr. Ribedeaux”. Znakomita instrumentalna miniaturka z doskonałym współbrzmieniem Stolta oraz Larssona, którego klawisze „podbijają” całość, a solówki są również najwyższej próby. „Mother Earth” zaczynające się a cappella sprawiło, że całość skojarzyła mi się z grupą Queen. Co ciekawe, następna kompozycja nosi tytuł… „The Queen”. Przypadek? A może specjalne puszczenie „oka” w stronę słuchacza? Kto to wie. Zresztą ten tytuł jest bardzo adekwatny, bowiem to majestatyczny utwór, w którym na gitarze klasycznej zagrał gościnnie Jörgen Sälde. Całość pasowałaby swoją podniosłością i patosem na ważne wydarzenia, nie tylko historyczne. Takich patetycznych momentów jest jednak więcej („Day for Peace”, „Look At You Now”).
Mamy jeszcze dynamiczne „The Light in You Eyes” – to esencja brzmienia The Flower Kings i znak firmowy jej lidera Roine Stolta. Zaczynający się klasycznymi Hammondami „Seasons End” to z kolei wokalny duet Stolta oraz Fröberga. Przecinają oni zgrabnie instrumentalne partie. Szczególnie warto zwrócić uwagę na grę Mirko Demaio. Połamany groove w środkowej części, gdzie następują gitarowe popisy, to miód na uszy. „Scars” stawiam na równi z „The Queen”. Ten utwór zaczyna się basowym riffem, potem dochodzą znakomite harmonie i wyraziste gitary. Czyste mistrzostwo. To zdecydowanie dwa najjaśniejsze punkty „Look At You Now”.
„Stronghold” to natomiast przestrzenna, klasyczna kompozycja Szwedów, która przywodzi mi na myśl ich dokonania z okresu albumów „Stardust We Are” czy „Flower Power”. Mamy do czynienia z bardzo melodyjną propozycją, a jednocześnie nie za bardzo pokręconą, co stanowi zarówno dobrą propozycję dla ludzi, którzy szukają melodyjnego progowego grania, jak i dla tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z tym gatunkiem muzycznym. Dynamicznie ponownie robi się przy „Father Sky” – króciutkiej, przebojowej kompozycji, którą kończy melotronowa coda. Na sam koniec – najdłuższa propozycja – 11-minutowa tytułowa kompozycja. Pełna balladowych brzmień, z doskonałym wokalem Hasse Fröberga i chóralnym finałem.
„Look At You Now” to dla mnie płyta lepsza od poprzedniczki. Zastrzyk świeżej krwi w postaci dodatkowego klawiszowca spowodował, że The Flower Kings potwierdzili swoją obecność i stabilne miejsce we współczesnym progrockowym świecie. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że to album, który mógłby powstać spokojnie w latach siedemdziesiątych i zabrzmiałby równie oryginalnie, co nagrany teraz. Jest nowocześnie, a jednocześnie vintage. I chyba o to właśnie chodziło. Grupa udaje się właśnie w trasę koncertową, podczas której w październiku odwiedzi trzy polskie miasta – Poznań, Lublin i Piekary Śląskie. To będą jedne z pierwszych okazji, by usłyszeć ten materiał na żywo. Ostrzę sobie więc już teraz zęby.
Ocena: 4,5/6
Szymon Pęczalski
Lista utworów: Beginner’s Eyes; The Dream; Hollow Man; Dr. Ribedeaux; Mother Earth; The Queen; The Light In Your Eyes; Seasons End; Scars; Stronghold; Father Sky; Day For Peace; Look At You Now.
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: