Relacja z koncertu Slowdive w warszawskiej Progresji - 27.01.2024 r.
W sobotę 27 stycznia, w wypchanej po brzegi warszawskiej Progresji wystąpił zespół Slowdive. Koncert był częścią trasy promującej piąty studyjny album legendy shoegaze’u, którego premiera miała miejsce we wrześniu ubiegłego roku. Krążek „Everything Alive” udowodnił, że muzyka tak odległa od głównego nurtu dalej cieszy się ogromnym zainteresowaniem, a fakt że większość koncertów z obecnej trasy (wliczając w to ten w Polsce) zostały bardzo szybko wyprzedane, tylko to potwierdza.
Dalsza część tekstu pod galerią zdjęć.
Slowdive odwiedził nasz kraj po raz czwarty, poprzedni raz, zaledwie sześć miesięcy wcześniej na katowickim Off Festiwalu. Pomimo, że zespół dowodzony przez Neila Halsteada i Rachel Goswell zagrał wtedy fenomenalny set, moim zdaniem to właśnie klubowy koncert pokazał prawdziwą siłę formacji. Senna, nostalgiczna atmosfera i delikatne wokale Goswell i Halsteada idealnie pasują do dusznych zamkniętych przestrzeni takich właśnie jak Progresja. Główny set składał się z dwunastu utworów, w tym czterech pochodzących z „Everything Alive”. Koncert rozpoczął się punktualnie o 20, w identyczny sposób jak nowy krążek. Poza „Shanty” z nowej płyty usłyszeliśmy jeszcze „Skin in the Game”, „Chained to a Cloud” i przebojowe „Kisses”.
Poza kompozycjami z najnowszego albumu, Brytyjczycy skupili się na swoim opus magnum czyli „Souvlaki”. Każdy z czterech utworów pochodzących z tego fenomenalnego krążka spotkał się z niezwykle ciepłym przyjęciem. Zespół wielokrotnie udowodnił, że etymologia nazwy Shoegaze nie wzięła się znikąd. Główny set uzupełniły jeszcze „Star Roving” z pierwszej po reaktywacji płyty „Slowdive” , „Catch the Breeze” z debiutanckiego albumu i „Crazy for You” z niegdyś znienawidzonego „Pygmalion”. Największym zaskoczeniem i prawdziwą perełką był jednak utwór „Sleep”. Jego historia sięga początku lat 90-tych. Zanim gitarzysta Christian Savill dołączył do Slowdive, grał w formacji Eternal i właśnie z niej wywodzi się kompozycja. „Sleep” nigdy wcześniej nie został oficjalnie opublikowany, a to wykonanie na żywo, było pierwszym na obecnej trasie koncertowej.
Bis składał się z trzech utworów. Przebojowych „Sugar for the Pill” i „Slomo” (ze wspomnianego wcześniej „Slowdive”) oraz klasycznego zamykacza w postaci „Golden Hair”. Był to mój siódmy koncert Slowdive i każdy z nich zespół kończył dokładnie tym utworem. Nie da się ukryć, że jest to fenomenalna kompozycja pokazująca pełen potencjał formacji, ale trochę żałowałem, że tym razem nie usłyszałem zamknięcia w postaci „The Slab” , którego fragment (przez przypadek?) usłyszeliśmy przed jednym z utworów. Gdy około 21:30 zespół zszedł ze sceny , ktoś z publiczności rzucił „Chyba już mamy koncert roku” i te słowa mogą okazać się prorocze!
Tekst: Grzegorz Bohosiewicz
Setlist:
shanty
Star Roving
Catch the Breeze
skin in the game
Crazy for You
Souvlaki Space Station
chained to a cloud
40 Days
Sleep (Eternal cover)
kisses
Alison
When the Sun Hits
Encore:
Sugar for the Pill
Slomo
Golden Hair (Syd Barrett cover)