IKS

Sławomir „Melon” Świdurski (Prawda) [Rozmowa]

prawda-rozmowa

Wrocławski zespół Prawda w tym roku obchodzi trzydziestolecie. Z tej okazji przygotował nowy materiał w nowym składzie. O jego zawartości, podejściu do nowoczesnych technologii oraz o perspektywie zmian, jakie przeszedł punk rock na przestrzeni lat, opowiedział mi wokalista Sławomir „Melon” Świdurski.

 

Maciej Majewski: Gdy rozmawialiśmy przy okazji płyty „Tu jest prawda”, był wczesny okres pandemii. Czekaliście wtedy przede wszystkim na możliwość koncertowania. Teraz wydaliście płytę „W połowie drogi donikąd”, a po drodze zespół przeszedł zmiany w składzie. Co się zatem działo przez ten czas w grupie?

 

Melon: Zaraz po pandemii odszedł bębniarz, co zapowiadał jeszcze przed i gitarzysta, który wybrał korpo… W zasadzie zaraz potem znalazł się skład ludzi, którzy w sumie byli blisko nas. Wiedzieliśmy, że w tym roku jest 30-lecie, więc zamiast robić jakieś The Best – zaczęliśmy pisać nowy materiał. Zresztą to zawsze spaja nowy skład. Niestety poprzednia płyta z racji okresu, w jakim się ukazała przepadła…

 

MM: „W połowie drogi donikąd” jest zdaje się utrzymana w koncepcji opartej na korzeniach brytyjskiego undergroundu końca lat siedemdziesiątych.

 

Melon: Chcieliśmy żeby ta akurat płyta była nieco inna, niż wszystkie wcześniej. Żeby było „nowocześnie” brzmieniowo, ale klimat połowy lat 70 czyli plus-minus – tak jak się wtedy zaczynało – jeśli chodzi o punk rock. Jeśli nam się udało, to nas cieszy. Jeśli będzie krytyka… No cóż, przyjmiemy z pokorą.

 

zdj. Dominika Golińska-Kosowska (MUZYKA w OBIEKTYWIE)

 

MM: Pytam, bo mnie ta płyta wydaje się bardzo bieżąca, gdyż dotyka tematycznie czasów obecnych.

 

Melon: Tematycznie oczywiście – nie będę pisał o walce z establishmentem i strajkach robotników w Stoczni Gdańskiej… Bardziej muzycznie był taki zamysł, żeby w sytuacji, kiedy wydajemy płytę na jakieś X-lecie, to nasze granie sięgało naszych korzeni. W dużej części płytę zrobiliśmy – jeśli chodzi o zamysł – we dwóch z Pajdo, czyli człowiekiem, który terminował w Stanie Oskarżenia od samego początku i w zespole Zwłoki. Obaj zaczynaliśmy pogrywać w latach osiemdziesiątych, więc mieliśmy podobne wzorce i podobny pomysł, jaka ta płyta miałaby być.

 

MM: Dotykasz tu różnych wątków: wojny, korporacji, ale i miłości oraz korzeni samego punk rocka. Podejrzewam, że tematów na tę płytę Ci nie brakowało?

 

Melon: Wiesz, ja zawsze mam z tym jakiś wewnętrzny problem. Piszę te teksty od kilku płyt i były to zarówno teksty mocno zaangażowane w bieżącą politykę, jak i o wszystkim, co mnie otacza. Jak się miało w zespole tak dobrego tekściarza jakim był Skuter, to później jest problem i drapanie po głowie, czy da się radę… Na tej płycie jest dużo tematyki antywojennej i krytyki systemu, który „dopada” nas na każdym kroku. A miłość jak to miłość – jest przewrotna i niekiedy widzimy ją w krzywym zwierciadle…

 

MM: A rok 1984 ma dla Ciebie konotacje wyłącznie orwellowskie?

 

Melon: Oczywiście ze nie. To bardziej przenośnia, natomiast najciekawsze jest to, że Orwell napisał „1984” zaraz po wojnie. To, co opisał, najbardziej aktualne staje się w dobie systemów komputerowych i wszechobecnej inwigilacji. Nie wiem, czy jestem przewrażliwiony, ale czasem zdarza się w towarzystwie o czymś rozmawiać, a później łapie się na tym, że omawiany temat wyświetla się w reklamach, które pojawiają się w telefonie… Nawet nie wiem, jak to nazwać i co o tym myśleć…

 

MM: …wszechobecna technologia…

 

Melon: Nie wiem, czy ja nie jestem za stary na to, żeby się w tym odnaleźć i wszystko zrozumieć. A już na pewno nie wiem, czy tego chcę. Myślę, że korporacje i finansjera światowa dąży do podporządkowania poprzez Internet, kamery i podsłuchy całej populacji i z czasem będzie jeszcze gorzej.

 

zdj. Dominika Golińska-Kosowska (MUZYKA w OBIEKTYWIE)

 

MM: Prawda obchodzi 30-lecie, natomiast Ty zaczynałeś jeszcze w latach 80., więc masz szerszy pogląd, bo łączysz niejako dwa pokolenia. Jak myślisz – co najbardziej zmieniło się w punk rocku na przestrzeni tych wszystkich lat?

 

Melon: Punk w swoim założeniu w czasie, w którym się pojawił, był dla jednych powiewem świeżości a dla innych oznaką 100% wolności oraz dążeniem do świata innego, niż ten zaproponowany przez klasę średnią, wspieraną przez elity, czy – jak kto woli – establishment. Po czasie stał się czymś zupełnie innym. Dla niektórych niezrozumiałym, a dla niektórych po prostu obcym. Przestała liczyć się walka o pewne wartości, a pozostał jedynie nic nie wnoszący do życia bunt na pokaz, który tak naprawdę poza pewnego rodzaju innością niczego nie był w stanie zaproponować. Niektórych po prostu odstraszał… Przestaliśmy samodzielnie myśleć, działać i patrzeć trzeźwo na sprawy, które powinny być dla nas ważne, a skupialiśmy się na błahostkach lub po prostu – na własnej egzystencji, która naturalnie jest ostatnią rzeczą, na którą powinniśmy zwracać uwagę. Stało się to początkiem procesu degeneracji, więc nic dziwnego że punk jako sposób myślenia po prostu umarł śmiercią naturalną. Jeśli miałbym wypowiedzieć się na temat rodzimego punk rocka, czy też sceny, to zbyt wiele dobrego bym nie miał do powiedzenia.

 

MM: Jak zatem widzisz przyszłość Prawdy w tym gatunku?

 

Melon: Nie widzę (śmiech). Zawsze byliśmy takim zespołem, trzymającym się lekko z boku. Punk rock w stylu ‘umpa, umpa’ czy też „reksio” – jak kto woli – nigdy nas nie kręcił a mnóstwo zespołów tak postrzega punk rocka. Teksty o niczym albo hipokryzja w nich zawarta też nas nie kręciły. Byliśmy piętnowani za mówienie prosto w ryj o tym, jak postrzegamy pewne tematy. Gramy, bo lubimy to. Zawsze na koncertach dajemy z siebie tyle, na ile nas stać. Nigdy nie było potrzeby rywalizacji, czy też próby bycia tam, gdzie się nie jest. Dopóki nas to kręci, to nie zwracając uwagi na to, co ktoś ma na nasz temat do powiedzenia, będziemy to robić.

 

MM: I tych koncertów chyba tym razem nie zabraknie – widziałem już daty marcowe.

 

Melon: Zaczęliśmy koncerty 23 lutego – równo z premierą płyty i zagramy ich kilkanaście na przestrzeni dwóch najbliższych miesięcy. Później gramy Rock na Bagnie, Czochraj Bobra i Gardłoryki – tyle mogę powiedzieć, bo tyle jest ogłoszone, a nie chce wychodzić przed szereg, ogłaszając coś więcej. Będzie więcej w wakacje. Siadamy do ulepienia jakoś jesieni, na której tez koncertów nie zabraknie. A z ciekawostek – 6 grudnia gramy w Pradze z Sham 69. Ostatnio jak z nimi graliśmy w grudniu 2009 roku, to zawiesiliśmy działalność na prawie 7 lat (śmiech).

 

Rozmawiał Maciej Majewski

 

 


ZAPISZ SIĘ DO  NASZEGO NEWSLETTERA WYSYŁAJĄC MAIL NA:  sztukmixnewsletter@gmail.com

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

👉 Twitter

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz