IKS

„Richard Ramirez: Polowanie na seryjnego mordercę” – serial dokumentalny Netflix.

Richard Ramirez Polowanie na seryjnego mordercę serial dokumentalny Netflix.

Wiele lat temu, kiedy byłem młodym chłopakiem a na mojej głowie istniały jeszcze włosy, w ręce wpadła mi kaseta VHS z filmem „Manhunt: Polowanie na Nocnego Łowcę”. Ten niszowy telewizyjny obraz opowiadał historię polowania na seryjnego mordercę Richarda Ramireza. Film zrobił na mnie ogromne wrażenie. Od tego czasu zaczęło się moje zainteresowanie „seryjniakami”. Obecnie czuję z tego powodu lekki wstyd i zażenowanie, jednak postacie takie jak Ramirez, Ted Bundy, Ed Gein, Jeff Dahmer, David Berkowitz czy inne – naprawdę mnie fascynowały. Teraz, jako dorosły facet, ojciec, partner zdecydowanie bardziej czuję wstręt do czynów, które popełnili.

Od kilku dni na Netflixie można obejrzeć czteroodcinkowy dokument „Richard Ramirez: Polowanie na seryjnego mordercę”. Ramirez był mordercą, gwałcicielem oraz pedofilem. Jego zbrodnie były wyjątkowo okrutne. Przez kilka letnich miesięcy 1985 roku, sterroryzował przedmieścia Los Angeles. Nikt nie mógł czuć się bezpieczny. W swoim zbrodniczym precedensie nie zwracał uwagi na płeć, wiek czy kolor skóry ofiar. Potrafił kilkakrotnie zaatakować w trakcie jednej nocy. Ponieważ działał w nocy, a do domów dostawał się przez niezamknięte drzwi i okna, zaczęto nazywać go „night stalker” (nocny prześladowca). Należy dodać, że tego roku w L.A. panowała rekordowa fala upałów, co bardzo ułatwiało Ramirezowi jego zbrodnie.

Reżyser dokumentu Tiller Russell skupił się na samym śledztwie. Głównymi postaciami, jak również narratorami są – detektyw Gil Carrillo z wydziału szeryfa hrabstwa Los Angeles oraz legendarny śledczy z wydziału zabójstw Frank Salerno. To oni w większości opowiadają historię śledztwa. I chociaż panowie dumnie prężą piersi, to mam wrażenie, że systemowo policja L.A. dała mocno ciała. Można było dużo wcześniej schwytać sprawcę. Zresztą całe śledztwo, postawa dowódców jak i polityków pozostawiały wiele do życzenia.

W serialu wypowiadają się również inne osoby. Najbardziej cennym elementem tej produkcji jest głos osób ocalałych oraz rodzin ofiar. Osoby które zostały napadnięte, bądź poniosły śmierć nie są anonimowe – a tak niestety bardzo często jest w przypadku tego typu produkcji. W tym przypadku wypowiadają się ludzie, którzy przeżyli atak mordercy albo robią to rodziny osób zamordowanych. Często są to bardzo osobiste, emocjonalne wypowiedzi.

Muszę przestrzec, że jest to serial tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Osoby opowiadające nie szczędzą nam szczegółów dotyczących zabójstw. Pokazywane są również zdjęcia z miejsc zbrodni. Wywołało to już spore kontrowersje wśród widzów. Czy przekroczono granicę? Skoro wypowiadają się same rodziny ofiar myślę, że było to za ich zgodą. Jeśli ktoś nie znał wcześniej historii Ramireza ten serial na pewno może wywołać wstrząs. Trzeba też oddać twórcom, że narrację poprowadzili w taki sposób, iż produkcja trzyma w napięciu do samego końca.

To co dla mnie jest głównym minusem tego serialu, to brak wnikliwej analizy psychologicznej samego Ramireza. Niby mamy w kliku zdaniach powiedziane co mogło spowodować u niego takie niewyobrażalne skrzywienie psychiczne – mam jednak wrażenie, że twórcy prześlizgnęli się jedynie po tym wątku. To samo dotyczy aspektu popularności Ramireza. Facet miał w sobie czyste zło, a stał się wręcz postacią popkulturową. Powstawały o nim teksty piosenek, kręcono filmy inspirujące się jego zbrodniami, a co najdziwniejsze miał grono zagorzałych fanek. Jak śpiewał Czesław Niemen – dziwny jest ten świat.

Mam nieodparte wrażenie, że dokument „Richard Ramirez: Polowanie na seryjnego mordercę” powstał na fali sukcesu innego wyprodukowanego przez Netflix serialu „Taśmy Bundiego”. Wiadomo seks i zbrodnia sprzedają się najlepiej.

Mnie produkcja o Ramirezie niczym nie zaskoczyła. Nie dowiedziałem się niczego nowego, niż to co było przedstawione w tym starym telewizyjnym filmie „Manhunt: Polowanie na Nocnego Łowcę”, jak i publikacjach które przeczytałem w przeszłości. Nie jest to łatwa i przyjemna rozrywka – jednak na pewno znajdzie swoich fanów. Dla mnie jedynym naprawdę istotnym elementem jest pokazanie „twarzy ofiar” i niejako złożenie im hołdu, dla osób nie znających wcześniej tematu może to być o wiele bardziej hard coreo’wa i wciągająca podróż.

Ocena (w skali do 1 do 10) 7 detektywów

🕵️‍♀️🕵️‍♀️🕵️‍♀️🕵️‍♀️🕵️‍♀️🕵️‍♀️🕵️‍♀️

Mariusz Jagiełło

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz