Po dwudziestu latach prac, w serwisach streamingowych ukazał się debiut płytowy Piotra Lato „Dust Bowl Desert Night Fantasies”. W tym przypadku nawet Tool i Guns’n’Roses wymiękają. Czy tak długi czas oczekiwania przysłużył się albumowi? Odpowiedź jest nieoczywista. Tam, gdzie ktoś oceni pewne aspekty na plus, dla innej osoby – te same aspekty – mogą być wadami. Na pewno całość będzie ogromną frajdą dla wszystkich fanów grunge’u, bluesa, brzmień akustycznych i szeroko pojętej americany.
Skłamałbym gdybym napisał, że dopiero co poznałem ten album. Byłem jednym ze szczęściarzy, którzy swój egzemplarz dostali już rok temu. Piotr Lato w trakcie nagrań swojego debiutu zorganizował akcję crowdfundingową, która pozwoliła zebrać fundusze na jego mix oraz mastering. Uzyskana kwota pozwoliła również na wytłoczenie 150 płyt CD, które rozeszły się wśród dziennikarzy oraz osób wspierających powstawanie albumu. W ten sposób i ja stałem się jego szczęśliwym posiadaczem. Obecnie „Dust Bowl Desert Night Fantasies” dostępny jest w streamingu.
W nagrywaniu albumu Piotra Lato wspierało, aż trzydziestu pięciu muzyków.
To potężna „armia”, która w ogromnym stopniu rzutuje na spójność albumu, a właściwie… na jej brak. Nie jest to absolutnie zarzut. W każdym razie w mojej opinii. Ja akurat lubię dzieła eklektyczne, niekoniecznie spójne. W końcu nikt nie obiecywał płyty konceptualnej. Zresztą jak można szukać w tych utworach spójności, skoro powstawały w okresie dwudziestu lat i poza stricte solowymi kawałkami Piotra Lato są na niej również utwory, które pisał wspólnie z członkami zespołów Kill the Mustache i Hebaan? Również za mix poszczególnych utworów odpowiadają różne osoby. Więc właściwie jak traktować ten album? Według mnie ta płyta to podróż. Muzyczna podróż, w trakcie której zasmakujemy różnych klimatów i nastrojów, jakie w danej chwili i czasie były obecne w duszy oraz sercu autora (chociaż trzeba tutaj zaznaczyć, iż nie są ułożone chronologicznie).
Pierwsza cześć albumu to właściwie utwory akustyczne.
Całość rozpoczyna „Sicario”. Utwór o bardzo gęstym, pustynnym klimacie. Poza gitarami i głosem wokalisty bardzo ważną rolę odgrywa pobrzmiewająca w nim harmonijka. Kolejne dwa utwory „Tangerine Dreamin” i „Keep It” to kawałki, w których prym wiedzie ponownie gitara akustyczna. Szczególnie ten drugi jest warty uwagi, ze względu na rewelacyjnie uzupełniające się głosy Lato z Karoliną Charko. Ta para zaśpiewała wspólnie również jeden z trzech utworów napisanych w języku polskim – „Zapach Twoich rąk”. Tak jak wspomniałem, płyta przesiąknięta jest duchem americany, ma jednak kilka wyjątków i jednym z nich jest właśnie „Zapach Twoich rąk”. To utwór, który spokojnie mógłby znaleźć się na albumie… Anathemy. Oczywiście prawdopodobnie nie taka była inspiracja autora, niemniej to bardzo podobny klimat i emocje.
„Dust Bowl Desert Night Fantasies”, to jednak nie tylko akustyczne dźwięki.
Pierwszym przełamaniem jest „Just Yesterdays”. Przebojowy utwór z wykorzystaniem mandoliny, którego nie powstydziłby się… Nickelback. Znowu „Dandelion Rd 60” w jednym szeregu możemy postawić z „Inside Job” zespołu Pearl Jam. Klimat Veddera & Co. obecny jest również w ”Migoce”, chociaż tutaj na dobrą sprawę można znaleźć również odniesienia do twórczości Springsteena. W klimaty postgrunge’owe mocno wpisuje się również dynamiczny „Locky”. „T.D Too” to bardziej rockowa kontynuacja drugiego na płycie „Tangerin Dreamin”, z ciekawym zabiegiem w postaci zamiany angielskiego słowa two na too. Muzycznie, to klimat spokojnego wcielenia Stone Temple Pilots (oczywiście tego z Weilandem).
Ciekawym przełamaniem są również instrumentalny „Nemo” oraz przepiękny „Kid-S”,
gdzie nastrój zbudowany jest za pomocą klawiszy oraz uzupełniających się głosów Piotra Lato z Anną Serafińską. Jej wokaliza, klawisze oraz kontrabas w pewnym momencie budują klimat… jazzowy. Ten utwór to zdecydowanie jeden z najlepszych fragmentów całości. Na zakończenie albumu dostajemy dwa ciosy w postaci „Czekam (W Ogniu)” oraz „Chcemy Tu Być”. Te mocarne kawałki, klimatem przypominają Soundgarden.
Całość zawiera czternaście utworów i trwa siedemdziesiąt minut, co dla słuchaczy mniej wprawionych, może być dawką trudną do przełknięcia w jednym podejściu.
Ryzykowne, w mojej ocenie, jest umiejscowienie na płycie poszczególnych utworów. Zazwyczaj zespoły na początku albumów umieszczają raczej dynamiczne kawałki, a kończą tymi spokojniejszymi. Lato odwrócił tę tendencję. Osobiście mam wątpliwości czy to dobry zabieg. Nazbyt spokojny początek może być dla niektórych z deczka usypiający. Na pewno nie można mu jednak odmówić pasji i naprawdę dobrego wokalu. Twórca jako swoich mistrzów wymienia Chrisa Cornella, Eddiego Veddera, Roberta Planta, Jima Morrisona oraz Scotta Weilanda. Najsilniej słychać tę ostatnią inspirację. Lato bardzo dobrze operuje głosem szczególnie w niskich rejestrach. Ma facet również dobry zmysł i talent do tworzenia ciekawych melodii. Album zarówno w warstwie muzycznej jak i tekstowej mocno emanuje melancholią oraz tęsknotą. Wrażliwy gość z tego Piotrka!
„Dust Bowl Desert Night Fantasies”, to płyta archaiczna i nikt nawet nie stara się udowadniać, że jest inaczej.
Słychać, że nagrał ją człowiek mocno zauroczony klimatami muzycznymi lat dziewięćdziesiątych poprzedniego stulecia. To również bardzo… amerykańska płyta. Jak sam tytuł wskazuje, najlepiej słuchać jej nocą. Chociaż oczywiście pustynne słońce nie poparzy Was również w dzień. Jeśli lubicie długie nocne wyprawy po piaszczystych rejonach Ameryki, pokochacie te utwory. Ja dość często wybieram się w taką podróż z Piotrem Lato jako przewodnikiem. I za każdym razem odkrywam, w trakcie tej wyprawy, coś nowego. Szczerze namawiam na tę muzyczną wycieczkę. Szczególnie osoby, które z nostalgią wspominają flanelowe koszule.
P.S Warto też wspomnieć o akcji hasztagowej, którą zaproponował twórca płyty. Polega ona na tym, aby przesyłać komuś bliskiemu utwór z jego najnowszej płyty (taki, który szczególnie przypadł do gustu) z hasztagiem #wysyłamCikawałekLata. A jak wiadomo większość z nas kocha… lato.
Ocena (w skali od 1 do 10) 7 pustynnych księżyców
🌖🌖🌖🌖🌖🌖🌖
Mariusz Jagiełło
Tracklista:
1. SICARIO
2. TANGERINE DREAMIN’
3. KEEP IT
4. JUST YESTERDAYS
5. ZAPACH TWOICH RĄK
6. DANDELION Rd 60
7. LOCKY 8. T.D. TOO
9. MIGOCE
10. BOHEMIAN FLOWER
11. NEMO
12. KID-S
13. CZEKAM ( W Ogniu )
14. CHCEMY TU BYĆ