Odkąd w latach 90. pojawiła się moda na granie koncertów bez prądu, formuła ta zdołała się przeobrazić przynajmniej kilka razy. Współcześnie również występuje, wraca falami popularności na przemian funkcjonując w drugim albo trzecim obiegu. Tym razem zespół ØRGANEK proponuje nam swoją twórczość ubraną w akustyczne ramy i robi to naprawdę ciekawie. Na dwupłytowym albumie pojawiają się także goście – znakomity skrzypek Adam Bałdych i lider zespołu Raz, Dwa, Trzy – Adam Nowak.
Grupie ØRGANEK stuknęło właśnie dziesięć lat. Czy to dużo? W porównaniu z The Rolling Stones, nie bardzo. Jednak biorąc pod uwagę labilność współczesnych czasów i trudy funkcjonowania na polskim rynku, to naprawdę ładny wynik. Dlatego też panowie postanowili podsumować dekadę albumem koncertowym. I zrobili to naprawdę godnie. Czas przejść jednak do konkretów.
Ogromny plus za udaną stylizację na szeroko pojęte „retro”. Organek nie odgrywa swoich najbardziej znanych utworów przearanżowując je na proste, akustyczne wersje. Kompozycje zostały solidnie wzięte na warsztat i (w pewnym sensie) opracowane na nowo.
Przebrano je w stroje z epoki starszej względem naszej o jakieś 50-100 lat. Nie chodzi jedynie o muzyczne cytaty z „Jamesa Bonda” („Ki Czort”), „Różowej Pantery”(„Kate Moss”), czy „Hey Jude” The Beatles („Missisipi w ogniu”). Chodzi o ogólny klimat, oparty o odpowiednie instrumenty (m.in. sekcja dęta, honky-tonk piano) i nieco nonszalanckie wykonanie nawiązujące do dawnej swobody („Ki Czort”). Warto w tym miejscu wspomnieć, że za aranżacje sekcji dętych odpowiadają Tomasz Lewandowski, Szymon Łukowski i Tomasz Orłowski, zaś za całościową aranżacje utworów Tomasz Lewandowski, Robert Markiewicz, Adam Staszewski oraz oczywiście Tomasz Organek. Sporo w ich piosenkach twardego, surowego bluesa („Głupi ja”, „O, Matko”, „Psychopomp”), ale również poetycko-jazzujących fragmentów, które pasują do eleganckiego teatru („Wiosna”, „Samoloty”).
To powinno być znakomitym przykładem dla wielu składów, którym wydaje się, że zamiana syntezatora na pianino, a gitary elektrycznej na akustyczną w pełni wystarczy, by zagrać udany koncert bez prądu. Niestety, tak łatwo nie jest, a ØRGANKOWI się to udaje.
Na dwupłytowym albumie pojawiają się także goście – znakomity skrzypek Adam Bałdych („Psychopomp”) i lider zespołu Raz, Dwa, Trzy – Adam Nowak („Jutro możemy być szczęśliwi”), co w ciekawy sposób urozmaica klimat płyty.
Ale żeby nie było za słodko. Słuchacz, który nie jest zagorzałym fanem grupy i nie zna wszystkich tekstów na pamięć, być może chciałby potraktować niniejszy album jako punkt wyjścia. Niestety, w wielu momentach nie ma szans. Czasami zgłoski giną, urywają się i przekaz nie zawsze jest czytelny. Mała podpowiedź: w takich sytuacjach potrzebny jest ktoś z zewnątrz przy miksie. Nie mówię o fonetyku, choć dawniej zatrudnianie kogoś takiego do sesji było normą. Mówię choćby o kimś, kto jest w stanie obiektywnie wypowiedzieć się na temat. W przeciwnym wypadku koncepcja hermetyzuje się w stopniu znaczącym i cieszy przede wszystkim zagorzałych fanów.
Konkluzja:
To dobrze zrealizowany album (poza wokalem), pięknie opracowany i wydany. Dla fanów pozycja obowiązkowa. Dla osób spoza tego kręgu – na własne ryzyko. Jednak przyznać trzeba, że niezależnie od stopnia miłowania twórczości grupy, na jakimś poziomie, jest to rzecz wciągająca.
Ocena: 4/6
Dominik Skolimowski
Lista utworów: Ki Czort; Kate Moss; Ultimo; Pogo / Na razie stoję, Na razie patrzę; Wiosna; Fotograf Brok; Idziemy w miasto; Lili i Pałąk; Głupi ja; O, Matko!; Psychopomp; Walcz; Wataha; Italiano / Nie lubię; Jutro możemy być szczęśliwi; Samoloty; Niemiłość; La Canzone del Ciuccio; Mississippi w ogniu
ZAPISZ SIĘ DO NASZEGO NEWSLETTERA WYSYŁAJĄC MAIL NA: sztukmixnewsletter@gmail.com
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: