IKS

Olaf Deriglasoff – rozmowa

olaf-deriglasoff-rozmowa

Rozmowa z Olafem Deriglasoffem o projekcie Milcz

 

– (SztukMix) Naszą rozmowę zacznę trochę nietypowo – tytuł waszego albumu brzmi „To my ludzie”, czy Twoim zdaniem w ludziach jest więcej dobra czy zła?

 

– (Olaf Deriglasoff) Nie znamy odpowiedzi na to pytanie i dlatego powstają takie płyty jak nasza. To odwieczny dylemat ludzkości, może wręcz paradoks. Z jednej strony ideały wpajane nam od dzieciństwa, że nie wolno bić słabszych, że trzeba być dobrym, a z drugiej usankcjonowane prawnie eksterminacje całych narodów.

 

– (SztukMix) Jesteście polską supergrupą, w skład której wchodzi wielu uznanych polskich muzyków. Kto był inspiratorem i jak ukształtował się ten skład?

 

– (Olaf Deriglasoff) Spiritus movens tego przedsięwzięcia jest Maciej Wasio znany z zespołu Ocean. To jego pomysł, to on zebrał nas wszystkich, wynajął salę prób, nagrał efekty naszych poszukiwań muzycznych, zmiksował je i zmasterował.

 

– (SztukMix) Projekt Milcz jak sami piszecie w materiałach informacyjnych: „eksploruje najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy. Duszy oglądanej przez pryzmat szaleństwa konfliktów zbrojnych i potworności ludobójstwa”. Skąd taki pomysł na album koncepcyjny.

 

– (Olaf Deriglasoff) Jeżeli chodzi o warstwę tekstową wydawnictwa kredyt należy się tutaj Tomkowi Mioduszewskiemu czyli Miodowi znanemu z zespołu Jamal. To on wymyślił koncepcję antywojennego albumu i napisał te wszystkie poetyckie teksty.

 

– (SztukMix) W swoich tekstach Tomek Mioduszewski porusza tak mroczne karty historii jak rzeź wołyńska, atak terrorystów na szkołę w Biesłanie, Holokaust, zbrodnie Ratko Mladicia i samobójstwo jego córki czy ludobójstwo ludów Herero i Namaqua. Czy w jakiś sposób sugerowaliście mu tematykę tekstów, czy to jego samodzielny wybór?

 

– (Olaf Deriglasoff) To oryginalny pomysł Mioda i jestem mu za to bardzo wdzięczny, bo w polskiej fonografii nie przypominam sobie albumu traktującego tylko i wyłącznie o ludzkiej kondycji w kontekście ludobójstwa. A jako człowiek interesujący się historią zostałem tą koncepcją po prostu zwalony z nóg. Jestem dumny, że mogłem być częścią tego przedsięwzięcia.

 

– (SztukMix)Teksty same w sobie faktycznie mają dużą wartość historyczną. Muszę się przyznać, że nie znałem wcześniej np. barona von Ungerna. Rozumiem, że taki był wasz zamysł, aby słuchacz trochę pogrzebał w źródłach?

 

– (Olaf Deriglasoff) Nie sądzę, aby Miodula miał jakiekolwiek dydaktyczne zapędy. To jego osobista wizja i po prostu się nią z nami dzieli. Ja akurat postać Krwawego Barona znałem z książki „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów” Ferdynanda Ossendowskiego, który sam był wyjątkowo barwną postacią. Ale jeżeli to wydawnictwo spowoduje, że ludzie zaczną czytać, zadawać pytania i szukać odpowiedzi, to może świat stanie się o jeden mikron lepszym miejscem.

 

– (SztukMix) Ok, przejdźmy do warstwy muzycznej. „To my ludzie” to hardcore, a nawet metalcore. Jako muzycy nie jesteście kojarzeni z tego rodzaju gatunkami. Rozumiem, że to miała być również muzyczna rzeź?

 

– (Olaf Deriglasoff) Muzyka powstała pierwsza i z założenia była kompletnym puszczeniem wodzy naszej kolektywnej wyobraźni. Nie planowaliśmy, że będzie to taki czy inny styl. To jeden z tych momentów kiedy spotyka się kilka osób, które lubią muzykować i muzyka wydarza się sama. I to ta muzyka zainspirowała Mioda do napisania takich tekstów. Cytując go: „Nikt nie miał żadnej wizji, żadnej piosenki, co zresztą stało się szybko naszym rytuałem. Kiedy poleciały pierwsze dźwięki, wszedłem w to od razu, i od razu na 100 procent poczułem. Wydzierałem się jakbym zobaczył piekło. Wypluwałem z siebie kolejne jęki i krzyki, w żadnym konkretnym języku. Najpierw muszę poczuć. Potem muszę zrozumieć. I dopiero wtedy powstaje tekst. Kiedy po pierwszych kilku próbach rozjechaliśmy się na tydzień do domów, mieliśmy już kilka numerów. Ciągle bez konkretnego tekstu. Wiedziałem, że to czas dla mnie. Przez kilka dni zastanawiałem się jak to wszystko poukładać. Muzyka Milcz była bardzo ciężka, rwana i nerwowa. Nie wyobrażałem sobie, że śpiewam do tego głupiutką pioseneczkę o polismanie, co to mnie przeszukuje. Milcz było zbyt duże, zbyt monumentalne i zbyt ważne. Postanowiłem pójść tym kluczem. W tych pierwszych numerach siedziało też jakieś ZŁO. Jakaś nieprawdopodobna desperacja. Coś co uwiera, gryzie, boli. Co przeszkadza. Nie chciałem iść w jakieś satanistyczne klimaty, to kompletnie nie moja bajka. Nie umiem zobaczyć zła w pentagramie czy w makijażu Nergala. Zło chodzi po ludziach. Zło jest z ludzi i przez ludzi. Mniej więcej wtedy zrozumiałem o czym będzie ta płyta. Nie chcę Wam tego jakoś szczególnie tłumaczyć. Każdy pewnie poczuje to inaczej. Na podstawie pewnych konkretnych wydarzeń z historii dwudziestego wieku, postanowiłem pokazać zło w człowieku. Skupiłem się pojedynczych ludziach, starałem się wsłuchać w ich dylematy, oczywiście na tyle, na ile potrafię. Jeśli wojna w byłej Jugosławii to na przykładzie samobójstwa córki zbrodniarza. Jeśli ludobójstwo w Afryce to na przykładzie ojca, nie potrafiącego zapewnić wody swojej rodzinie. Jeśli Holokaust to na przykładzie ojca, rozpaczliwie próbującego pochować syna w obozie. Myślę, że udało nam się nagrać płytę WAŻNĄ. I jeśli choćby jedna osoba po wysłuchaniu tej płyty zastanowi się tylko minutę-wygraliśmy.”

 

– (SztukMix) Ta płyta faktycznie tekstowo jest ważna i w mojej opinii ma szansę stać się „kultowym” wydawnictwem. Rozumiem, że nie jest to covidowe dziecko?

 

– (Olaf Deriglasoff) Nie, płyta powstała 3 lata temu i leżała czekając na swój czas. Przypadek zrządził, że wyszła akurat w ciężkich czasach. A może przypadków nie ma?

 

– (SztukMix) Słyszę że jest między Wami dobra chemia, czy jest szansa na kolejne albumy?

 

– (Olaf Deriglasoff) Nie wiemy tego jeszcze, każdy z nas ma po kilka innych projektów i zespołów, więc należymy do dosyć zajętych ludzi. Ale jeżeli zejdzie się energia, okoliczności i ten nieokreślony element magiczny na pewno powrócimy do tematu.

 

– (SztukMix) Póki co materiał ukazał się jedynie w formie streamingu, czy będzie można go dostać na nośnikach fizycznych?

 

– (Olaf Deriglasoff) To pytanie pojawia się nieustannie w kontekście tego wydawnictwa, co mnie, muszę przyznać, niezmiernie dziwi. Definitywna śmierć nośników fizycznych została odtrąbiona już tyle razy, mizerna od lat sprzedaż obecnie już kompletnie leci na pysk, a tu znowu pytanie „kiedy Milcz na cd?”. Wydanie nośnika fizycznego to poważna inwestycja finansowa. Biorąc pod uwagę fakt, iż nie stoi za nami żadna wytwórnia płytowa, a Milcz to oddolna, niezależna inicjatywa, musielibyśmy znowu z własnej kieszeni wysupłać sumę idącą w grube tysiące i zainwestować w coś, co biorąc pod uwagę prognozy sprzedaży nigdy by się nie zwróciło. Myślę, że każdy potrafi sobie odpowiedzieć sam na to pytanie.

 

– (SztukMix) Szkoda, bo osobiście chciałbym mieć tak dobry materiał na jakimś nośniku. Czy w takim razie po tej nieszczęsnej pandemii możemy chociaż liczyć na jakieś koncerty?

 

– (Olaf Deriglasoff) Koncerty? Czy ktoś jeszcze pamięta czasy, gdy pod sceną kotłowaliśmy się w stłoczonym, spoconym tłumie, rycząc sobie prosto w twarz teksty piosenek? Ha, ha, to powoli brzmi jak jakiś kompletny anachronizm, więc wybacz, ale w tym kontekście nie będę fantazjował o planach koncertowych. Gdy rzeczywiście świat wróci do ram które znamy z przeszłości, w co coraz bardziej wątpię, wtedy pogadamy.

 

– (SztukMix) Bardzo dziękuję za rozmowę i mam jednak nadzieje, że do zobaczenia pod sceną.

 

Rozmowę przeprowadził: Mariusz Jagiełło

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz