Podsumowaliśmy już na naszej stronie ostatnie dwanaście miesiące w muzyce zagranicznej, przyszła więc pora na rodzimy rynek. Oj, tu również sporo się działo. Dlatego ciężko było wytypować tylko dziesięć albumów, ale – po burzliwych dyskusjach w gronie redakcyjnym – jakoś się tego udało dokonać.
***
10. Polskie Znaki – „Rzeczy ostatnie”
Ogromny szacunek należy się pomysłodawcom projektu Polskie Znaki, którzy postanowili dać drugie życie pieśniom ludowym dotyczącym kwestii śmierci. „Rzeczy ostatnie” – mimo ciężkiego przekazu – dotarły, mam taką nadzieję, do szerokiego audytorium. Tego wydawnictwa po prostu dobrze się słucha (40 minut zlatuje w mgnieniu oka), ponadto zadbano o ciekawych gości (m.in. sanah, Vito Bambino czy ś.p. Mark Lanegan). Tego typu muzyczne inicjatywy są naprawdę potrzebne i należy o nich jak najgłośniej mówić. Szymon Bijak
9. Wij – „Przeklęte wody”
Warszawski Wij po debiutanckim albumie „Dziwadło” zaproponował tym razem, składającą się z czterech utworów, EP-kę „Przeklete wody”. Po raz kolejny Tuja Szmaragd i chłopaki udowadniają, że na polskiej scenie muzycznej są pewnym ewenementem. Na „Przeklętych wodach” blues miesza się z doomem, a nawet z nowofalowymi motywami. Bardzo to stylowe i oryginalne. Oj, cos czuję, że jeszcze nie raz będzie głośno o tym zespole, a ich kariera dopiero nabiera rozpędu. Mariusz Jagiełło
8. Behemoth – „Opvs Contra Natvram”
„Opvs Contra Natvram” to album perfekcyjnie przemyślany, ale czerpiący z konwencji i przemyślanych patentów. Nergal i spółka od ponad dekady podążają ścieżką wytyczoną na płycie „Evangelion”, która – ze względu na swoje nowatorstwo w momencie wydania – została okrzyknięta „blackmetalowym czarnym albumem”. Nergal narzeka, że współczesne produkcje metalowe odrzucają go swoją sterylnością. Trzeba mu więc oddać, że na płytach Behemotha słychać ten pierwotny brud. Grzegorz Morawski
7. Trupa Trupa – „B Flat A”
Przyznaję się bez bicia, że wcześniej nie zagłębiałem się mocno w twórczość tego zespołu. Po przesłuchaniu „B Flat A” nie dziwi mnie, że trójmiejska grupa jest od lat chwalona nie tylko przez rodzime media, ale również te zagraniczne. To krążek brzmiący światowo. Zdecydowanie nie możemy mieć kompleksów względem zachodniego świata. Psychodeliczny pesymizm brzmi pysznie. Muzycy formacji Trupa Trupa konsekwentnie podążają ścieżką, która zapewnia im kolejne małe sukcesy. Szymon Bijak
6. Transgresja – „Goliat”
Transgresja to zespół, który poznałem przez przypadek w 2018 r., gdy dopiero wchodził na rynek i próbował przebić się grając przed NeuOberschlesien. Wówczas nie miałem pojęcia, że może to być kapela, którą warto mieć na oku. Na „Goliacie” znajdziemy bardzo dobrą muzykę (ponownie mamy do czynienia z mieszanką alternatywnego rocka, industrialu i nu-metalu) z jeszcze lepszymi tekstami, a takie są na wagę złota, zwłaszcza jeśli zostały napisane w naszym, rodzimym języku. Grzegorz Cyga
5. Jakub Skorupa – „Zeszyt pierwszy”
Choć Jakub Skorupa zadebiutował wydawniczo dopiero w wieku 36 lat, to jak to mówią: lepiej późno niż wcale. Szkoda byłoby, gdyby jego kompozycje przeleżały w szufladzie i nigdy nie ujrzały światła dziennego. „Zeszyt pierwszy” to niezwykle wciągająca płyta, którą należy słuchać od początku do końca bez używania popularnego, w dobie serwisów streamingowych, przycisku „shuffle”. Śmiało można napisać, że to concept-album, coś w rodzaju pamiętnika. Jakub rozlicza się na „Zeszycie…” ze swoją przeszłością i robi to genialnie. Szymon Bijak
4. Brodka – „Sadza”
Po długich dwunastu latach Monika Brodka postanowiła wrócić do pisania po polsku. I – jak się okazało – był to „strzał w dziesiątkę”. „Sadza” to najintymniejsza rzecz w dorobku artystki. Po angielsku jej teksty takiej mocy przekazu z pewnością by nie miały. Możemy więc obcować z wydawnictwem wspaniałym, które wprost uzależnia. Monika, która również odpowiada za muzykę, mocno odkryła się przed słuchaczami, a w spięciu tego wszystkiego pomógł jej producent – 1988, połowa nieistniejącego już hiphopowego duetu Syny. Szymon Bijak
3. OBRASQi – „Szepty ciszy”
Po tragicznej śmierci Moniki Dejk-Ćwikły przyszłość zespołu OBRASQi jest niepewna. Zespół w 2022 roku nagrał fantastyczny album i dalsza działalność jawiła się w jasnych barwach. Niestety, życie po raz kolejny pokazało, że potrafi być bardzo nieprzewidywalne i okrutne. „Szepty ciszy” to album oniryczny, wymykający się klasyfikacjom, silnie działający na emocje. Zespół zaproponował zestaw bardzo plastycznych i kolorowych muzycznych ilustracji. Każda „romantyczna dusza” powinna zapoznać się z tym materiałem. Mariusz Jagiełło
2. Decapitated – „Cancer Culture”
„Cancer Culture” jest odważne biorąc pod uwagę tytuł i pamiętając, że mamy do czynienia z zespołem, który zmuszony był w zdecydowany sposób walczyć w obronie swojego dobrego imienia. Decapitated wydali więc coś więcej niż świetny deathmetalowy album. Nagrali kawał ciekawej i zaskakującej muzyki pozostawiając przy tym sporo miejsca dla klasycznych zagrywek. Cóż może zrobić lepiej weteran sceny, jeśli nie grać niezmordowanie solidnych występów na żywo, na całym świecie i zaskakiwać na kolejnych płytach? Paweł Zajączkowski
1. Izzy and the Black Trees – „Revolution Comes in Waves”
Złośliwi mogą powiedzieć, że zespół Izzy and the Black Trees nie odkrywa nic nowego i może faktycznie tak jest. Mamy tu punk i post-punk, który za sprawą zespołów takich jak Dry Cleaning, Shame czy Fontaines D.C., przeżywa ostatnio prawdziwy renesans, co może tylko pomóc w promocji albumu. Ale szczerość i umiejętne wykorzystanie pewnych schematów sprawia, że dostajemy materiał unikalny, w szczególności na naszym polskim rynku. Największą siłą „Revolution Comes In Waves” są prawdziwe i szczere emocje oraz forma w jakiej wokalistka Izabela Rekowska przekazuje je słuchaczom. Grupa nagrała płytę, jakiej bardzo potrzebowaliśmy. Grzegorz Bohosiewicz
***
Głosowali: Mariusz Jagiełło, Szymon Bijak, Paweł Zajączkowski, Szymon Pęczalski, Grzegorz Cyga, Maciej Majewski
Kliknij i obserwuj nasz fanpage bit.ly/Nasz-Facebook1
Kliknij i obserwuj nasz Instagram bit.ly/nasz-instagram1