IKS

Mrozu – „Złote Bloki” [Recenzja], wyd: Universal Music Polska

mrozu-zlote-bloki-recenzja

..kto nie zna utworu „Miliony monet”, niech pierwszy rzuci kamieniem. Przebój, którego tytuł był także tytułem wydanego w 2009 roku debiutu Mroza, stał się hitem puszczanym w rozgłośniach radiowych w całym kraju. Uznawany wtedy przeze mnie za dość przaśny i tandetny, stał się fundamentem drogi Łukasza Mroza na szczyt muzycznej popularności. Tak go fala niosła, że rok później wziął udział w Tańcu z gwiazdami. Nie przeszkodziło mu to wcale w dalszym kształtowaniu artystycznego rzemiosła i w tym samym roku ukazał się drugi album, z którego bardzo lubię „Ready to fly”, nagrane we współpracy z Afromentalem. Od tego momentu zacząłem się bliżej przyglądać kierunkowi, w którym zmierza rozwój wychowanka Teatru Lalek.

Trzydziestosześcioletni wrocławianin po trzynastu latach ma w swoim dorobku sześć długogrających płyt, wliczając tę, która premierę miała pierwszego kwietnia. Wydawnictwo „Złote Bloki” składa się z jedenastu świeżych jak francuskie rogaliki utworów, z których cztery są w wersji dubeltowej, bo w duetach. Trzy numery poznaliśmy przed premierą w formie singli: „Złoto”, „Galácticos” oraz opublikowany niedawno „Palę w oknie”.
 
Cały materiał wydaje mi się autobiograficznym spacerem po blokach, między którymi każdego dnia tętniło dynamicznie życie. Zebranie kilku gości uczestniczących w tym projekcie, takich jak donGURALesko czy Ras, może symbolizować spotkania na ławce, blisko trzepaka, gdzie rodziły się marzenia i plany na przyszłość, a człowiek wiszący głową w dół zarzekał się, że wszystkie się spełnią. Oprócz dwóch gości wymienionych powyżej pojawili się także Vito Bambino oraz Jarecki.
 
Mrozu brał czynny udział przy tworzeniu numerów nie tylko jako wokalista, ale i tekściarz. Z asystą wyżej wspomnianego Rasa zbudował barwną opowieść o relacjach i zdarzeniach które miały swoje początki między ścianami z wielkiej płyty. Warstwa liryczna jest tu myślodsiewnią, w której każdy może się zanurzyć i całkiem nieźle przy tym bawić. W tekstach nie brak momentów humorystycznych, ale również goryczy i jaskrawej oceny ludzi i rzeczywistości. Na wszystkich poprzednich albumach nie zabrakło wątków o relacjach damsko-męskich, także tutaj jest on równie żywy, czego przykładem jest singiel „Palę w oknie”. Materiał powstawał między innymi w okresie pandemicznym, gdy każdy z nas, z dala od świeżego powietrza i namacalnych kontaktów z bliskimi, musiał zbudować azyl, by przetrwać. Mrozu potrafi również umiejętnie mówić – czy raczej śpiewać – o poważnych tematach, jak choćby o ekologii i niszczeniu natury w numerze „Betonowy las”. Myślę, że to cechuje jakościowo dobrego artystę.
 
Część muzyczna dalej mieści się w stylu, jaki znamy z poprzednich krążków. W krwiobiegu wrocławianina nieustępliwie pulsuje blues, hip-hop, r’n’b z domieszką funky i to wyraźnie wydobywa się z utworów zawartych na pozycji numer sześć w dyskografii. Nie pomyślcie sobie, że brakuje utworów idealnie skomponowanych dla koncertowych wibracji. Jest ich całkiem sporo i niewątpliwie będą unosić zadaszenie. Dla przykładu uważam, że refren w „Galácticos” czy ten z duetu z Piotrem Górnym – „Poligon” – dołączą do worka tych najczęściej śpiewanych wraz z publicznością. Dodam jeszcze, że Łukasz Mróz nadal chętnie dodaje do aranżacji instrumenty dęte i robi to w sposób inteligentny, nieprzesadny i rozsądny. To są przyjemne smaczki, na których chętnie zawisałem uszami podczas słuchania najnowszego albumu.
 

Numery z gośćmi wypadły dobrze, chociaż najmniej trafił do mnie ten z Jareckim. Instrumentalnie ukłon w stronę bluesa, jednak wokalnie nie czułem chemii. Natomiast ostatnia kompozycja „Bez Świadków” z Rasem to jest sposób, w jaki powinno kończyć się dobry album. Bit i hip-hopowe flow, świetnie zgrane tembry Mroza i Rasa zamknięte w czterech minutach wynoszą dla mnie ten utwór na najwyższe miejsce podium. Tych dwóch zdolnych ludzi powinno usiąść przy herbacie i zrobić wspólny album.

Mrozu, jak i jego poczucie muzycznej estetyki rozwinęli się bardzo na przestrzeni lat. Cieszy fakt, że „Miliony monet” stały się trampoliną, by wskoczyć na wyższy poziom, a nie hamulcem i dymem z kół. „Złote Bloki” to materiał bardzo mrozowy, bardzo w jego stylu, naładowany pozytywną i szczerą energią. Działa odrobinę jak narkotyk, bo do pewnych utworów szczególnie chce się wracać i śpiewać ich refreny. Bardzo się cieszę, że usłyszę go na żywo dziewiątego kwietnia w Gdańsku, bo na koncercie te dźwięki będą pewnie wibrować jeszcze lepiej.
 
Ocena (w skali od 1 do 10) 8 muzycznych czarnych przeciwsłonecznych okularów
🕶️🕶️🕶️🕶️🕶️🕶️🕶️🕶️
 
Błażej Obiała
  1. Złoto
  2. Betonowy las
  3. Poligon feat. donGURALesko
  4. Galacticos
  5. Za daleko feat. Vito Bambino
  6. Nogi na stół feat. Jarecki
  7. Palę w oknie
  8. Zima
  9. Kalifornia
  10. 4 dni
  11. Bez świadków feat. Ras
IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz