IKS

Moonspell – „Hermitage”

moonspell-hermitage-recenzja-muzyka
Najpopularniejszy portugalski zespół metalowy Moonspell wydał właśnie swój trzynasty album „Hermitage”. Panowie funkcjonują na muzycznej scenie prawie trzydzieści lat. Wiele osób mogłoby pomyśleć, że wszystko, co najlepsze, już za nimi. Ja również nie spodziewałem się niczego wyjątkowego po ich najnowszym krążku. Lubię jednak, kiedy życie zaskakuje, a ich najnowsze dzieło urzekło mnie już od pierwszego przesłuchania. Śmiem twierdzić, że to jedna z najlepszych produkcji w ich długoletniej karierze.
 

Wiemy, że wkraczamy w ostatnie lata naszej kariery muzycznej: w zimę naszego życia

 

– tak przed ukazaniem płyty wypowiadał się wokalista grupy Fernando Ribeiro. Jak widać, muzycy bardzo mocno wzięli sobie do serca powiedzenie „Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy”, nagrywając album pod każdym względem kompletny. Patrząc przekrojowo na ich twórczość, można odnieść wrażenie, że próbowali już wszystkiego – black metalu, gothic metalu, death metalu, klasycznego metalowego grania, a nawet industrialu, jednak na najnowszym albumie potrafią w kilku miejscach bardzo pozytywnie zaskoczyć. Otwierający płytę „The Greater Good” to klasyczny, mocarny Moonspell, w którym czyste partie wokalne Ribeiro przechodzą pod koniec w growl. Utwór charakteryzuje się stopniowym budowaniem napięcia, wielokrotnie w przeszłości stosowanym przez zespół. Kapitalne rozpoczęcie albumu. Kolejny na płycie „Common Prayers” to połamana partia gitary, chwytliwy wokal i przestrzenne syntezatory. Murowany kandydat do koncertowej setlisty.
 
 

Kombinowanie zaczyna się od „All or Nothing”.

 

Ten spokojny, melancholijny kawałek zaskakuje bluesową partią gitary i bardzo progresywnym zabarwieniem. Takie granie to nowość w twórczości zespołu. Zresztą progresywnych fragmentów na tym albumie jest sporo. Chociażby w takich utworach, jak „Entitlement” czy „Without Rule”. Za to klasyczny Moonspell pojawia się ponownie w utworze tytułowym. Momentami słychać w nim echa legendarnego „Alma Mater”. Kolejnym zaskakującym momentem jest instrumentalny „Solitarian”. Klimatyczny, przestrzenny, przywodzący na myśl Pink Floydów. Bardzo ciekawe przełamanie krążka.
 
 

„The Hermit Saints” to ponownie koncertowy pewniak.

 

Ten najbardziej hymnowy kawałek na dłużej zagości na waszej playliście. Dla mnie jednak najlepszym utworem jest prawie ośmiominutowy „Without Rule”. Wielowątkowy, progresywny utwór, który stopniowo buduje napięcie, kończąc się pięknym gitarowym solo oraz crescendo z wyśpiewaną przez wokalistę frazą „NEVER TOO CLOSE, NEVER TOO FAR WITHOUT RULE WE ARE”. Gwarantowane ciary i piękne zwieńczenie płyty – tzn. jest jeszcze utwór instrumentalny „City Quitter” (Outro), ale to raczej wyciszenie i chwila na zadumę. Za produkcję całości odpowiada Jaime Gomez Arellano, mający za sobą współpracę z zespołami Sólstafir, Paradise Lost czy Ghost. Nie dziwi więc, że płyta pod tym względem jest wręcz wzorcowa. Trudno znaleźć na niej choćby jedną zbędną nutkę, a brzmienie jest po prostu mocarne – to w dużej mierze również zasługa muzyków, a szczególnie klawiszowca i gitarzysty, Pedro Paixão, który obok drugiego gitarzysty, Ricardo Amorima, jest głównym kompozytorem portugalskiej grupy. Dużo świeżości do zespołu wprowadził również nowy perkusista, Hugo Ribeiro.
 
 

„Hermitage” oznacza pustelnię.

 

Tekstowo, według słów wokalisty, ta płyta to „zaprzeczenie współczesnym konwencjom. Obecnie mówi się, że wszystko, co nas otacza, że my (ludzkość) jesteśmy wszystkim, a świat kręci się wokół nas. Jednak de facto jesteśmy niczym i nic nie kręci się wokół nas ” i dalej: „ten album jest o tym, jak się czujemy”. A wiadomo, że świat podąża w bardzo nieprzewidywalnym kierunku. Wokalista od zawsze fascynuje się filozofią, więc nikogo nie powinny dziwić jego egzystencjalne przemyślenia.
 
 

Trzynasty album grupy to piękne, wielopłaszczyznowe dzieło.

 

Można kręcić nosem na teatralność zespołu, niemniej ich ostatni krążek udowadnia, jak dojrzałym i wyjątkowym bandem jest Moonspell. Nie pozostaje mi nic innego, niż kolejny raz wcisnąć „repeat” i delektować się bogactwem klimatycznych dźwięków serwowanych przez Portugalczyków na „Hermitage”.
 
 
Ocena (w skali od 1 do 10): 8 wilków
 
🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺

Mariusz Jagiełło

 

Tracklista:
 
The Greater Good
Common Prayers
All or Nothing
Hermitage
Entitlement
Solitarian
The Hermit Saints
Apophthegmata
Without Rule
City Quitter (Outro)
IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz