IKS

Anneke Van Giersbergen – „The Darkest Skies Are the Brightest” recenzent Kuba Banaszewski

anneke-van-giersbergen-the-darkest-skies-are-the-brightest-recenja-muzyka

Anneke Van Giersbergen – The Darkest Skies Are the Brightest

 

A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój…” śpiewała kiedyś kultowa rockowa kapela z naszego rodzimego podwórka. Podobną metaforą posłużyła się holenderska wokalistka Anneke van Giersbergen, by uchwycić klimat swojej trzeciej solowej płyty, podpisanej własnym nazwiskiem. Znana z licznych muzycznych projektów artystka, która czaruje swoim wyjątkowym głosem od progresywnego rocka po lżejsze brzmienia popowe, tym razem zabiera nas w najbardziej osobistą podróż w swojej karierze. „The Darkes Skies Are the Brightest” to świadectwo artystycznej dojrzałości, w którym Anneke poprzez muzykę walczy ze swoimi demonami, przekłada życiowe doświadczenia na język kojących dźwięków i na nowo odkrywa kolejne pokłady wrażliwości, w stopniu, w jakim jeszcze artystki nie słyszeliśmy.

W odróżnieniu od poprzedniej solowej płyty wokalistki – „Drive” z 2013 roku, na której dominowało mocniejsze, rockowe brzmienie gitar, najnowszy krążek niosą delikatne, akustyczne dźwięki,

 

a na pierwszym planie najważniejszy jest mocno wyeksponowany głos Anneke. Płyta powstała w położonym blisko natury domu artystki, na obrzeżach rodzinnego Eindhoven. I to słychać – album jest przepełniony pierwotną energią i zwrotem ku muzycznym korzeniom, zaskakująco w tym przypadku zahaczającym o tradycję amerykańskiej muzyki. „Agape”, w którym pojawia się metafora zawarta w tytule, jest wspaniałym początkiem i godnym reprezentantem płyty. Utwór nawiązuje do najwyższej formy bezwarunkowej miłości: typu uczucia, za jakim wszyscy tęsknimy. Jak dodaje artystka: „Chciałam stworzyć wspomnienie miłosnej piosenki z lat 70., z medytacyjnym brzmieniem gitary. Soczysty dźwięk instrumentów smyczkowych dodaje mu onirycznego klimatu”. Kolejny na płycie „Hurricane”, może nie z mocą tytułowego huraganu, ale niczym powiew świeżej wiosennej bryzy, porusza wokalnymi zaklęciami, które rzuca na słuchacza artystka. Magii dodają niezwykłe harmonie chórków i napędzająca utwór, gdzieś schowana w tle, gitara, a także dodające autorskiego sznytu instrumenty dęte. Urozmaicenie nimi płyty było pomysłem producenta, Gijsa Coolena, który wzbogacił ascetyczną muzykę Anneke o smyczki, instrumenty dęte i perkusyjne. „My Promise” jest niezwykłą muzyczną obietnicą, w której pewna siebie Anneke wyśpiewuje: „I will run through fire / I will ride the storm / I swear I will”. I nie sposób nie uwierzyć jej śmiałym wyznaniom, wyśpiewanym w iście mistrzowskim stylu. Jak przyznała sama artystka, materiał, który powstał podczas prac nad albumem, był zbyt intymny, by znaleźć się na płycie jej innego artystycznego wcielenia; to musiał być solowy album. Napisanie go wymagało samotności i to słychać w każdym dźwięku i wyśpiewanym słowie.

I Saw a Car” to muzyczna podróż, która ponownie zdradza zwrot Anneke ku naturze.

 

 

To podbity mocnym rytmem utwór drogi, który idealnie sprawdziłby się w środowisku opisywanym przez autorkę w tekście. Akustyczne „The Soul Knows”, z zacięciem godnym bluesowej ballady, to kolejna poruszająca historia, urzekająca artystyczną prawdą i zawartą w delikatnej, surowej muzyce życiową mądrością. Podobnie jest w „The End”. I tak właśnie w błogiej, akustycznej atmosferze płynie ta płyta, będąca niczym bardzo osobista księga wokalistki, która zapełnia się wraz z kolejnymi opowieściami. Cała magia albumu tkwi w muzycznej prostocie, która niewymuszonymi środkami uderza w najczulsze struny, nie zahaczając jednocześnie o banalność i monotonne tony. Udowadnia to „Keep It Simple”, zdający się wołać, że to w prostocie jest metoda i ukryta szczerość. Jednym z najciekawszych utworów na płycie jest dziarski „Lo and Behold”, w którym holenderska wokalistka oddaje hołd tradycji amerykańskiej piosenki, przywołując magiczny klimat, który w połączeniu z intrygującymi chórkami i rozbudowanym instrumentarium kojarzyć się może z dokonaniami Stevie Nicks i zespołu Fleetwood Mac. Prawdziwy wokalny popis i dowód najwyższej formy twórczych sił. Kontruje go wyciszony i łagodny „Losing You”, będący powrotem do dominującego na płycie klimatu.

Album kończy najbardziej dynamiczny na płycie, rozpędzony na tle intensywnego szarpania strun gitary akustycznej – „Survive”,

 

będący mocnym oświadczeniem Anneke o świadomości siły, jaka w niej drzemie, oraz „Love You Like I Love You” – romantyczny powrót do delikatniejszego grania, które zamyka krążek ciepłą i kojącą klamrą.

The Darkest Skies Are the Brightest” to trzecia solowa i dwudziesta szósta, licząc wszystkie muzyczne projekty, płyta artystki w jej niezwykle barwnej karierze.

 

 

Jest to jednocześnie jej najbardziej osobista opowieść, w której Anneke zabiera nas w rejony do tej pory niedostępne dla słuchaczy. Jak zdradziła artystka, tytuł albumu zaczerpnięty jest z jej osobistych doświadczeń i odnosi się do sytuacji, w której mierząc się z osobistymi wyzwaniami, jesteśmy zmuszeni szukać odpowiedzi na najbardziej dręczące nas pytania. Wynikiem prac, w których wokalistka zajrzała w głąb siebie i zwróciła się ku naturze oraz bardziej pierwotnym brzmieniom, jest jedenaście intymnych utworów, w których Anneke brzmi, jakby śpiewała do jednego słuchacza. Album zawiera też wiele zaskakujących, bardziej gęstych i mocniejszych momentów. Jednak tym, co wybija się najbardziej we wszystkich kompozycjach na płycie, jest czysty i pełen mocy głos wokalistki, który zostaje w nas i wybrzmiewa na długo po zakończeniu albumu. Tak, jak ważne życiowe mądrości, jakimi podzieliła się na tej wyjątkowej płycie Anneke van Giersbergen.

Ocena (w skali od 1 do 10) 8 akustycznych gitar

🎸🎸🎸🎸🎸🎸🎸🎸

Kuba Banaszewski

Tracklista:

  1. Agape

  2. Hurricane

  3. My Promise

  4. I Saw a Car

  5. The Soul Knows

  6. The End

  7. Keep It Simple

  8. Lo and Behold

  9. Losing You

  10. Survive

  11. Love You Like I Love You

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Ten post ma jeden komentarz

  1. Agnieszka

    Nie do końca mój klimat ale momentami wpada w ucho może potrzeba mi czasu i chwili by wsłuchać się głębiej czasem tak mam mimo wszystko fajnie zrecenzowane i zachęciło do wysłuchania płyty

Dodaj komentarz