IKS

Mono Inc. – „Ravenblack” [Recenzja], dystr. Mystic Production

Trzy lata miną wkrótce od ukazania się ostatniego studyjnego albumu Mono Inc. zatytułowanego „The Book of Fire”. Krążek ten był przełomowy m.in. dlatego, że po dwudziestu latach działalności grupie udało się zdobyć szczyt najlepiej sprzedających się płyt za naszą zachodnią granicą. Przez ten okres, jak wiemy, wiele się wydarzyło, ale zespół nie próżnował i mamy tego efekty w postaci „Ravenblack”, którego premiera już dziś.

To już dwunasty album grupy, na czele której stoi charyzmatyczny Martin Engler. Zawiera on 11 premierowych kompozycji utrzymanych w klimacie gotyckiego rocka i metalu. Całość jest dosyć eklektyczna. Są zarówno momenty zdecydowanie ostrzejsze („Princess of the Night”, „Empire” czy „Ravenblack”), jak i bardziej nastrojowe czy wręcz melancholijne („Angels Never Die”, „Never Alone”). To także pierwszy krążek od siedmiu lat z niemieckojęzycznymi utworami („Lieb Mich” oraz „Wiedersehen Woanders”). Do dnia premiery zespół zaprezentował aż sześć singli z nadchodzącego dzieła.

 

Pierwszym zwiastunem „Ravenblack” był – opublikowany w sierpniu 2022 roku – „Princess of the Night”. Bez wątpienia jest to idealny wybór na singiel – dynamiczny, oparty na szybkim gitarowym riffie i „podszyty” klawiszami utwór przywodzi na myśl inspiracje europejskimi power metalowymi kapelami. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku drugiego singla „Empire” – to kawałek nieco wolniejszy, ale z chwytliwym refrenem, który zostaje w pamięci na długo.

 

 

„Lieb Mich” to tak, jak zostało wspomniane na początku, pierwszy niemieckojęzyczny utwór Mono Inc. od czasu albumu „Terlingua”. Zespół podkreśla, że jest to ukłon w stronę wiernych fanów, którzy kierowali prośby o kawałki po niemiecku. Tytułowy „Ravenblack” – oparty na basowym riffie – ma ciekawe zwrotki, jednak ciężko mi się przekonać do wokaliz w refrenie. Gdyby nie one, byłaby to kolejna udana propozycja w zestawie. Najdłuższy na płycie „Never Alone” zaczyna się z kolei niczym nastrojowa ballada, następnie staje się znacznie bardziej dynamiczny ze świetnymi partiami gitarowymi od trzeciej minuty. Jako miłośnik harmonii spod szyldu Iron Maiden jestem bardzo zadowolony.

Warto wspomnieć, że Mono Inc. na tej płycie wspierają goście: folkmetalowy zespół Storm Seeker w „After Dark” oraz SANZ w „Angels Never Die”. Ich wpływ na te kawałki jest od razu słyszalny. Pierwszy z wymienionych, który był ostatnim z udostępnionych singli, z folkowym intrem jednoznacznie kieruje nas w stronę czasów, gdzie na morzach całego świata zauważalne były czarne bandery z czaszką i skrzyżowanymi piszczelami. Zwrotki są dynamiczne i ciężkie, ale refren to już czysta jazda spod znaku „metalu pirackiego”. Z kolei „Angels Never Die” jest nastrojowy – głównie za sprawą partii klawiszy, jednak nadal jest to coś do czego Mono Inc. przyzwyczaiło słuchaczy.

 

Nie wszystkie kompozycje Mono Inc. zawarte na „Ravenblack” przekonały mnie do siebie. Całościowo jest to płyta udana – momentami przebojowa, momentami melancholijna. Nie zawiera jednak nic odkrywczego. To solidna dawka rockowego, a nawet metalowego grania podszytego gotyckim klimatem. Jeśli takie brzmienia nie są Wam bliskie, „Ravenblack” z pewnością Was nie przekona. W innym przypadku – warto przesłuchać najnowsze dzieło niemieckiej grupy.

 

Ocena [w skali szkolnej 1-6]: 4 czarne kruki

 

𓄿𓄿𓄿𓄿

 

Szymon Pęczalski

 

Lista utworów:

  1. At the End of the Rainbow
  2. Empire
  3. Princess of the Night
  4. Angels Never Die (ft. SANZ)
  5. Heartbeat of the Dead
  6. Ravenblack
  7. Lieb Mich
  8. Never Alone
  9. After Dark (ft. Storm Seeker)
  10. Day of Reckoning
  11. Wiedersehen Woanders

 


 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉 bit.ly/nasz-instagram1

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz