IKS

Mery Spolsky – „Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj”, wyd. Wielka Litera, książka [Recenzja]

Jestem-Marysia-i-chyba-sie-zabije-dzisiaj-Mery-Spolsky-ksiazka-recenzja

Tryskająca energią ze sceny, a w dużej mierze także i poza nią wokalistka i autorka tekstów, Mery Spolsky postanowiła się zmierzyć z większą formą. Napisała książkę będąca fabularną opowieścią z wątkami (auto)biograficznymi

Chciałabym tą książką zainspirować Was do robienia rzeczy po swojemu i odczuwania szalonej radości z życia wbrew temu, co mówi tytuł. – czytamy na brzegu obwoluty. I rzeczywiście – przez kilkanaście rozdziałów czytamy o perypetiach tytułowej bohaterki, napisanych w podobny sposób, jak teksty Mery Spolsky. Jest więc sporo rymowanek, każdy rozdział ma pod tym względem swoją rytmikę, ale jest też przede wszystkim treść. Można odnieść wrażenie, że tytułowa bohaterka jest bardzo zakompleksioną młodą kobietą, która chce przeżyć jak najwięcej uniesień (nie tylko miłosnych) w możliwie najbardziej krótkim czasie. Często się to nie udaje.
 

Osoby, które spotyka na swej drodze, zawodzą ją, rozczarowują, a nawet ranią.

Skutkiem jest najczęściej powrót do domu, zamknięcie się w pokoju i swoiste użalanie się nad sobą oraz lizanie ran. Młodsze pokolenie na pewno odnajdzie liczne podobieństwa w zachowaniu Marysi do ich własnych. Nie zdziwię się jednak, jeśli np. pokolenie 30+ także znajdzie w tej lekturze znajome doświadczenia. Pomoże w tym na pewno język, jakim autorka się posługuje – żywy, pełen nagromadzonych różnorakich emocji, opisów, czy nawet bluzgów, które jednak służą podkreśleniu wydźwięku danej sytuacji. Pod tym względem z odbiorem zawartości książki nie powinni mieć problemu przede wszystkim słuchacze Mery Spolsky.
 

Nie chcę za bardzo spojlerować zawartości tej pozycji. Napiszę tylko, że z jednej strony przygody Marysi mogą się wydać trochę infantylne, ale z drugiej – któż takich w życiu nie miał?

Nie brakuje zatem pierwszych miłości, pamiętnych wyjazdów wakacyjnych, wspomnień rodzinnych (przez całą książkę przewija się wątek zmarłej Mamy), czy miłości autorki do… buldożków. Jest też część książki, gdzie do głosu doszli przyjaciele i znajomi Marysi, którzy podzielili się swoimi doświadczeniami (rozdział „W Walentynki wali mi serce”). Każda z tych opowieści napisana jest inną czcionką. Książkę zamyka wymowny „Testament”, w którym autorka opisuję, jak widziałaby swój pogrzeb… Refleksję zostawiam czytelnikom.
 

Miałem tę przyjemność porozmawiać z autorką krótko po premierze książki

i wiem, że pisanie jej miało dla niej poniekąd wymiar terapeutyczny, a na odcinku bardzo osobistym, stanowiło również nie lada odwagę. I chyba o tym przede wszystkim jest ta książka – o odwadze w przeżywaniu i wyrażaniu swoich myśli, odczuć i doświadczeń. I o tym by rozliczać się ze swojego postępowania samemu ze sobą. Marysia w swojej książce zrobiła to w stylu Spolsky.
 
Ocena (w skali od 1 do 10) 7 książek
 
📕📕📕📕📕📕📕

Maciej Majewski

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz