IKS

Mateusz Wawrzyszkiewicz – “All the people, so many people… Historia sukcesu Grahama Coxona” [Felieton]

mateusz-wawrzyszkiewicz-felieton

Trudno zacząć sensownie tekst na temat człowieka, którego twórczość stanowi tak znaczącą część brytyjskiej muzyki lat 90. Graham Coxon przez wielu określany ( ze względu na wyjątkowy wygląd ) „najfajniejszym nerdem na Świecie”, to jeden z ciekawszych i najbardziej wpływowych gitarzystów i kompozytorów angielskich ostatnich trzydziestu lat.

Graham zadebiutował na rynku ze swoim macierzystym zespołem Blur w 1991 roku, kiedy to na półkach w sklepach płytowych pojawił się longplay „Leisure”. Od samego początku istnienia legendarnej formacji Coxon, w głównej mierze z Damonem Albarnem odpowiadał za autorstwo znacznej części repertuaru grupy. Po umiarkowanych sukcesach płyt „Leisure”, „Modern Life is Rubish”, przyszedł czas na wydawnictwo „Parklife”, które sprawiło, że Damon, Graham, Alex i Dave stali się najbardziej rozchwytywaną kapelą na wyspach. Utwory, takie jak „Girls and Boys”, „Parklife”, czy „End of a Century” wprowadziły ich do pierwszej ligi światowego rocka. W tym samym momencie na horyzoncie pojawił się zespół z dwoma braćmi na czele – Oasis.
 

Od połowy na lat 90 wybuchła wojna, która po czasie wymknęła się spod kontroli.

Po nieprzyjemnych i coraz bardziej pogardliwych komentarzach w obie strony, nastał czas stosunkowego spokoju. Otoczka i napędzanie „britpopowej” walki skończyło się. Graham postanowił po „The Greatest Escape”, aby płyty Blur brzmiały zupełnie inaczej. Bardziej popowe, przyswajalne dźwięki zamienili na ostrzejsze gitarowe riffy nawiązujące do amerykańskiego rocka alternatywnego z dźwiękowymi eksperymentami.
 

Płyta zatytułowana po prostu „Blur” stała się wielkimi przebojem, pobijając wszystkie dotychczasowe osiągnięcia Londyńczyków.

Kompozycja  „Song 2” do dziś jest uważana za jeden z hymnów ostatniej dekady XX wieku. Każdego dnia możemy usłyszeć charakterystyczne „Wohooo” okraszone chwytliwym riffem na wszystkich stadionach piłkarskich na Świecie. Wielki sukces komercyjny zmotywował Panów do stworzenia najbardziej ambitnego dzieła w ich dorobku – „13”. Płyta, której powinienem poświęcić osobny artkuł. Genialna, nowatorska, przełomowa. Obok zjawiskowego „Tender” najjaśniejszym i najbardziej znanym przystankiem na krążku jest utwór „Coffee and TV” zaśpiewana i napisana w całości przez Grahama Coxona. Z pozoru spokojna ballada z przewodzącym riffem gitarowym, okazuje się kompozycją bardzo transową z psychodelicznym wydźwiękiem. Kompozycji towarzyszył bardzo zapadający w pamięć teledysk z wędrującym kartonem mleka.
 

Wszystko, co piękne kiedyś się kończy.

Po trasie koncertowej promującej „13” zaczęły pojawiać się pierwsze poważne zgrzyty w zespole. Szczególnie na linii dwóch liderujących członków – Grahama i Damona. Zmęczenie coraz bardziej doskwierało Albarnowi, a Coxon pogłębiał swój alkoholizm spowodowany załamaniem nerwowym. Przed premierą „Think Thank” gitarzysta opuścił zespół. Był to rok 2002 i okres wielkiej popularności drugiego projektu Damona – Gorillaz z którym rok wcześniej wydał debiutancki materiał.
 

Graham po raz pierwszy mógł poświęcić się wyłącznie karierze solowej.

Znany głównie, jako filar Blur, to jednak muszę przyznać, że jest on jednym z najoryginalniejszych i najzdolniejszych gitarzystów rockowych na brytyjskiej scenie muzycznej. Jego instrument zawsze stanowił i wciąż stanowi główny materiał budulcowy każdej kompozycji. Po zakończeniu współpracy z Damonem, Alexem i Davem wydał pięć albumów solowych. Największy sukces odniosło wydawnictwo „Happiness i Magazines” z utworem „Freakin’ Out”. Po stosunkowo niedługim czasie muzyk pogodził się z kolegami z zespołu i od 2009 roku ponownie występuje z zespołem pod szyldem „BLUR”. Trudno wymarzyć sobie lepszą muzyczną współpracę od tej Damona i Grahama. Liryczny wokalista kolaborujący z genialnym melodykiem, jakim bez wątpienia jest Coxon. Od kilku lat lat gitarzysta tworzy ścieżkę dźwiękową do znanego serialu „The End of the Fucking World”.
 

Do tych wszystkich wspomnień zainspirował mnie ostatnio wydany longplay “Superstate”, której twórcą jest właśnie Graham.

Płyta utrzymana jest w klimacie elektronicznym, często nawiązująca do rdzennych tradycji muzyki funkowej. Czysto muzycznie nie przypomina to w żadnym stopniu wcześniejszych dokonań gitarzysty. Dźwięki zawarte na “Superstate” przypominają mi muzycznie bardzo projekt przyjaciela Grahama, czyli Gorillaz od Damona Albarna. Piękna pozycja, która ukazuje kolejną odsłonę muzycznej wizji wybitnego artysty. Jednego z moich ukochanych twórców. To najlepsze z możliwych zwieńczeń wakacji.
 

Mateusz Wawrzyszkiewicz

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz