IKS

Le Pennetier Yannick , Vignaux Frederic – Thorgal Selkie (wyd. Egmont)

Thorgal-selkie-komiks-recenzja

 

Kultowa seria stworzona przez duet Rosiński-Van Hamme powiększyła się o kolejną odsłonę – 38 album z pierwotnej serii Thorgal w końcu doczekał się polskiego tłumaczenia i ucieszył niejednego fana komiksowej sagi o „dziecku gwiazd”. Cieszy fakt, że scenariusz wciąż jest kontynuowany o kolejne wątki i nie odrywa się od całości opowieści zapoczątkowanej przez Rosińskiego. Sam mistrz śledzi postępy kolejnych tomów. W edycji egmontowskiej okładkę do albumu przygotował bowiem sam mistrz. Za scenariusz tym razem odpowiedzialny był Yann Le Pennetier, a za rysunki wybitny Frederic Vignaux.
 

Całość historii zaczyna się tym razem od Louve – córki Thorgala, która zamknięta w klatce w dziwnym miejscu rozpoczyna pełną przygód historię, w której nie będzie brakowało odniesień do pradawnych czasów i kultów.

Louve została bowiem porwana. Thorgal wspólnie z synem Jolanem wyruszają, by ją odnaleźć. Wkraczają do krainy bogini Kapokonan, gdzie miejscowi z Mikladalu wyznają specyficzny kult. Spotykają się raz w roku na Grindadrap, by zabijać wszystkie foki, jakie przybywają do zatoki. Ma to związek z historią pewnej Selkie, której tytułowe imię zdobi najnowsze dzieło Thorgala. Dlaczego mieszkańcy wioski zabijają foki? Kim jest tytułowa Selkie? I czy Throgal z Jolanem odnajdą Louve? O tym każdy zainteresowany musi przekonać się sam, bowiem nie cierpię spojlerować treści.
 

Przejdźmy do oceny albumu. Jako zagorzały fan komiksowych historii minusów nie widzę.

Dla kogoś, kto nigdy nie zetknął się z sagą Thorgala, odbiór może być jednak cięższy. Trzeba bowiem wprost napisać, że oprócz głównej sagi Thorgala bardzo szybko rozwijają się historie poboczne. Jedną z nich jest m.in. Thorgal – Louve. Bez jej znajomości ciężko czasami rozeznać się w bohaterach w Selkie. To chyba jedyne, ale minimalne zastrzeżenie. Plusów jest za to sporo. Cieszy kreska Vignauxa, która jest wyraźna i ostra. Może brakuje tutaj kadrów przestrzennych i rozbudowanych pejzaży, ale mamy za to świetnie akcentowane kadry postaci i dynamicznie budowane sceny, np. walk czy mordowania fok w zatoce. Przemocy i krwi w Selkie zatem nie brakuje. Sama historia bogini też świetnie narysowana i wpleciona w scenariusz komiksu. Sam wygląd Selkie i bogini pozostaje w głowie, a to sztuka, bowiem praktycznie każdy album Thorgala jest zapamiętywany pod kątem dobrze naszkicowanych postaci. Tych w Selkie również nie brakuje.
 

Po premierze albumu stykałem się z wieloma opiniami na jego temat.

Część osób twierdzi, że to infantylna mieszanina absurdu i przemocy, pchanie akcji do przodu. Jestem przeciwnikiem takiego myślenia. Album z pewnością wprowadza nową jakość. Sama historia Selkie to przecież zupełnie coś innego niż dotychczasowe przygody Thorgala. Yann, znany ze swojej pasji do tradycji franko-belgijskiej oraz realizmu historyczneg, tym razem przeniósł nas do mitologii osadników z Wysp Owczych. Nie można zatem powiedzieć, że historia jest infantylna, bo zamysł od początku był zamierzony. Umiejętność zebrania w całość rozproszonej po świecie rodziny daje szansę na to, że kolejny album wprowadzi zupełnie nowe wątki i nowych bohaterów. Jestem przekonany, że wspomniany duet Vignaux-Yann nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w serii. Dla mnie album udany. Z dumą ląduje w mojej bogatej kolekcji Thorgala.
 
Ocena (W skali od 1-do 10) 8 gwiazdek
⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️

Marcin Szyndrowski

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz