IKS

„Judas and the Black Messiah”, reż. Shaka King, HBO Max – recenzja

judas-and-the-black-messiah-recenzja-film

Film „Judas and the Black Messiah”, ze względu na tematykę, wielu polskich widzów może chcieć odpuścić. W końcu dla przeciętnego Kowalskiego mało interesujące mogą się wydawać kulisy funkcjonowania Czarnych Panter, czyli amerykańskiej radykalnej organizacji walczącej o prawa dyskryminowanych afroamerykańskich mieszkańców Stanów Zjednoczonych. A szkoda, ponieważ to obraz, który – poza samym wątkiem historycznym przypominającym, jak pod koniec lat sześćdziesiątych wyglądała sytuacja czarnej ludności w USA – ma jeszcze kilka innych naprawdę godnych uwagi elementów.

 Akcja rozgrywa się na przestrzeni dwóch lat: 1968–1969 w Illinois. I przedstawia kulisy śmierci Freda Hamptona (Daniel Kaluuya) – jednego z najważniejszych członków organizacji Czarnych Panter. Bardzo ważną rolę w tej historii odegrał William O’Neal (Lakeith Stanfield), który jako drobny złodziejaszek został zmuszony przez agenta FBI Mitchella (Jesse Plemons) do przeniknięcia w struktury Czarnych Panter i szpiegowania członków organizacji, oczywiście ze wskazaniem głównie na Hamptona.
 

Dlaczego „Judasz”? O’Neal początkowo infiltrował Czarne Pantery, gdyż bał się o własną skórę, później jednak czerpał z tego niemałe korzyści finansowe. Dlaczego „Black Messiah”? Hampton słynął z ognistych mów i radykalnych poglądów.

 Śmiało można powiedzieć, że swoimi przemówieniami i charyzmą porywał tłumy. A ponieważ namawiał w nich do walki z systemem, w tym do zabijania policjantów (których obraźliwie nazywał świniami – „pigs”), nie może dziwić, że nie był ulubieńcem FBI i policji.
 

Film bez wątpienia wpisuje się w optykę ruchu „Black Lives Matter”.

 Co prawda twórcy (reżyser Shaka King wraz z Willem Bersonem – z którym napisał scenariusz) starają się ukazać radykalizm Czarnych Panter oraz wskazują na ich fascynację ideami socjalistycznymi, m.in. Hampton gloryfikuje Mao oraz Che Guevarę. Jednak to policja i FBI przedstawiani są jako rasiści – na pierwszym miejscu z szefem Federalnego Biura Śledczego J. Edgarem Hooverem (w tej roli zmieniony nie do poznania Martin Sheen) – oraz ci, którzy bez skrupułów biją i zabijają czarnych. Tutaj czuję pewien zgrzyt. Oczywiście pod koniec lat sześćdziesiątych rasizm wśród policji był powszechny, niemniej Czarne Pantery w swoich działaniach również były skrajnie radykalne.
 Ideologia partii stała się mieszanką elementów marksistowskich, socjalistycznych, maoistowskich i czarnego separatyzmu. Twórcy obrazu nie pozostawiają jednak złudzeń, komu należy się racja.
 

Na pewno rewelacyjne są kreacje aktorskie.

 Daniel Kaluuya („Uciekaj!”, „Wdowy”, serial „Czarne Lustro”) za odegranie roli Hamptona został uhonorowany Oscarem, zaś Lakeith Stanfield („Atlanta”, „Uciekaj”) za rolę Williama O’Neala do tej nagrody był nominowany. Niezbadane są jednak ścieżki rozumowania Akademii, która przyznała im nominacje w kategorii „drugoplanowa rola męska”. Dwie tytułowe postacie, obraz opowiada historię ludzi, których odgrywają, praktycznie non stop są na ekranie. Zastanawia mnie, kto zatem według Akademii odgrywał w tym filmie rolę pierwszoplanową? Na pewno nie Jesse Plemons („Może pora z tym skończyć”, seriale „Breaking Bad”, „Czarne lustro”, „Fargo”) wcielający się w agenta Mitchella. Muszę przyznać, że mam słabość do tego aktora, który po raz kolejny udowadnia, że zasługuje na więcej ról pierwszoplanowych.
 

Kolejnym bardzo zacnym elementem filmu jest muzyka.

 Ścieżka dźwiękowa została skomponowana przez Marka Ishama i Craiga Harrisa, dwóch amerykańskich jazzmanów. Muzyka buduje momentami niesamowity klimat. Z kolei H.E.R. za utwór „Fight For You”, podobnie jak Kaluuya, otrzymała Oscara. „Judas and the Black Messiah” na Rotten Tomatoes otrzymał notę 8.3/10, na polskim Filmwebie 6.7/10. To pokazuje, że Polacy nie do końca są przekonani do tej historii. Krytycy na świecie określili ten film jako „szokujący” i „elektryzujący”. To w mojej opinii słowa wyolbrzymione. Jest to jednak kawał „solidnego kina” – wciągającego i bardzo dobrze zagranego. Film można obecnie obejrzeć na HBO Max, jednak są plany dystrybucji kinowej. Dla każdego kinomaniaka – lektura obowiązkowa.
 
Ocena (w skali od 1 do 10) 7 wzniesionych czarnych pięści
 
✊🏿✊🏿✊🏿✊🏿✊🏿✊🏿✊🏿

 

Mariusz Jagiełło

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz