IKS

Jessie Ware – „That! Feels Good!” [Recenzja]

29 kwietnia obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Tańca. Natomiast dzień wcześniej na rynku ukazał się piąty studyjny album Jessie Ware. Przypadku w wyznaczeniu takiego terminu premiery krążka „That! Feels Good!” z pewnością nie było, gdyż autorka hitu „Wildest Moments” (ciężko uwierzyć, że ma on już ponad dziesięć lat) postanowiła zaprosić ponownie słuchaczy na parkiet. I robi to jeszcze w bardziej przekonujący sposób niż to miało miejsce na poprzedniku, czyli „What’s Your Pleasure?” z 2020 roku, który zebrał zewsząd pochwały.

W przypadku „That! Feels Good!” wygląda na to, że będzie identycznie. Recenzenci są zachwyceni, fani artystki również. Ciężko tak naprawdę znaleźć opinie o najnowszym album, która nie byłaby pozytywna. W tym momencie zaspoileruje i swój tekst – u mnie najnowszy krążek Jessie Ware również otrzyma wysoką ocenę. Słucham bardzo dużo muzyki, ale nie ukrywam, że dawno nie słyszałem wydawnictwa, które tak szybko by mnie do siebie przekonało. „That! Feels Good!” zaraża energią, świetnymi refrenami i znakomitą produkcją. Tu wszystko jest na swoim miejscu. – Nie chcąc umniejszać poprzednim osiągnieciom, z których jestem niesamowicie dumna, jestem dziś w miejscu, w którym czuje się w pełni szczęśliwa i zrelaksowana na myśl o samej sobie i o swojej muzyce – przyznała artystka. No i to bardzo, ale to bardzo słychać.

 

 

Następca „What’s Your Pleasure?” jest nasycony utworami, które dużo zawdzięczają muzyce disco z lat siedemdziesiątych ubiegłego roku. Jeśli macie w domu kulę dyskotekową, należałoby ją – w trakcie słuchania kompozycji z „That! Feels Good!” – wyciągnąć, żeby jeszcze lepiej wczuć się w klimat. Ciężko bowiem przy nich nie tańczyć. Utwór tytułowy – który ocieka erotyzmem – kusi przede wszystkim przepyszną linią basu i… partią saksofonu. Instrumenty dęte robią swoje na najnowszym albumie Ware. „Free Yourself”, który został wskazany jako pierwszy singiel promujący, to prawdziwy banger. Jest energiczny i ma odpowiedni dyskotekowy puls. „Pearls” z kolei cechuje się futurystycznym klimatem, a Jessie udowadnia, że z głosem naprawdę potrafi zrobić dużo. No i jeszcze to zaraźliwe „na-na-na”. No cóż, „That! Feels Good!” jest wypchany przebojami, jak dobry burger dodatkami.

 

Podróż jest więc intensywna, ale zwalniamy lekko za sprawą „Hello Love”, czyli utworu, który jest hołdem dla muzyki soul. Kompozycja buja, a całość ubarwiają chórki i dęciaki. Tak więc, szybka zmiana stroju i znowu możemy wracać na parkiet – „Begin Again” i „Beautiful People” do tego idealnie się nadają. Wspaniale brzmi „Freak Me Now” – za jego sprawą przenosimy się do Francji. Myślę, że spokojnie pod tym numerem mógłby podpisać się duet Daft Punk. Pod koniec jeszcze raz robi się bardziej delikatnie i spokojniej („Lightning”), ale kompozycja ostatnia – „These Lips” – dobrze podsumowuje zawartość „That! Feels Good!”. Jeśli szukacie płyty, dzięki której będziecie się dobrze bawić, to myślę, że Jessie Ware ze swoją najnowszą propozycją spełni Wasze oczekiwania.

 

W 2020 roku zakochałem się – od pierwszego wejrzenia – w albumie „Future Nostalgia” Dua Lipy. Taki sam stan odczuwam, kiedy ponownie odpalam na swoim sprzęcie „That! Feels Good!”. Jessie Ware nagrała cholernie udany popowy krążek, który uzależnia. Ciężko się od niego uwolnić. Jestem po prostu zachwycony. Myślę, że przez najbliższe tygodnie ten album nie będzie opuszczał odtwarzacza. Na ten moment „That! Feels Good” to moja zagraniczna płyta roku.

Ocena [w skali szkolnej 1-6]: 6 dyskotekowych kul

🪩🪩🪩🪩🪩🪩

 

Szymon Bijak

 

Lista utworów:

1. That! Feels Good!

2. Free Yourself

3. Pearls

4. Hello Love

5. Begin Again

6. Beautiful People

7. Freak Me Now

8. Shake the Bottle

9. Lightning

10. These Lips

 


 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉 bit.ly/nasz-instagram1

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz