IKS

Hot Chip – „Freakout/Release” [Recenzja], dystr. Sonic Records

hot-chip-freakout-release

Hot Chip poznałem w 2010 roku przy okazji ich pierwszego występu w naszym kraju, który odbył się na Trójmiejskim Open’erze. Brytyjczycy byli wtedy świeżo po wydaniu swojej czwartej, doskonałej płyty „One Life Stand”. Koncertowy debiut grupy na polskiej ziemi zbiegł się z momentem szczytowej popularności, więc nic dziwnego, że zespół zagrał wtedy na zamknięcie głównej sceny festiwalu. Po ponad 12 latach od tego wydarzenia i w sumie 8 płytach na koncie, licząc tę która właśnie została oddana w ręce słuchaczy, Hot Chip może nie zyskał oszałamiającej popularności, pozwalającej samodzielnie wysprzedawać stadiony, ale za to konsekwentnie tworzy muzykę na swoich własnych zasadach, utrzymując przy tym bardzo przyzwoity poziom artystyczny. I chociaż w 2022 roku mogłoby się wydawać, że synth pop odejdzie w zapomnienie, zespół ponownie udowadnia, że nie ma nic bardziej mylnego.

Pomimo kilku drobnych stylistycznych wolt, grupa od początku swojej działalności, stawiała na bardzo charakterystyczne brzmienie. Muzycy swoją twórczość opierają na syntezatorach z domieszką indie rocka, garściami czerpiąc z estetyki lat 80-tych, ale jednocześnie nie odcinając się od aktualnych muzycznych trendów i wykorzystując je w bardzo umiejętny i przemyślany sposób. 11 kompozycji, które znalazły się na „Freakout/Release” idealnie wpisują się w powyższy opis. Samplowany fragment utworu „More Than Enough”, autorstwa praktycznie nieznanego, funkowo-soulowego projektu z przełomu lat 70-tych i 80-tych Universal Togetherness Band, jest siłą napędową otwierającego płytę „Down”. Charakterystyczny wokal Alexisa Taylora w połączeniu z perkusją i gitarą, których obecność zadowoli fanów bardziej klasycznych brzmień, sprawia że kompozycja stanowi jedną z mocniejszych pozycji na albumie.

 

Po pierwszym przesłuchaniu, refren w „Eleonore” – drugim w kolejności utworze, będącym zarazem flagowym singlem promującym całość – brzmi trochę infantylnie, ale po dłuższym zastanowieniu, kryje się za nim głębia, a utwór zyskuje z każdym kolejnym odtworzeniem. Stawiam, że kompozycja stanie się obowiązkowym punktem nadchodzącej koncertowej trasy zespołu, a przy odrobinie szczęścia trafi na playlisty niejednej wakacyjnej imprezy. W stosunku do swoich poprzedniczek, płyta jest bardziej „piosenkowa”, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Tytułowy „Freakout/Release” rozpoczyna się jak najlepsze kompozycje Kraftwerk, a „Broken” nasuwa pewne skojarzenia z dokonaniami Future Islands, którzy kilka lat wcześniej przywrócili synth-pop na salony. Hot Chip cytują innych artystów, ale robią to w bardzo umiejętny i wyważony sposób. Nieważne czy słuchamy spokojniejszych kompozycji, jak refleksyjne „not alone” czy mocniejszych tanecznych utworów typu „time” , bo każdy z tych elementów broni się całkiem nieźle. Dzięki temu album może się spodobać zarówno tym lubiącym inteligentną elektronikę spod znaku Moderat, jak i synth-popowe ballady rodem z lat 80-tych.

 

Dalsza część recenzji pod teledyskiem

Na „Freakout/Release” nie zabrakło gości. W „Hard To By funky” możemy usłyszeć Lou Hayter, która niegdyś grała na klawiszach w New Young Pony Club, tutaj udziela się wokalnie, co mnie osobiście nasuwa pewne skojarzenia ze śpiewem Nancy Whang z LCD Soundsystem. Zresztą skojarzeń i powiązań pomiędzy Hot Chip z kultowym zespołem Jamesa Murphego jest więcej. W końcu Al Doyle jest aktywnym członkiem obu grup. Płyta została wydana przez londyńskie Domino Records, ale spokojnie mogła by się znaleźć w katalogu DFA, którego założycielem jest wspomniany wcześniej Murphy. Drugiego gościa możemy usłyszeć w „The Evil That Man Do”, odnoszącym się do obalenia posągu łowcy niewolników, Edwarda Colstona w Bristolu, rodzinnym mieście zespołu, podczas zamieszek związanych z protestami Black Lives Matter. Społeczny wydźwięk potęguje rapowa wstawka Cadence Weapon, kanadyjskiego rapera który został zaproszony do współpracy przy utworze. Obie wspomniane kompozycje pokazują, że „Freakout/Release” to nie tylko bardzo dobre melodie, ale również bogata warstwa liryczna. Hot Chip potrafią mówić zarówno na temat ważnych społecznych problemów, jak i egzystencjalnych bolączek.

„Freakout/Release” to kolejna silna pozycja w dyskografii Brytyjczyków. Płyta przez swój muzyczny eklektyzm , mnogość pomysłów ma szanse trafić w najróżniejsze muzyczne gusta, ale jednocześnie mogą znaleźć się tacy, którym ta różnorodność może przeszkadzać.

Zespół udowodnił , że pomimo 22 lat na rynku muzycznym , dalej ma coś do powiedzenia. Problemem płyty jest zarazem największa zaleta Hot Chip, a mianowicie wysoki poziom poprzednich albumów. Gdzie w rankingu dokonań zespołu finalnie znajdzie się „Freakout/Release” to zweryfikuje czas i słuchacze. Pomimo drobnych wad, w moim prywatnym zestawieniu, plasuje się w górnej części tabeli.

 

Ocena (w skali od 1 do 10) 7 otwartych dłoni
🤚🤚🤚🤚🤚🤚🤚

 

Grzegorz Bohosiewicz

 

Lista utworów:

01. Down
02. Eleanor
03. Freakout/Release
04. Broken
05. Not Alone
06. Hard To Be Funky feat. Lou Hayter
07. Time
08. Miss The Bliss
09. The Evil That Men Do feat. Cadence Weapon
10. Guilty
11. Out Of My Depth

 


 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉 bit.ly/nasz-instagram1

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz