IKS

Gdy rodzi się zło | reż. Demián Rugna film [Recenzja] dystr. 9th Plan

Ech, naprawdę szkoda. Na początku wszystko wskazywało na to, że będzie bardzo dobrze i spełnią się moje oczekiwania co do seansu, rozpalone przez hurraoptymistyczne recenzje w internecie i oznaczenie “umrę jak nie obejrzę” na Filmwebie, którą temu filmowi dałem, zapewne zachęcony zasłyszaną pozytywną recenzją.

Ale po kolei.

 

“Gdy Rodzi się zło” to już siódmy, jeśli wierzyć wspomnianemu wcześniej Filmwebowi, film reżysera Demiána Rugna i szósty horror w jego filmografii. Zdawać by się mogło więc, że ma on ten gatunek opanowany w stopniu, który pozwala oczekiwać, że nie dostaniemy jakiejś popeliny.

 

zdj. materiały prasowe

 

I faktycznie, do pewnego momentu tak jest. Pierwszy akt filmu jest świetny. Ma wszystko to, czego oczekuję od horroru: napięcie, ciekawą, zagadkową historię, którą odkrywamy wraz z bohaterami i momenty, w których włos jeży się na ciele.

Ale od pewnego momentu w fabule czar pryska i świetny, niepokojący nastrój zastępuje festiwal kretyńskich decyzji bohaterów, którzy nagle zamieniają się w nastolatków z amerykańskich slasherów, robiących absolutnie wszystko, żeby ułatwić zadanie próbującemu ich skrzywdzić złu. Dodatkowo towarzyszą temu sceny “grozy”, które mnie osobiście bardziej bawiły, niż przerażały, choć trzeba też przyznać, że większość mającego je już okazję na świecie film zobaczyć kometariatu była nimi wstrząśnięta i poruszona. Nie wiem, może jestem dziwny. Albo widziałem więcej filmów, niż 4 amerykańskie horrory na krzyż.

 

zdj. materiały prasowe

 

Piszę o tym wszystkim bardzo “na około” starając się uniknąć zdradzania czegokolwiek z fabuły, bo tak naprawdę poznawanie jej (do pewnego momentu) daje najwięcej frajdy z obcowania z “Gdy Rodzi się zło”.

To ona pozwala bowiem w dużej mierze stworzyć, tę najważniejszą przecież w horrorach atmosferę grozy. Nie żeby aktorstwo, zdjęcia, czy jakiekolwiek inne elementy techniczne filmu nie “dowoziły”, ale też nie ma się przy nich nad czym zachwycać.  To, że jest to historia dwóch braci z małej wioski: Pedra (Ezequiel Rodriguez) i “Jimiego” (Demian Salamon), którzy trafiają na swojej ziemi na szczątki nieznanej im osoby, przy której znajdują dziwne urządzenia i instrukcje w nieznanym im języku, oraz wskazówki jak trafić do ich sąsiadki, w zupełności powinno Wam wystarczyć na zachętę. O ile zdecydujecie się oczywiście na seans.

 

zdj. materiały prasowe

 

Z mojej perspektywy jest to bowiem horror dla nikogo. Z jednej bowiem strony stara się on chyba być jakąś głębszą historią z drugim dnem, więc fani wspomnianych slasherów będą raczej zawiedzeni, bo nie trzeba jednak w trakcie seansu co chwilę przecierać ekranu z czerwonej posoki.

Z drugiej jednak, Pedro w pewnym momencie zamienia się z bohatera, któremu kibicujemy, w kolesia, przez którego co chwila krzyczymy w stronę ekranu “Co ty robisz baranie?!”, więc też osoby takie jak ja, które spodziewały się kontynuacji drogi obranej przez film w pierwszym akcie, w akcie drugim i trzecim są już zwyczajnie sfrustrowane.  Dostajemy więc dwa rodzaje horrorów w jednym, przy czym żadenemu z nich nie pozwala się w pełni wybrzmieć.

 

Oczywiście mam świadomość, że przemianę, jakiej jesteśmy świadkami w działaniach protagonistów możemy tłumaczyć zarówno wydarzeniami, których byli świadkami, jak i oddziaływaniem sił, z którymi przyszło im się mierzyć. Tyle, że z patrzeniem na rozwój wydarzeń z tej perspektywy jest jeden problem. Jeśli taki był zamysł Damiana Rugna, to przedstawił go w sposób, którego kompletnie nie kupuję.

 

zdj. materiały prasowe

 

Jednocześnie, trzeba oddać reżyserowi i scenarzyście “Gdy Rodzi się Zło”, że stworzył intrygujący świat, z dużym potencjałem na umieszczenie w nim wielu, ciekawych historii. Osobiście, gotowy byłbym nawet zaryzykować ponowne danie mu kredytu zaufania, gdyby trafił się prequel, albo sequel do historii pokazanej w “Gdy Rodzi się Zło”. Tylko koniecznie z innymi (no może poza Mirthą, której historia byłaby doskonałym pretekstem do wspomnianego prequelu), mniej irytującymi bohaterami i może dodatkowym scenarzystą, który będzie w stanie przekonać Rugna, żeby się zdecydował, czy robi horror z postaciami głupimi jak w slasherach, czy atmosferyczny dreszczowiec  o ludziach, których przeznaczeniem, pomimo robienia wszystkiego co w ich mocy, jest przegrać ze złem.

 

Ocena: 3/6

    Adrian „Kosa” Kosiorek 

 


 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

👉 Twitter

 

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz