IKS

downset. – “Maintain” [Recenzja]

downset-maintain-recenzja

Przed państwem czysty hardcore prosto z Los Angeles. Rok 2022 a brzmienie jak smak u Braci Koral – “jak dawniej”. To żadne “retro”, żaden “vintage”. Te terminy kojarzę z jakąś ustawką. A downset. (oryginalna pisownia) tak po prostu brzmią, identycznie jak w 1994 r. Trochę anachroniczne? Może. Ale i wspaniale odświeżająco.

Zespół downset. powstał w 1989 r. pod nazwą Social Justice. To jeden z pierwszych zespołów hardcore’owych, który włączył do swojej muzyki hiphop i funk. I jak na dziadków, na których barkach ciąży brzemię przekazywania młodszym dziedzictwa, pokazują jak to się k…. robi. W 1992. zmienili szyld na obecny, a w 1993 r. wydali demo “Our suffocation”. Ich brzmienie nabrało bardziej ciężkich, metalowych szlifów.

 

W 1994 r. podpisali kontrakt z majorem, było to Mercury Records będące częścią Polygram Records. Wtedy też wydali swój debiutancki album, tytułując go po prostu jako “downset.”. Ruszyli w trasy ze starszymi braćmi z Dog Eat Dog i Biohazard, a potem z wielką Panterą. W 1996 r. nastał ich największy komercyjny sukces wraz z wydawnictwem “Do we speak a dead language?”. Jak na związki z dużymi korporacjami przystało, pojawiły się problemy, również natury personalnej w samym zespole i downset. zmienili stajnię na Epitaph. Do 2004 r. wydali jeszcze dwa albumy i zespół zakończył działalność oficjalnie w 2009 roku. Poza krótkim epizodem w 2014 r. zespół był raczej nieobecny.

 

Z oryginalnego line-up’u ostało się tylko dwóch panów, wokalista i frontman Rey Oropeza i gitarzysta Rogelio Lozano. Sekcja rytmiczna to nowy narybek, na basie Phillip Gonzales, na perkusji Bobby Blood. Brzmienie “Maintain” jest bardzo organiczne, zespołowe, każdy z instrumentów słychać wyraźnie i każdy ma znaczenie, choć większość utworów niesiona jest przez ciężkie oldschoolowe riffy. Utwory są równe. Nie ma na tym albumie przebojów, ale utrzymany jest wysoki poziom od pierwszego do ostatniego kawałka, przez co cały album odbiera się znakomicie.

 

Album “Maintain” otwiera kawałek o tym samym tytule. Energiczny riff i kompozycja w stylu Helmet. Oropeza napisał do niego refleksyjny tekst o walce o własną duszę i tożsamość. Myślę sobie, kiedy tak bardzo zwracałem uwagę na tekst ostatnio. Czy zapamiętałem jakiekolwiek teksty w tym roku? Owszem. Na pewno płytę Natalii Przybysz z tekstami Kory “Zaczynam się od miłości”, recenzowany niedawno debiut Blind Salvation “Eyes of nebulas”, ostatni album Decapitated czy album Jakuba Skorupy. Jack White również zgrabnie pobawił się słowem na “Fear of the dawn”. Podobnie będzie z ostatnim albumem downset.

 

Analogiczny motyw liryczny jak w “Maintain” pojawia się w “Blackest of days.” Dodatkowo zespół serwuje zmiany tempa, a przyśpiesza w “New respect”, utworze pełnym odniesień społecznych. “Won’t forget” otwiera heavy-metalowy riff, a w zwrotkach pojawia się odrobina funku, którą przeszywa kruchutki riff w stylu P.O.D. “Wreck it” otwiera prosty basowy riff, do którego dołącza ciut bardziej rozbudowany riff gitarowy i skandowane “Can I move you”. Czysty hardcore, który w przejściu zamienia się w kontrolowany punkowy chaos.

 

Polecam nowy album downset. fanom old-schoolowych brzmień. Taki “blast from the past”.

 

Ocena (w skali od 1 do 10) 7 siwych, łysiejących dziadków

👴👴👴👴👴👴👴

 

Paweł Zajączkowski

 

 

01. Maintain
02. Blackest Of Days
03. New Respect
04. Won’t Forget
05. Wreck It
06. On Lock (Only the Defest)
07. The Place To Be
08. Your Power
09. Positive Mind
10. Hear Me Now
11. Deeper

 


 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉  bit.ly/nasz-instagram1

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz