Już od marca 2022 moimi faworytami roku w szeroko rozumianej muzyce metalowej były kawałki Decapitated. Najpierw pojawił się singiel “Cancer Culture”, potwierdzający klasę zespołu i zapowiadający album w ich klasycznym mocarnym stylu. Potem jednak światło dzienne ujrzał “Hello Death” z wokalistką Jinjer, Tatianą Shmailyuk i zrobiło się ciekawie. Zespół dał tym utworem sygnał, że możemy spodziewać się na nowym albumie rzeczy nieoczywistych i interesujących. Narobili więc sporego smaku.
Skład Decapitated to gitarzysta Wacław „Vogg” Kiełtyka, Rafał “Rasta” Piotrowski na wokalu, James Stewart na perkusji i basista Paweł Pasek jako członek koncertowego składu. Zespół powstał w 1996 roku i jest jednym z międzynarodowych liderów technicznego death metalu. Wydali dotąd siedem albumów studyjnych, “Cancer Culture” to ich numer osiem. Kiełtyka od 2019 roku gra również w Machine Head, po odejściu Phila Demmela, a powiązania pomiędzy zespołami pojawią się w dalszej części recenzji. Głównym inżynierem dźwięku albumu jest Tomasz Zed Zalewski, David Castillo odpowiada za miks, Ted Jensen za mastering. Okładkę stworzył Fabio Timpanaro, twórca sztuki w swoim wyrazie z pewnością niepokojącej. Za słowa ponownie odpowiedzialny jest Jarosław Szubrycht. “Jarek Szubrycht ponownie napisał dla nas niesamowite teksty o dysproporcji między marzeniami, ambicjami i aspiracjami ludzkości”, tak o jego roli wypowiedział się zespół w materiałach prasowych.
Album otwiera przewrotne tytułem i oldschoolowe w swym brzmieniu “From Nothingness With Love”. Marszowe bębny, to dobre thrashowe wprowadzenie w menu składające się z dziesięciu mocnych kawałków. “Cancer Culture”, utwór, o którym wspomniałem wcześniej, pojawił się w serwisach streamingowych już 18 marca 2022 r. Skutecznie zapowiadał różnorodny, ale i ciężki, agresywny album. Singiel, jak cała płyta, przepełniony jest całą gamą niespodzianek, wszystko trzyma w ryzach przewodni, lekko thrashowy riff i death metalowy wokal. Również wydany przed premierą płyty “Just a Cigarette” z jednej strony nadaje szybszego technicznego death-metalowego tempa, z drugiej bywa naprawdę klimatyczny, a linia melodyczna gitar wprowadza słuchacza w spokojniejszy nastrój. Są też w nim przejścia pozostawiające trochę przestrzeni na oddech, machina zwalnia, perkusja się uspokaja, żeby poprowadzić solo i załatwić sprawę już do samego końca. Melodyjna piącha w twarz. I jak rzekłby poeta – wiosna rozkwitła death metalem. Czapki z głów czy jakoś tak, choć chyba w tym przypadku to głowę wypada oddzielić zdecydowanym cięciem od reszty ciała.
Podobne rozwiązania stylistyczne jak w “Just a Cigarette” słyszymy w “No Cure”. Spokojniejsze przejścia inicjujące chwilę później mordercze eksplozje bębnów, gitar i wokalu igrają z moim miękkim serduszkiem. Zespół promował płytę jeszcze trzecim singlem “Hello Death”, o którym również wspomniałem wczesniej. W momentach takich jak ten death metal staje się sztuką. Z jednej strony słyszymy deathowy sprint, żeby dalej zrobić miejsce dla większej ilości melodii serwowanej przez Tatianę Shmailyuk. Tempo nie zwalnia w “Iconoclast”, w którym co ciekawe, słyszymy Robba Flynna, frontmana Machine Head. Dalej jest ciut eterycznie i kosmicznie, to kawałek “Suicidal Space Programme”. Kolejny przewrotny tytuł i eklektyzm, słyszymy w nim wszak dużo nastrojowych momentów. Absolutny top gatunkowy. “Blast offffffffff”!!! To zdecydowanie mój ulubiony kawałek na płycie.
“Locked” to zaskakujący przerywnik, dużo bardziej brutalny od poprzedniego utworu, po którym wprowadzenie do “Hours of Battlegrounds” znowu chwyta za serce nastrojowymi brzmieniami, po czym ujmuje trzewia krwawym ściskiem w kolejnych partiach utworu. To również ciekawy duet perkusji i gitary. Bębny oszczędnie, bez utraty tchu napędzają kawałek, podczas gdy gitary wprowadzają więcej melodii i przestrzeni. Ostatnia wieczerza ma miejsce z “Last supper”. I o ile wcześniej na płycie kombinowali, tym utworem jasno przypominają z jakich klimatów się wywodzą.
Nowe wydawnictwo Nuclear Blast Records to klasa sama w sobie. „Cancer Culture” jest odważne biorąc pod uwagę tytuł i pamiętając, że mamy do czynienia z zespołem, który zmuszony był w zdecydowany sposób walczyć w obronie dobrego imienia, możliwości swobodnego koncertowania i promowania swojej twórczości.
Decapitated wydali właśnie coś więcej niż świetny deathmetalowy album. Nagrali kawał ciekawej i zaskakującej muzyki pozostawiając przy tym sporo miejsca dla klasycznych zagrywek. Cóż może zrobić lepiej weteran sceny, jeśli nie grać niezmordowanie solidnych występów na żywo, na całym świecie i zaskakiwać na kolejnych płytach? Jak dla mnie na ten moment wydawnictwo metalowe numer jeden w tym roku. Decapitated idą po złoto.
Ocena (w skali od 1 do 10) 9 odciętych głów
🥴🥴🥴🥴🥴🥴🥴🥴🥴
Paweł Zajączkowski
Tracklista:
1. From the Nothingness With Love
2. Cancer Culture
3. Just a Cigarette
4. No Cure
5. Hello Death
6. Iconoclast
7. Suicidal Space Programme
8. Locked
9. Hours as Battlegrounds
10. Last Supper