IKS

CETI – “CETI” [Recenzja]

ceti-recenzja

..jest rok 1979, w odległych galaktykach kiełkuje życie, gdzieniegdzie przez teleskop widać małe, nieznaczące z perspektywy człowieka rozpady ciał niebieskich. W siedzibie NASA podczas jednego z posiedzeń w ramach programu CETI pada okrzyk – zauważono ciężki, ostry, dwuczęściowy obiekt. Estymowany czas kontaktu z atmosferą ziemską to 25.02.2022. Rozpierdziel może być naprawdę poważny.

1989 to dość ważny rok w historii naszego regionu. Prezydent USA – George Bush po raz pierwszy odwiedza Polskę, upada mur berliński, a na scenie rodzimego rocka 12 października Grzegorz Kupczyk powołuje CETI. Na samym początku zespół miał stanowić odskocznię od twórczości Turbo i dać możliwość realizacji innych wizji artystycznych, lecz z biegiem czasu stał się jego macierzystą kapelą.
 
W ciągu trzydziestu trzech lat jej istnienia powstało dwanascie albumów, wliczając ten najnowszy. Premierowy materiał, składający się z dziewięciu kompozycji, utrzymany jest w dotychczasowej heavymetalowej konwencji. Kupczyk ze swoją czeredą postanowił rozszerzyć powyższe o zapis z dwóch koncertów zagranych w ostatnim kwartale ubiegłego roku. Goszczące kluby: “Remont” w Warszawie oraz “U Bazyla” w Poznaniu stały się integralną częścią tego dwupłytowego wydawnictwa.
 
Po dekadach rzeźbienia na gryfach, werblach, talerzach i basie ciężko wymyślić coś odkrywczego – sporo ścieżek jest już przetartych niczym stare jeansy w kroku. A jednak coś sprawia, że człowiek co jakiś czas – oprócz wracania z sentymentem do Iron Maiden, Metalliki czy AC/DC – nabiera ochoty na potrząchanie dynią w rytm nowych dźwięków. Choć więc i tu, w ramach nowego albumu zatytułowanego nazwą zespołu, nie znajdziemy niczego spektakularnego i innowacyjnego, nawet bym tego szczerze mówiąc nie wymagał, bo robienie na siłę czegoś wbrew naturze przynosi nierzadko odwrotny skutek i staje się karykaturą zdefiniowanego przez lata formatu. A ten materiał wyszedł całkiem solidnie. Mimo niezaprzeczalnych skojarzeń z twórczością Żelaznej Dziewicy zmiksowanej z ekipą Larsa Ulricha, nadal cieszę się, że Polacy potrafią przywalić twinem, zetrzeć niejedną kostkę do gitary przez porządne nawalanie po strunach i umieją w darcie i piszczenie kiedy trzeba.
 

Lider zespołu, mimo swoich sześćdziesięciu trzech wiosen na karku, jest w bardzo dobrej formie wokalnej. Gdy trzeba brzmi jak z przyrodzeniem w imadle (to komplement), innym razem bardzo drapieżnie i nisko. Cztery dekady bliskiego i intensywnego kontaktu z mikrofonem wpłynęło nieznacznie na jakość, ale cóż, nikt oprócz Benjamina Buttona z wiekiem nie młodnieje.

Z dziewięciu numerów na trackliście wyróżnić chcę trzy. Posłańcy – świetne basowe intro w stylu Joy Division jest tłem do następującej po chwili kanonady dźwięków. Gitary galopują jak przepłoszone konie, by na końcu spowolnić bicie serca łagodną solówką.
Drugi z wybranych, Syn Przestworzy, to według mnie polska interpretacja Flight of Icarus. Myślę, że słysząc tę wersję, Steve Harris postawiłby Kupczykowi niejeden browar.
 
Zaryzykuję twierdzenie, że ostatni utwór – Po drugiej stronie życia – jest pozycją, która bardzo przypomina KAT-a, zarówno instrumentalnie, jak i wokalnie. Jednak nie to jest powodem wyróżnienia, lecz solówka gitarowa, na samym końcu której chce się słuchać i słuchać. Aby nie było tak słodko, w każdej beczce miodu znajdziemy łyżkę dziegciu; w stonowanych emocjonalnie zwrotkach Kupczyk jakoś dziwnie i nieporadnie zaciąga końcówki wyrazów, co odrywa uwagę od całości kompozycji. Gdyby nie powyższa refleksja, to powiedziałbym, że to najlepszy numer na krążku, do którego i tak wielokrotnie wracałem podczas odsłuchów.
 
Jeszcze dwa słowa o koncertowym dodatku. Studyjnie można zrobić wszystko, czego rozhulana dusza zapragnie, na żywo to w zasadzie nieosiągalne. Materiał zapisany podczas dwóch wydarzeń w Warszawie i Poznaniu pokazuje niebywałą formę całego zespołu. Potrafią naparzać, aż zastawa skacze w kredensie, w klacie dudni a głowa się kiwa we wszystkie strony globu. Takiego efektu oczekuję od live’ów i taki właśnie otrzymałem. Gdy CETI będzie miało w planach roznieść jakąś halę w Gdańsku, postaram się uczestniczyć w tej demolce.
 
Uważam że CETI – CETI nie jest wyprawą Kolumba w nieznane, bo to po prostu heavy-metal, jednak w tym po prostu zespół od lat odnajduje się świetnie i nie czuję po przesłuchaniu zmarnowanego czasu.
 
Ocena ( od 1 do 10) 6 dynamitów

🧨🧨🧨🧨🧨🧨

 

Błażej Obiała

 
CD 1 (płyta studyjna)
 
1. Głos krwi
2. Horyzont życia
3. Zaraza
4. Adrenalina
5. Portret
6. Pajac
7. Posłańcy
8. Syn przestworzy
9. Po drugiej stronie życia
 
CD 2 (koncert)
koncert w klubie „Remont”, Warszawa, grudzień 2021:
 
1. Zapowiedź i intro
2. Kamienne piekło
3. Machina chaosu
4. Już nie z tobą
5. Cienie
6. Oczy martwych miast
7. Kometa Halleya
8. Fałszywy Bóg
9. Szalony Ikar
10. Poza czasem
11. Sztuczne oddychanie
12. Iluzjoniści fałszu
13. Horyzont życia
14. Linia życia
15. Dorosłe dzieci
16. Ach! Nie bądź taki śmiały
17. Kawaleria Szatana II
 
koncert w klubie „U Bazyla”, Poznań, wrzesień 2021:
18. W dolinie światła
19. Jaki był ten dzień
IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz