IKS

Blind Salvation [Rozmowa]

blind-salvation-rozmowa

Dzień Dziecka świętowałem po południu z moim nowym ulubionym zespołem metalowym Blind Salvation, który wydał 7 kwietnia debiutancki album “Eyes of Nebulas”. O tym, że ciężko traktować panów Michała “Miśka” Jędrzejewskiego (gitara), Sebastiana “Koziata” Koziatka (perkusja), Pawła “Mazaka” Mazura (wokal) i Damiana Przybylskiego (bas) jak debiutantów, świadczy przede wszystkim muzyka, którą można usłyszeć na tej płycie. Album jest bardzo dopracowany w warstwie muzycznej i aranżacyjnej. Ponownie słychać i widać to w trakcie rozmowy z zespołem. Ich podejście do pracy nad brzmieniem, do przyszłych planów, rozwoju, robią wrażenie. Jestem przekonany, że z ich strony czeka nas co najmniej kilka ciekawych wydawnictw w najbliższej przyszłości. Z Blind Salvation zdzwoniliśmy się poprzez aplikację Zoom. Połączyli się ze mną Michał Jędrzejewski, Paweł Mazur i Sebastian Koziatek, ten ostatni jednak z uwagi na problemy techniczne opuścił nas po krótkiej chwili, mimo prób reanimacji ze strony Mazaka. Panowie nadawali ze Szczecina, każdy ze swojego domu. Jak przeczytacie poniżej, a ja mogłem zobaczyć i posłuchać, Misiek i Mazak darzą się niespotykaną czułością mimo, że nie do końca zgadzają się, co do pomysłów wokalnych czy w definicjach co jest rockowe, a co metalowe.

 

Paweł Zajączkowski (PZ): Miło Was poznać Panowie!

Michał Jędrzejewski (Misiek), Paweł Mazur (Mazak ): Nam również!

PZ: Skąd nadajecie? Wszyscy ze Szczecina?

Misiek: Tak jest, Szczecin!

Mazak: Dokładnie!


PZ: Gratuluję debiutu. No i co teraz? Spływają pozytywne recenzje…

Misiek: Teraz zobacz! Teraz już tworzy się nowe! (śmiech, w tle widać sprzęt domowego studia Miśka, przyp. Red.)


PZ: No właśnie. Pytanie pozostawione na później, ale skoro już przy tym jesteśmy, na jakiej zasadzie działacie? Już tworzycie, piszecie nową muzykę?

Misiek: Tak. Wiesz co, ja jestem na tyle płodnym człowiekiem, że nagrywając debiutancki album mieliśmy już kilka numerów zrobionych ekstra. Ale wstrzymujemy się póki co, cieszymy się tym, co jest, naszym debiutem, bo został przyjęty bardzo pozytywnie. Myślę, że twoja opinia też pokazuje, że jest przemyślanym albumem, dojrzałym. Ciekawym. Pracowaliśmy nad nim długo, ale to pewnie Mazak opowie więcej później, bo lubi na ten temat rozmawiać. I ciśniemy do przodu. Czekamy teraz na nagranie koncertów. Sporo ludzi słuchało tej płyty, sporo ludzi jest zainteresowanych, chociażby organizatorów festiwali, ale musimy poczekać rok, półtora. Takie większe imprezy się organizuje wcześniej. Ale jest duże zainteresowanie naszym zespołem. Nie tylko w kraju, ale i za granicą.


PZ: Czy w tym momencie macie management, ludzi, którzy zajmują się tymi sprawami dla Was?

Mazak: naszym managementem jest moja żona przyszła i ona praktycznie wszystko nam ogarnia od Facebooka, Instagrama. Pilnuje nas, jeśli chodzi o to wszystko, wysyła wszystkie nasze płytki, to od niej otrzymałeś album. Ogarnia wszystko to, co mamy do zrobienia w tle. My jesteśmy od tworzenia nowej muzyki. Już mamy około ośmiu kawałków, tak jak Misiek mówił.

Misiek: Teraz jest dziewięć (śmiech)!

Mazak: Tak, dokładnie! Bo Misiek cały czas robi nowe. Nagrywa bas, gitarę i perkusję, to wszystko zgrywa, następnie nam to pokazuje. Jak nagrywaliśmy debiutancki album, wydaje mi się, że mieliśmy około dwudziestu kawałków, więc mieliśmy jeszcze zapasowo osiem. A to drugie tło, tym właśnie zajmuje się moja Monika i myśle, że to dobrze ogarnia. Dużo się uczy, jest w tym wszystkim nowa, ale że ma ostatnio dużo czasu wolnego, to się tym zajmuje. Ja jestem od strony graficznej, bo wszystkie grafiki wykonałem ja, łącznie z grafikami na Facebooka i klipami. Szykuje się nam też teledysk, szukamy nieoklepanej miejscówki w Szczecinie, ale takich jest mało, wszędzie coś już było robione w przeszłości. To wszystko, co się dzieje wokół naszego zespołu, cała ta machina cały czas się rozwija. Debiut dotyczy nie tylko strony muzycznej, ale dosłownie wszystkiego.


PZ: wygląda na to, że wraz z wydaniem płyty pojawiło się duże zainteresowanie. Pukają już do was zewsząd?

Mazak: Tak, tak, odzywają się. Przede wszystkim bardzo się cieszę, że słuchają nas, że kupują nasze płyty. Wysłaliśmy płytkę do praktycznie każdego kraju Europy, bardzo miło nam, piszą super rzeczy. Misiu, powiedz coś, też lubisz pogadać!

Misiek: Tak jak Mazak mówi, zainteresowanie jest duże. Wiesz, mamy zaprzyjaźnione bandy, z którymi gramy, np. w Brazylii. Cały czas utrzymuję kontakt z zespołem stamtąd, zapraszają nas, chcą z nami pojeździć. Mamy też naszego byłego perkusistę, który mieszka w Holandii, chcemy też tam pojechać na festiwal, który odbywa się w okresie letnim. Są potężni, są tam fajne nagrody, można otrzymać okazję podpisania ciekawego kontraktu. Na razie skupiamy się na tym, żeby grać jak najwięcej koncertów, spędzać czas razem. Jesteśmy przy tym obecni w mediach społecznościowych, nie ociągamy się, staramy się być widoczni, cały czas coś robimy w tym kierunku. Płytki sprzedają się na świecie, mamy na oku Azję, może Japonię, tutaj też mamy znajomości. Jesteśmy obecni w tamtym rejonie świata w serwisach streamingowych i powoli się to również tam rozwija. Ale wiadomo, jest miliard-sryliard kapel, które gdzieś tam się pokazują…

Mazak: i miliard podobnych do nas. Jest duży nakład metalu na rynku. Bardzo się cieszymy, że zostaliśmy zauważeni, że to idzie do przodu po prostu.

Misiek: Powiem wam, że dzisiaj pojechałem odwiedzić w końcu “Ara”, naszego przyjaciela w Monroe studio (Arkadiusz “ Aro” Jabłoński , realizator w Monroe Sound Studio w Grzędzicach pod Stargardem, gdzie Blind Salvation nagrali album “Eyes of nebulas”, przyp.red.)


PZ: Tam nagrywaliście płytę, tak?

Misiek: Tak, tak, tam nagrywaliśmy płytę. Podjechałem do niego zapodać mu kilka kawałków na nowy album, bo jest też bardzo zajarany naszą muzą, słucha nas często i stwierdził, że drugi album będzie konkretnie miażdżył. Miło słyszeć, to jest szczery chłopak i mówi prawdę…

Mazak: No i się zna chłopak przede wszystkim!

Misiek: I jest fajnym człowiekiem, jest gitarzystą w zespole Masachist, posłuchałem jego porad przy nagrywaniu pierwszego albumu. Stwierdził, że nowy materiał miażdży jaja po same pachy!


PZ: (śmiech) Będziecie wchodzić do tego samego studio czy za wcześnie, żeby cokolwiek na ten temat mówić?


Mazak: Oczywiście. Do końca życia!

Misiek: Na pewno będziemy u “Ara”, to sto procent, między nami jest zajebista chemia, już wiemy czego chcemy. Wiadomo, pierwszy album jest takim badawczym tematem i nie wiemy z początku, czego od siebie oczekiwać. Po nagraniu już wiemy i wyciągniemy więcej z tego. Ale nie śpieszmy się. Myślałem o EPce, żeby nagrać cztery numery, wypuścić coś…ale nie, najpierw przetrawmy to, zróbmy z tym porządek. Pobawmy się tym albumem, pograjmy, zobaczymy co z tego dalej wyjdzie.


PZ: Czyli część nowego materiału powstała przy nagrywaniu pierwszej płyty.

Misiek: Wiesz co, tak, część. Był jakiś zarys, ja jestem takim człowiekiem, któremu dużo muzyki chodzi w głowie. Dużo muzyki na nowym albumie zostało…wyśnionych, cztery, pięć numerów na debiutanckim albumie to są numery wyśnione. Dużo mi się śni, dużo pamiętam. Potem to przekładam, biorę gitarę, szybko staram się nagrywać. Wiadomo, że to nie jest jeden do jednego, ale sam zarys gdzieś tego wszystkiego, przekładam to na sprzęt i zgrywam, robię dwie gitary, trzy gitary, nagrywam bas, tak jak Mazak mówił, robię do tego perkusję. W tym momencie mamy kompletnych dziewięć numerów kompletnych, zmiksowanych ze wszystkim, oczywiście, ja nie zmuszam. Przynoszę tylko zarys, przynoszę tylko muzykę. Potem wspólnie to wszystko aranżujemy. Nie mówię “tu ma być taka i taka perkusja, Koziat”. Nie. On wymyśla własne partie po swojemu. Powstają z tego całkiem fajne numery. Tak samo z basem. To wszystko, co przynoszę to jest tylko zarys. Puszczam chłopakom cały numer, z całością, ale też same gitary, gitary bez basu. Po to, żeby mogli sobie dogrywać i kombinować. Na tym to polega.


PZ: Finalnie muzykę piszecie razem jako zespół?

Misiek: Ja przynosze cały pomysł, a potem razem spinamy to wszystko do kupy.

Mazak: Z mojej perspektywy to wygląda tak, że dzwoni Misiek do wszystkich, jara się danym kawałkiem. Później go nagrywa na wszystkie możliwe sposoby. Przynosi nam tak gotowy materiał, że naprawdę, można już do niego śpiewać, tylko, że perkusja jest elektronicznie zrobiona, więc to trochę nienaturalnie jeszcze brzmi, ale naprawdę to wszystko jest bardzo dobrej jakości. Przynosi materiał na próbę, przegrywamy to kilka razy jako zespół na próbie i on zazwyczaj kłóci się z Koziatem, czyli z perkusistą. Ja tam praktycznie nie mam nic do gadania, bo oni są takim, jakby, sercem zespołu.

Misiek: to nie są kłótnie, tylko dyskusje, gdzie co zmienić!

Mazak: jak najbardziej. Oni patrzą na siebie i się rozumieją. Kochają się chłopaki po prostu. A ja jako wokalista, najbardziej nieogarnięty z nich wszystkich, zazwyczaj piję sobie flaszkę totalnie wyluzowany, śpiewam co mi ślina na język przyniesie, nagrywam to. Potem z melodii, które powstają, z rytmu, który powstaje, zaczynam strugać tekst. Praktycznie słowa do jednej z piosenek został napisany raptem tydzień przed nagrywaniem płyty, gdzie już mieliśmy wszystko ograne, a ja po prostu…ja jestem taki lekkoduch, po prostu no! I tyle! Nie będę ukrywał. Ale wiem jedno: że dużo rzeczy wychodzi najlepiej spontanicznie. Bo dużo rzeczy można przemyśleć, zaaranżować, co z resztą chłopaki robią, ale dużo spontanicznych rzeczy…to są takie rzeczy…death metal death metalem, gramy ten death, potrafimy go robić i jest super, ale coś co nas wyróżnia to ta spontaniczność, rzeczy, które były dla nas freakowe, a które wyciągnęliśmy jakby do przodu, nie anulując ich, nie ugłaskując, nie mówiąc, że coś nowego nam przeszkadza. Inne zespoły tak nie robią. Postanowiliśmy na nowej płycie odjechać i przestać ściemniać, że gramy tylko death metal.

Misiek: gramy death metal, Mazaczku, ale pojawia się inna przestrzeń, inne tempa. Dzisiaj byłem u “Ara” w studiu i idziemy w tematykę, tak jak z Mazakiem ustaliliśmy: był kosmos, a teraz idziemy w diabły, czachy i czarną moc.

Mazak: Tak, obiecałeś.

Misiek: Każdy album będzie w innym kierunku. Nie wiem, czy tłumaczyłeś, czy czytałeś teksty Pawła, ale są na naprawdę wysokim poziomie, przemyślane, tak samo będzie na nowym albumie…

Mazak: z debiutanckimi albumami jest jak z “Kill ‘em all” po prostu no. Zaczynasz, jesteś trochę niepewny tego wszystkiego, grasz swój materiał, a druga płyta jest już petardą i zaczynasz tak naprawdę wtedy jechać z całym tematem…

Misiek: Nie ujmując pierwszej debiutanckiej, też jest przemyślana…


PZ: No i jest wysoko postawioną poprzeczką dla waszej kolejnej płyty, więc w pewnym sensie druga płyta będzie sprawdzianem. Jak Was słucham, nie czujecie chyba jednak żadnej presji z tym związanej.

Mazak: nie, bo my to robimy dla siebie. Myśmy za wszystko sami zapłacili. Chodzi mi to, że podziękowaliśmy sobie na płycie, nie wiem, czy czytałeś. To jest efekt naszej własnej pracy, tego, że ostatnie cztery lata spędziliśmy tydzień w tydzień, w każdy piątek albo czwartek grając ze sobą trzy godziny. Bo my tak się poznaliśmy. Zaczęliśmy być super przyjaciółmi i od czterech lat praktycznie na czacie grupowym rozmawiamy dzień w dzień, każdego dnia. Witamy się, żegnamy się, gadamy i staliśmy się właśnie super przyjaciółmi, którzy sobie pomagają w każdej sytuacji i to dzięki temu właśnie, że gramy. Non stop gramy, non stop się spotykamy, a gdzieś tam ludzie, którzy się przewijali między nami, byli gitarzyści, basiści, po prostu trochę do nas nie pasowali…

Misiek: dlatego to tak się w czasie rozłożyło. Ale w końcu zebraliśmy skład odpowiedni, który nam pasuje. Wrócił do nas basista, który grał na samym początku z nami, Damian. Stwierdził, że jest taki materiał, którego nie może nie grać. No i jest jak jest. Jest skład. Kochamy się jak rodzina i to jest najważniejsze. Jest między nami zajebista chemia. O wszystkim sobie mówimy. Wiele muzyki, riffów i zagrywek pojawia się prosto z d…, na próbie, my się śmiejemy z Koziatem, że my to z Koziatem nawet w punkt kichamy. Ja potrafię wyjść z gitarą z salki i możemy zagrać numer z d… po prostu i on idzie. Gramy po prostu, bez żadnego “ale”.


PZ: Czy któryś z tych numerów, który jest na debiutanckiej płycie, powstał w ten właśnie sposób, w trakcie improwizacji między wami?

Misiek: No na pewno, teraz ciężko mi wyłapać który, ale jeden, z dwa numery są z próby. Po prostu chill-outowaliśmy. Często gramy coś po prostu z głowy, nawet mamy zaprzyjaźnionego perkusistę, Kanistra, notabene punkowy perkusista, czasami wpada do nas i też siada na bębnach i też siada ze mną grać. Nawet mieliśmy pomysł, żeby zagrać z nim dwugodzinny set z głowy w jego klubie.


PZ: będziecie to realizować?

Misiek: Jest to w planie. W tym momencie jest przerwa letnia, urlopowa, ale totalnie jest to do zrobienia.

Mazak: U nas w Szczecinie wypływa teraz taki trend jam session. Ja sam chodzę, bo uczę się śpiewać, ale tak normalnie, nie growlować. Chodzę na takie jam session, ludzie grają kawałki, które na początku wymyślają, a ja na poczekaniu śpiewam do tego po polsku, po angielsku i wychodzi to tak super, że można to po prostu wklejać na jakąś płytę i tyle.


PZ: W Trójmieście mamy mocną scenę jamów bluesowo-jazzowych, fajnie obserwować jak improwizują, co z tego powstaje. Tym bardziej ciekawe, co musi wychodzić na takich metalowych czy po prostu gitarowych jamach.

Mazak: Tak! To, co ostatnio było na takim jam session w ostatnim tygodniu, który z resztą do trzeciej nad ranem trwał, to był praktycznie sam stoner-metal. To było takie przyjemne…a jeszcze jakaś dziewczyna do mnie dołączyła i na dwa głosy śpiewaliśmy, było tak przyjemnie…chyba się uzależniłem (śmiech).


PZ: można się spodziewać innego wokalu niż growl z Twojej strony na Waszych płytach w takim razie?

Mazak: Tak, myślę, że tak, chłopaki się ze mnie śmieją, bo ja strasznie fałszuję, bo dopiero zaczynam wchodzić w to, ale zobaczyłem, jakie są możliwości. Growluję od 20 lat spokojnie. Ostatnio oglądałem film z maja 20 lat temu, kiedy byłem pierwszy raz na scenie i już wtedy dobrze growlowałem, już wtedy miałem taki niski głos. Później nagrałem płytę z Nihilosaurem, z którym współpracowałem. Potem po prostu wyjechałem w świat, Islandia i pozwiedzałem sobie trochę, więc przerwałem na chwilę przygodę z muzyką, a potem znaleźliśmy się z Misiem. Ja z Misiem praktycznie 7 lat się znamy, mieliśmy kapelę taką bardziej thrash-death-metalową, a później graliśmy jeszcze z innym człowiekiem, gdzie graliśmy powiedzmy…rocka, ale ten chłopak nie dawał rady grać i jak nagrywaliśmy…

Misiek: To nie był rock. To był metal po prostu. Rock jest rockiem. Nie mylmy pojęcia. To był metal po prostu.

Mazak: Ok, to był metal.

Misiek: Ale dobrze się stało jak się stało, ja zacząłem przemycać swoje numery, później on przeginał z chlaniem, później go wywaliliśmy, no i poszło z grubej rury. Przyniosłem potem swój cały materiał, który wcześniej nagrałem.

Mazak: potem pamiętam tylko motyw, jak Koziat, perkusista, zaczął grać blasty i świat się w ogóle zmienił. Bo on w ogóle nie wiedział, że potrafi grać blasty!

Misiek: Powoli wprowadzałem go w ten świat dobrymi numerami po prostu.

Mazak: Koziat tyle lat już gra. On chyba z naszego składu jest najbardziej doświadczony, bo i grał na dużej scenie na Woodstocku, kilka kapel założył. Jest najbardziej doświadczony z nas chyba.


PZ: Koziat ma inny background stylistyczny niż wy, z tego co rozumiem?

Mazak: Koziat bardziej hardcorowy był i to chyba na początku się bardziej przekładało, jego rytmika i wszystko było bardziej hardkorowe.

Misiek: Czemu go nie ma? Przepraszam, że wejdę w słowo.

Mazak: Koziata? O Jezuuu, już, już poczekaj chwilę…

Misiek: To jest słabe, on sam powinien się wypowiedzieć.

Mazak: Rozmawiaj tu sobie spokojnie, a ja zadzwonię do niego.


PZ: Misiek, kręciłeś głową na “nie”, kiedy Mazak przyznał, że innego typu wokale mogą pojawić się na płycie…

Misiek: Tak, zobaczymy, próbował coś przemycić już na pierwszy albumie, gdzieś są te wokale. Ale ja bym odchodził od tego. To są bardziej “niemelodyjne” wokale. Stworzyłem mu większe przestrzenie w nowych kawałkach, bardziej w kierunku może nie śpiewania, ale melodyjnych krzyków lub bardziej mówionych tekstów. On jest stworzony do growlu. Zobaczymy jak to się poukłada wszystko. Nie mówię “nie”.


PZ: to chyba jest dobry przykład tego, jak podchodzicie do warstwy muzycznej na nowej płycie. Czego nowego jeszcze z Twojej strony można się spodziewać na kolejnym albumie?


Misiek: Tak jak mówiłem, brzmienie będzie cięższe, zarówno riffy jak i cała struktura, gęstość kawałków. O dziwo zmienią się tempa. Nie będzie to 180, 190, ale pojawią się numery na 140 i 150. Dzisiaj, kiedy puściłem “Arowi” numer na 150, zwariował. Jak przy tempie 150 kawałek może miażdżyć, który nie jest zagrany w tempie 190? Czyli jest to do zrobienia. Tylko trzeba to przemyśleć i odpowiednio ubrać. Do tego bas, perkusję, drugą gitarę i tak dalej. Dużo wprowadzam w nowych numerach nowości, jak wiesz, pojawiają się u nas klimaty w kawałkach, zwolnienia, są to takie przyjemne dla ucha chwile i można przy tym sobie pomarzyć słuchając muzyki w słuchawkach, można zamknąć oczy, gdzieś tam powędrować przy tych klimatach. W nowym materiale jest tego jeszcze więcej. Dlatego się zastanawiam się gdzieś z tyłu głowy… Mazak mnie mocno męczy o drugiego gitarzystę, żeby jeszcze to mocniej ubrać w progres.


PZ: Ale na scenie dołączył chyba drugi gitarzysta?

Misiek: Nie.


PZ: Na zdjęciach z koncertu w Szczecinie był widoczny jeszcze drugi gitarzysta.

Misiek: Wiesz czemu? Ktoś wrzucił zdjęcia jak Mazak śpiewał numer z innym zespołem i tam były trzy czy cztery przemycone zdjęcia. Zobaczymy jak to się ułoży! Może będę podkładał jak “Dekapy” (zespół Decapitated, przyp. red.) drugą gitarę. Będę chciał też poprosić Damiana, basistę, żeby mocniej ubrał to w jakieś podbitki czy overdrive’y i tak dalej, żeby to jeszcze bardziej urozmaicić, nasycić, żeby to jeszcze bardziej było soczyste. Jestem dobrej myśli. Mam stworzonych osiem numerów, jestem przy dziewiątym, wrócę, skończę, zaraz chłopakom wysyłam, niech słuchają, niech jarają się jak ja i jedziemy z tematem!

Mazak: Tak, wydaje mi się, że druga gitara, chłopaki mówią, nie jest taka konieczna. Chociaż bardzo mi brakuje tej głębi troszczeczkę na scenie i…no i tyle. Po to by się przydała. A do stricte nagrywania, wiadomo, że nie jest potrzebna. To prowadzący w studio rządzi tam, pomaga i wszystko robi.


PZ: Misiek, wspomniałeś o Decapitated. Słyszeliście ich nowy album?

Misiek: Tak, słuchałem go dzisiaj jeżdżąc po mieście. Jest ok. Podoba mi się. Tylko nie podoba mi się numer z Jinjer. No nie wchodzi mi. Nie pasuje mi kompletnie. Może z czasem przetrawię jakoś. Cała reszta jak najbardziej w porządku. Chłopaki dają radę.


PZ: Są kapele, z którymi bardzo chcielibyście wyjechać w trasę?

Misiek: Wiesz co, nie myślałem o tym na razie.

Mazak: Ja też nie.

Misiek: Zobaczymy jak się to “zażre” tak do końca. Kto nas będzie chciał zaprosić. Musimy się pojawić na festiwalach, to jest ważne. Poznać też ludzi. To jest najważniejsze. Lokalnie jak najbardziej pojeździmy. Będziemy we wrześniu w Bytowie, na Świniobiciu w Nowogardzie znowu (festiwal metalowy, przyp. red.), Wrocław może się pojawi…zobaczymy! No z Morbidami byśmy zagrali (śmiech), Vader, Dekapy, no zobaczymy jak to będzie…śmieję się, ale bez spiny. Fajnie by było, ale zobaczymy, co czas przyniesie, jak to się wszystko rozwinie.


PZ: Jasne! Czy wy bierzecie pod uwagę jakieś gościnne występy na waszym materiale?

Mazak: Nooo, w sumie. Ja jestem jak najbardziej “za”. W piątek nagrałem trzy i pół minuty dziecka śpiewającego przez sen i to jest motyw, który chciałbym od razu zapodać chłopakom, bo to było epickie. Półtoraroczne dziecko śpiewające piosenki przez sen i to wcale nie były dziecinne piosenki.


PZ: Brzmi jak pomysł na intro. Jak w ogóle powstało intro do debiutu?

Misiek: O intro poprosiłem “Ara”. Wspólnie zaaranżowaliśmy to w głowie, kiedy tworzyliśmy “gity” i “Aro” stworzył to u siebie w studio na wtyczkach, samplach i tak dalej. Potem ja przyjechałem do studia. Troszkę pozmienialiśmy materiał, wspólnie go zaakceptowaliśmy, stwierdziłem, że wrzucę Mazaka wokal z pierwszego numeru “Fraction of knowledge”, tylko “zrewersujemy” go i puścimy od tyłu jak kiedyś szatany i wyszło całkiem fajne “intro”. Teraz też coś takiego tworzę, mam z trzy intra gotowe do nowego materiału, zobaczymy, może coś z tego wyjdzie…

Mazak: Tak, tak…z “Arem” bardzo fajnie się pracowało pod tym względem, bo ja z growlem nie mogłem wejść w tonację, pamiętam, w jakimś kawałku, a on pianinko na stół, zaczął grać i mówi: “jedziemy” (śmiech). Z growlami pod pianinko! To było niesamowite po prostu jak ten człowiek to wszystko poogarniał.

PZ: Czyli będzie kontynuacja tej współpracy. Wokale są całkowicie Twoją pracą, Mazak, tak?

Mazak: Tak, tak , czasami jak Misiu zagra jakiś bardziej skomplikowany rytm, który mi nie leży, a oni mają taką zagrywkę…Misiu, przypomnij mi z jakiego to jest zespołu…

Misiek: Down chyba

Mazak: z Down’a też, no nieważne, mają takie zagrywki, do których bardzo trudno jest mi po prostu podejść z wokalem, więc Misiu mi po prostu robi szkic plując do mikrofonu. Wystarczy, że mi wykrzyknie kilka słów. Tak powstał jeden z kawałków, nie pamiętam który, ale powstał właśnie tak, że Misiek krzyczał jedną kwestię, ja krzyczałem drugą kwestię,. Połączyliśmy to, a ja przejąłem wszystkie wokale.

Misiek: Wszystko jest spontaniczne. Jak grałem thrash metal, grałem grind-core’a kiedyś, to też ja śpiewałem, może nie tak jak Mazak, spod samej d…, ale bardziej thrashowo, pod grinda, po prostu wiem, na jakiej zasadzie to się odbywa. Więc kiedy Mazak gdzieś ucieka z tempem lub jest połamany, to podpowiadam, na tej zasadzie.


PZ: Próbowałeś innych stylistyk wcześniej Misiek, z czego wynika fakt, że teraz poszedłeś w death metal?

Misiek: samo poszło, zacząłem też dużo słuchać innej muzyki, zacząłem słuchać dużo death metalu, progresywnej muzyki. Nie ograniczam się tylko do metalu, słucham też muzyki poważnej, czasami posłucham jazzu. Grałem też blues’a, ska, to wszystko gdzieś tam dojrzało i pękło, powiem Ci, samo, samo urodziło się w głowie. Są tam zajawki thrashowe, są tam zajawki progressu, ale biorąc wszystko do kupy, składając, jest to taki rasowy death metal. Dużo old schoolu można usłyszeć na naszej płycie.

Mazak: u mnie było totalnie tak samo. Ja na początku grałem jakiegoś punk’a, z resztą na perkusji grałem, na gitarze również na samym początku. Grałem w takiej kapieli Gnijący Krzyk – Rotting Scream, tam grałem na gitarze, śpiewałem, ale chłopaki powiedzieli, że dużo lepiej wychodzi mi darcie mordy, żebym dał sobie spokój z całą resztą. Tak więc zrobiłem, a cały progress jest na zasadzie dojrzałości, bo jeżeli słuchasz kapel, które podnoszą swoje kwalifikacje i na przykład z płyty na płytę są lepsze, a ty przyswajasz tę muzykę, to już bardzo trudno ci potem zatańczyć, nawet po pijaku, przy disco polo. Bo znasz już tę muzykę, która jest bardzo dobra i jest zdolna zmiatać z nóg. U nas też na początku nie wyglądało to tak, że ta muzyka była taka “super-pro”. Myśmy po prostu ciężką pracą dochodzili do perfekcji. Misiu pilnuje naprawdę wszystkiego, jest czujny taki…że go nie lubię bardzo, po prostu… (śmiech). Dochodzimy do wszystkiego ciężką pracą. Przez cztery lata, kiedy jesteśmy tydzień w tydzień ze sobą, naprawdę, tydzień w tydzień. Myślę, że po takim czasie, gdybyśmy się nie nauczyli grać, nigdy byśmy tego nie nagrali, bardzo się cieszę, że tak to wyszło.


PZ: Jak wyglądał proces tworzenia okładki?

Misiek: Przy tworzeniu okładki współpracowało kilka osób, znajomych i przyjaciół. Logo wykonał basista i dobry kolega Artur Ciechorski z Nihilosaura. W zdjęciach pomogła nam Aurelia Kołodziej, a w składzie do druku Ania Nowoświat. Gdy jednak dowiedzieliśmy się ile kosztuje zaprojektowanie całego albumu, Mazak postanowił, że zrobi to sam. Tworzenie okładki to około 30h przypominania sobie jak działa Photoshop, ale w końcu powoli, małymi kroczkami zaczęła wyłaniać się przepiękna całość. Całokształt graficzny płyty to inspiracje kosmosem, mgławicami, wszechświatem i nauką ale przede wszystkim szeroko pojętą świadomością – wszystko to zawarte jest w tekstach. Wszystko akceptowaliśmy razem jako zespół, konsultowaliśmy z wieloma znajomymi grafikami. I tak po około 30-40h roboczych wyłoniła się piękna, w naszej subiektywnej ocenie, całość. Trochę inna niż utarty death-metalowy styl.


PZ: Mazak, czy masz w związku z ogarnięciem okładki, książeczki, grafik, wykształcenie związane z projektowaniem, grafiką?

Mazak: Po szkole średniej trafiłem do szkoły policealnej na kierunek webmaster i grafik. Później pracowałem jako grafik pomocnik, przy tworzeniu map GPS, reklam, zdjęć google Street View i wielu innych projektach graficzno-fotograficznych. Ale bardziej od grafiki pasjonowało mnie gotowanie i to w sumie dzięki gotowaniu poznałem Miśka, który pracuje w pokrewnym zawodzie, i tak zaczęliśmy razem grać. Żeby stworzyć idealną okładkę musiałem sobie przypomnieć wszystko od początku. Dzisiaj jestem specjalistą od spraw światłowodów, także w zespole jestem nazywany „człowiekiem orkiestrą” i jak trzeba coś zrobić, a nie bardzo wiadomo jak, to idę na pierwszy ogień.

 

PZ: Misiek, a Ty jesteś samoukiem? Jak wyglądała Twoja droga z nauką gry na gitarze?

Misiek: Tak można powiedzieć, że zaczynałem sam. Były to lata 90 i ciężko było nawet o jakiekolwiek rozpiski lub taby. Nasłuchiwało się zespołów straż metalowych, takich jak Metallica, Slayer, Megadeth z “Kasprzaka” (radiomagnetofon Kasprzak, przyp. red.) i przenosiło ze słuchu na gite. Oczywiście chodziło się również po starszych kolegach, którzy już coś tam umieli i przekazywali zagrywki lub covery bandów o mocnych uderzeniach. Później to już grind core i death metal. Po czasie pojawiły się możliwości korzystania z internetu i sytuacja diametralnie się zmieniła… Gram na postawie wybranych skal, stroju i dźwięków na gryfie. To w zupełności mi wystarcza do tworzenia mojej muzy. Najważniejsze jest podejście do kunsztu i czucie całym ciałem muzyki, którą się tworzy. To wszystko idzie z bani do łapy i działa jak jedna maszyna.


PZ: Wy macie swój debiut za sobą. Są zespoły, na które trzeba zwrócić uwagę na scenie szczecińskiej?

Mazak: Naszymi ulubionymi zespołami ze Szczecina są Garota, Nihilosaur, Calyptra, a niedaleko Szczecina, w Nowogardzie, jest zaprzyjaźniony band Individual. Polecam Nihilosaura, bo muzyka tego zespołu znacznie różni się od wielu klasyków gatunkowych, to bardzo unikalny styl wypracowany u nas w mieście – poniekąd jest jego wizytówką. No i śpiewałem też na pierwszej płycie tego zespołu 'The End Is Within Sight’ z 2007 roku. Od tamtej pory zespół dużo się zmienił i dojrzał, nadal nagrywa płyty i jest aktywny w życiu miasta.

PZ: Z jakiego sprzętu korzystasz Misiek nagrywając w domowym studio?

Misiek: W swoim domowym studio korzystam z interfejsu lin 6, cubese 5 i adictive drums.
W zupełności to wystarcza do tworzenia muzyki, trzeba tylko dobrze poznać programy. Ja wykręcam na tym zacne brzmieniowo i dobrze zmiksowane kawałki. Oczywiście do tego jeszcze kilka wtyczek i jest gitara.

PZ: Z jak wielu gitar korzystasz i co to są za wiosła?

Misiek: Jeśli chodzi o mój rig to niedawna grałem na Gibsonie V z dobrych lat i miażdżył potylicę. Jednak jakiś czasu temu przeskoczyłem na ESP E-II eclipse, no i powiem, że było to dobre posunięcie. Jest to baaardzo pasujące mi wiosło, brzmieniowo i w wygodzie grania.
Bardzo dobrze dogaduje się z moim 6505 i “paczką” Mesa Boogie 2×12. Uwielbiam brzmienia jak najbardziej analogowe i ten sprzęt mi to daje. Lampa to kurwa lampa. Do tego bramka, tuner, daley i dopałka. I jest rzeźnia.

Mazak: Po nagraniu całości nad produkcją czuwali Misiek i Arkadiusz “ Aro” Jabłoński , realizator w Monroe Sound Studio w Grzędzicach pod Stargardem. Misiek i Aro są bardzo doświadczeni w nagrywaniu, Misiek prowadzi własne domowe studio, w którym nagrywa cały materiał Blind Salvation w przedprodukcji, a Arkadiusza nie trzeba przedstawiać, wystarczy posłuchać jego realizacji. Obydwoje są zapalonymi muzykami więc bardzo szybko znaleźli wspólny język. Po mixie i masterze materiał był odsyłany 2-3 krotnie do poprawy, głównie chodziło o głośność blach perkusyjnych. W trakcie poprawek materiału Aro nadał płycie ostateczny kształt, kształt, który w ogóle nie był zamierzony od początku, powstał bardziej spontanicznie i dzięki ogromnym umiejętnościom realizatora.


PZ: Dzięki za wywiad Panowie!

 


 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉  bit.ly/nasz-instagram1

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz