Dla wielu osób z pewnością było to zaskoczenie, że duet Bass Astral x Igo w ubiegłym roku – po wydaniu albumu „Satellite” – wyruszył w pożegnalną trasę i oficjalnie zakończył swoją działalność. Zwłaszcza, że ich kariera nabrała konkretnego rozpędu. Zaczęli wyprzedawać coraz większe miejsca na koncertowej mapie Polski, płyty sprzedawały się nieźle, co za tym idzie – pojawiła się rozpoznawalność. Koniec grania pod wspomnianym szyldem zwiastował jednak, że obaj muzycy postawią mocniej na kariery solowe. I tak też się stało…
Igor Walaszek na początku roku zapowiedział swój album pierwszym utworem zatytułowanym „Helena”, natomiast Kuba Tracz wydał właśnie, z kilkumiesięcznym opóźnieniem, studyjny krążek „Techno do miłości”. Dla słuchaczy, którzy zdają sobie sprawę z jego upodobań muzycznych, obrana droga na płycie nie będzie żadnym zaskoczeniem.
Choć napisałem, że to solowy album Bass Astrala, to na płycie gospodarz zaprosił do współpracy całkiem duże grono gości. Zresztą Kuba Tracz podkreśla, że muzykę najbardziej kocha robić z kimś. „Każda piosenka na tej płycie to inna relacja. I mimo, że będzie napisane, że to płyta solowa, to jest ona bardziej jak ekscentryczna orkiestra” – zapowiadał zresztą przed wydaniem „Techno do miłości”, na którym pojawiają się m.in. Jakub Marcel, Leszek Zadymka czy Jose Pepe Kumba. Dlatego też całość jest tak bardzo eklektyczna. Mamy do czynienia z – szeroko pojętą – elektroniczną muzyką klubową o różnych odcieniach. Nie brakuje tu zarówno numerów tanecznych, jak i fragmentów wyciszonych, które skłaniają do refleksji.
Po pierwszych odsłuchach od razu zanotowałem sobie dwa tytuły – „Samotność w klubie disco” oraz „Pałace”. Jeśli szukacie utworów do poruszania bioderkami, to one z pewnością do tego celu się sprawdzą doskonale. Wrażenie robi otwierający i podniosły „Before I Died”, w którym wykorzystano bogate instrumentarium. Kuba Tracz potrafi także mocno zaskoczyć słuchacza. Kto bowiem spodziewał się współczesnego podejścia do dzieła Fryderyka Chopina? Efekt końcowy bardzo ciekawy. Na „Techno do miłości” sporo jest wielowątkowych kompozycji. Dobrym przykładem, rozpoczynający się od akustycznych brzmień, „Waiting for Love”, który z czasem się jednak rozkręca. Swoimi głosami tę kompozycję ubarwiają natomiast SARKA i Ericonne. Z każdym kolejnym odsłuchem odkrywam w nim nowe elementy. Odpocząć można natomiast przy lirycznym „Gdzieś indziej”. Istotna, w tym przypadku, jest warstwa tekstowa.
„Techno do miłości” trwa ponad godzinę, co jak na dzisiejsze standardy jest rzadko spotykanym posunięciem. I w tym trochę tkwi problem debiutu solowego Bass Astrala. W pewnym momencie album zaczyna się dłużyć. Zwłaszcza, że niektóre utwory trwają ponad sześć minut.
Oczywiście, na „Techno do miłości” nie brakuje melodii, które powodują, że człowiek ma ochotę ruszyć w dzikie tańce (nie ma szans, żebyście oparli się „Samotności w klubie disco”) i – co najważniejsze – mega wkręcają się w głowę, ale Kuba mógł trochę lepiej wyselekcjonować materiał na swój debiutancki krążek, żeby ostatecznie tego dysonansu nie było. Gdyby całość skrócić o paręnaście minut (np. o „Rozłąkę majową 404” czy „Love Is”), wyszłoby to z korzyścią dla tego albumu.
Ocena (w skali od 1 do 10) 6 księżyców
🌙🌙🌙🌙🌙🌙
Szymon Bijak
Tracklist:
1. Before I died / Bass Astral & Ericonne
2. Samotność w klubie disco / Bass Astral & ULTRA
3. Waiting for love / Bass Astral & Ericonne & SARKA
4. Water / Bass Astral & D I D
5. Fool / Bass Astral
6. Fryderyk Chopin – Nokturn f-moll op. 55 nr 1 / Bass Astral & Adam Wojciechowski
7. Gdzieś indziej / Bass Astral & PALKA
8. Pałace / Bass Astral & Divines
9. Rozłąka Majowa 404 / Bass Astral & Against the Grain
10. Jungle Beatz / Bass Astral & Jakub Marcel
11. Daleko / Bass Astral & Ericonne & INERT
12. Love is / Bass Astral & Gypsy
13. Zimna noc / Bass Astral & Tomek Tracz