IKS

Bartłomiej Pasiak – „O nagrodach muzycznych słów kilka” [Felieton]

bartlomiej-pasiak-o-nagrodach-muzycznych-felieton

Dobrze wiemy, że w show-biznesie sporą rolę odgrywają różnego rodzaju nagrody, laury i wyróżnienia. Gdyby nie Złoty Lew w Wenecji i kilka Oscarów dla „Nomadland”, to pani Chloé Zhao dalej byłaby twórczynią jedynie undergroundową.

W przemyśle kinowym to właśnie te nagrody są znacznikiem jakości dla szeregowego widza. Koneserzy patrzą szerzej i wielu z nich nawet nie śledzi losów Oscarów. Są Nowe Horyzonty i inne wspaniałe festiwale, gdzie kino artystyczne znajduje swoje miejsce. Bez nagród ciężko przebić się do kina komercyjnego. Teraz zmieniamy branżę i patrzymy na muzykę. Kocham ją tak samo jak filmy. Jednak ile znam nagród muzycznych? Grammy, Fryderyki… MTV Video Music Awards? Po researchu potwierdzam, że takie coś istnieje. I jeszcze były Brit Awards. Jestem niesamowity. Także więcej z siebie nie wykrzeszę. Tak ogromna branża, a nagrody przyznawane w tak dziwaczny sposób.
 

Podczas przeglądania laureatów Grammy. Stwierdzam, że to po prostu wyróżnienia albo przypadkowe albo góra bezpodstawnego uwielbienia do niektórych artystów.

Nie chcę tu nikogo atakować czy coś, bo sam słucham komercyjnego popu. Jeśli Taylor Swift to czyta, to niech wie, że ją kocham. Muszę rzucać żarty, bo by było zbyt poważnie. Spójrzmy na początek na kategorie metalowe i rockowe, których jest zdecydowanie za mało. W 2021 roku wygrał album, o którym nie słyszałem kompletnie nic. A powiem szczerze, że bardzo dokładnie śledzę poczynania zespołów metalowych. Zarówno debiutantów, jak i starych wyjadaczy. Jednak doceniono wg mnie losowy zespół. A nominacje? Czy oni nie słyszeli o Oranssi Pazuzu? Paradise Lost? My Dying Bride? A nawet ostatni krążek Mansona był wspaniały, ale tutaj ze względów moralnych nie dziwię się, że nominacji nie było. Code Orange serio nagrało świetny krążek. Nominacja na plus. Nagrodę przyznano po raz pierwszy w 1990. I na tyle rozdań zgadzam się z zaledwie sześcioma rozdaniami. W 2000 roku zwyciężyło Black Sabbath z „Iron Man” w wersji live. Serio. Szkoda słów na opisanie tego, że ta nagroda kompletnie nic nie znaczy i wygląda na to, że przyznają ją osoby, które znają kilka podstawowych nazw najsłynniejszych zespołów. Metallica wydała nowy album? Zapewne genialny. Nagradzamy. W ten sposób wygrało „St. Anger”. Cyrk.
 

Grammy znaczy dla mnie tyle, co nic. Jest tam sporo kategorii. W sumie tyle. Dani artyści są nagradzani każdego roku. Zero różnorodności.

Najciekawszym elementem tego wszystkiego są występy, które mają miejsce podczas gal. Przypomnę tegoroczne Brit Awards i cudowny koncert Duy Lipy. Także minimalnie są jakieś dobre strony tego wszystkiego. Jednak wolałbym, aby dokładnie zmieniono zasady przyznawania tych najbardziej „prestiżowych” nagród. Oczywiście one nigdy nie będą pasowały każdemu. Jednak obecnie tylko popłuczynami kapitalistycznej nagonki na nas. Dostajemy średniej jakości muzykę, która zostaje nam zaserwowana przez możnowładców bez grama miłości do jakichkolwiek brzmień. A ja od twórców tych show wymagam jakiejś pasji i zaangażowania w rozwój sceny. I tak uważam, że 2020 i 2021 sprowadzają pop na wyższy poziom. Pojawiają się młode nazwiska. Taylor Swift i Lana Del Rey wciąż czarują. A to wszystko dzięki na pewno nie nagrodom. Serwisy streamingowe i social media pomagają. Tam zachodzi wymiana informacji. Ludzie sobie polecają ciekawych artystów. A nagrody? Promują praktycznie same siebie.
 

Przejdźmy dalej. Takie Rock and Roll Hall of Fame. Zamiary genialne. Jednak w praktyce wychodzi zupełnie inaczej.

Słowo „rock and roll” od dawna tu nie pasuje. Na przestrzeni lat do zasłużonego grona trafili m.in. Whitney Houston, The Notorious B.I.G. czy Tupac Shakur Kogo nie ma? Takich Iron Maiden czy Judas Priest tam nie znajdziemy. Cóż, widocznie nie wpłynęli na rozwój rocka tak bardzo jak twórczyni „I Wanna Dance With Somebody”. O takim Venomie, który stworzył black metal też powinniśmy zapomnieć. Zapewne zresztą ominą praktycznie całą scenę black i death metalową. I w ten sposób wkrótce tam zawita Backstreet Boys i Eminem. Nie mam nic do nich, ale jakoś mi tam nie pasują. Przez swoje idiotyczne wybory ten laur również obecnie nic nie znaczy. Chociaż muszę przyznać twórcom, że zaskakują bardziej niż Måneskin w Sopocie. Chciałbym, aby ta galeria sław była uhonorowaniem wieloletniej działalności artystycznej najlepszych rockowych i metalowych grup. Jednak te wyniki nie mają żadnego znaczenia. Artyści mają to gdzieś, Fani również.
 

Idealnie wszystko podsumował Bruce Dickinson z Iron Maiden:

„Szczerze mówiąc, nie zaprząta mi to głowy. Wyróżnienia są fajną rzeczą, ale tak naprawdę wcale się do nich nie dąży. Nie o to tu chodzi. Nigdy o to nie chodziło. Naszym celem zawsze były próby stworzenia dobrej muzyki, wyjścia z salki i zagrania dobrych koncertów – to wszystko. Miejmy nadzieję, że ludzie to docenią. Oczywiście to fajne uczucie, kiedy dostaje się nagrody, nie zrozum mnie źle; myślę, że to świetna rzecz, ale nie jest to też coś, co nie pozwalałoby ci spać po nocach, gdybyś akurat żadnej nie dostał. (… ) Przynajmniej tak jest w moim przypadku. Nie wiem, być może koledzy z zespołu myślą inaczej, ale takie jest moje spojrzenie na tę sprawę. To nie tak, że wyróżnienia kompletnie mnie nie obchodzą czy nie mają dla mnie znaczenia – to miłe. Nie martwię się jednak ich potencjalnym brakiem. Myślę, że to, czy jakąś nagrodę dostaniemy czy też nie jest w zasadzie ważniejsze dla innych niż dla nas samych.”
 

A gdzie w tym wszystkim Polar Music Prize? Często słyszę, że to muzyczny Nobel.

Jednak jakoś wszystkie portale i gazety nie rozpisują się na temat nowych laureatów. Dowiedziałem się o jej istnieniu, kiedy Metallica w 2018 roku została wyróżniona. Na rozdaniu nie stawił się nawet cały zespół. Skomentuję to swojskim XD. Podczas gali grupa Ghost wykonała na swój sposób „Enter Sandman” i to było na plus. Jednak tyle z tego. Na przestrzeni lat wyróżniono wielu wspaniałych artystów, ale nie jest to wyznacznikiem. Kolejna nagroda praktycznie do usunięcia. Smutne, ale prawdziwe.
 

Dobrym rozwiązaniem byłoby utworzenie jakiegoś nowego systemu przyznawania nagród. Sprawiedliwszego.

Dopuszczenie do głosowania młodych dziennikarzy i artystów z całego świata. Chciałbym również, aby fani mieli spory wpływ na wyniki, bo to od nich zależy przecież popularność danego twórcy. W dodatku tych wszystkich nagród i plebiscytów jest po prostu za dużo. Dlatego żaden z nich nie może wybić się, aby stać się mądrym wyznacznikiem jakiegoś muzycznego prestiżu. A tak całkowicie od serca polecam słuchać po prostu tego, co ci w duszy gra. Nie patrzmy na jakiegoś nagrody i sami zdecydujmy, czego najlepiej się nam słucha.
 

Bartłomiej Pasiak

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz