IKS

Alfie Templeman – „Mellow Moon” [Recenzja], dystr. Mystic Production

alfie-templeman-mellow-moon-recenzja

Alfie Templeman – pomimo swojego młodego wieku (rocznik 2003) – zdążył już mocno zaznaczyć swoją obecność na rynku muzycznym. W 2018 podpisał kontrakt z wytwórnią Chess Club i od tamtej pory przygotował kilka EPek. W końcu jednak przyszedł czas na pełnowymiarowy album. Debiut – zatytułowany „Mellow Moon” – pojawił się na półkach sklepowych pod koniec maja. Templeman, który został okrzyknięty przez media ikoną swojego pokolenia, podołał zadaniu i wypuścił w świat naprawdę udane dzieło.

Choć nie zamierzam nadmiernie pompować balonika, to grzechem byłoby nie pochwalić tego artysty, który całkiem zgrabnie obraca się w estetyce indie-popowej. Sporo na „Mellow Moon” odniesień do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Nie brakuje na debiucie chwytliwych piosenek, które spokojnie sprawdzą się na parkiecie i w stacjach radiowych. A wszystko to jest zrobione z odpowiednim wyczuciem. Za co ode mnie brawa.
 
Pod względem przebojowości, najwyżej plasują się „Broken” oraz „3D Feelings”. Pierwszy z wymienionych utworów chętnie przytuliliby panowie z Coldplay. Tylko w przypadku Alfiego całość brzmi naturalnie i wiarygodnie, a nie w sposób wymuszony. Na „Mellow Moon” usłyszymy także, jak ja to określiłem, synth-funk. Posłuchajcie chociażby utworu tytułowego czy „You’re a Liar”, który przywołał mi skojarzenia z The Black Keys (wsłuchajcie się w chórki). Oczywiście pod warunkiem, że wyobrażacie sobie ten duet w estetyce popowej, a nie stricte rockowej.
 
Mówi się powszechnie, że nie powinno oceniać się płyty po okładce. W przypadku „Mellow Moon” można zrobić wyjątek, gdyż daje całkiem niezłe wyobrażenie o zawartości całości. Kosmiczny klimat odnajdziemy w otwierającym „A Western” czy ostatnim w zestawie „Just Below the Above”, w którym na pierwszy plan wysuwa się gitara akustyczna, i robi się mniej… młodzieżowo. Fajnie, że Alfie kombinuje także w lekko jazzowym „Take Some Time Away”.
 
Na „Mellow Moon” nasz bohater, który – warto to odnotować – jest prawdziwym człowiekiem-orkiestrą (to samouk, który na niejednym instrumencie potrafi zagrać) umieścił aż 14 kompozycji. Zapala się więc lampka ostrzegawcza. Może się trochę czepiam na siłę, ale w końcowej fazie tworzenia zabrakło idealnego „przesiewu”. Kompletnie, bez żadnych emocji, przemknął mi „Galaxy”. Nie mogę się wciąż przekonać także do – opartego na wyrazistym bicie – „Do It”. Z drugiej strony: wszystko wynagradzają mi wyróżnione we wcześniejszych akapitach utwory, które świadczą o tym, że Alfie Templeman posiada dar do tworzenia przebojów. Oby w przyszłości w jak najlepszy możliwy sposób go wykorzystywał. Wtedy będę o jego karierę spokojny.
 

„Mellow Moon” ukazało się na rynku w bardzo odpowiednim momencie. Wakacje coraz bliżej, dni stają się dłuższe, na zewnątrz też robi się przyjemniej. Już wiem, że idealnym soundtrackiem na ten właśnie okres będzie debiut Alfiego Templemana.

Jeśli na początku swojej muzycznej drogi potrafi pokazać się z tak dobrej strony, to aż strach pomyśleć co będzie dalej. Byle tylko obracał się wśród mądrych ludzi. Nie chciałbym, żeby taki talent się zmarnował…
 
Ocena (w skali od 1 do 10) 7 księżyców
🌒🌒🌒🌒🌒🌒🌒
 

Szymon Bijak

 
Lista utworów:
 
1. A Western
2. You’re A Liar
3. Broken
4. Folding Mountains
5. 3D Feelings
6. Candyfloss
7. Best Feeling
8. Do It
9. Colour Me Blue
10. Galaxy
11. Leaving Today
12. Take Some Time Away
13. Mellow Moon
14. Just Below The Above
IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz