IKS

MAPA – „Wzywam Cię” [Recenzja]

mapa-wzywam-cie-recenzja

Magdalena Pasierska to absolwentka klasy fortepianu oraz studiów w zakresie wokalistyki jazzowej. Już pierwszy jej projekt – duet wokalny Me Myself And I – był na polskiej scenie czymś bardzo świeżym. Obecnie artystka tworzy pod pseudonimem MAPA (od pierwszych liter imienia oraz nazwiska) i niedawno wydała debiutancki album „Wzywam Cię”. Album absolutnie niezwykły i oryginalny.

Muszę tutaj sprostować, że „Wzywam Cię” to nie jest pierwsza pozycja, jaką wydała MAPA. Wcześniej, w 2017 roku, ukazała się jej niespełna dwudziestominutowa EP-ka. Jednak pełnoprawny debiut otrzymaliśmy dopiero na koniec listopada tego roku. „Wzywam Cię” to kolejne dziecko niechcianej przez nikogo pandemii. Możemy używać sobie na lockdowny, zamknięcia i wszelakie ograniczenia, ale w przypadku osób twórczych wyglądało to tak, że niektórzy zakasali rękawy i przekuli ten czas na stworzenie czegoś wartościowego.
 

Tak też zrobiła MAPA ze swoim producentem Pawłem Rychertem. Uznali, że chcą stworzyć płytę elektroniczną, która tworzyłaby jeden didżejski set.

Czy to album koncepcyjny? I tak, i nie. Na pewno najlepiej słuchać go w całości, pojawiają się w nim interludia, które dodatkowo uwypuklają jednorodność płyty, ale jednak nie do końca MAPA jest w tym zakresie konsekwentna. O tym jednak później. Przejdźmy do najważniejszego, czyli do samych utworów. Na początek dostajemy „Intro – Dowiedz się, co jest Twoją bestią”. Użycie słowa intro jest w tym przypadku trochę przekornym zabiegiem artystki. Powtarzające się początkowo niczym mantra zdanie „Nic nie robię, nie jem, nie piję, ledwo śpię” i soczysty bit to rewelacyjne wprowadzenie do całego albumu. Od razu wkraczamy w tajemniczy, mroczny i transowy świat wykreowany przez Pasierską. Kolejny utwór „Przejdź do pozycji dziecka” to zdecydowanie jeden z najmocniejszych fragmentów. Zaczyna się delikatnie, stopniowo nabiera rozpędu, aby w pewnym momencie przerodzić się w elektroniczny walec z cudownymi wokalizami. „Mów” to z kolei kawałek o zabarwieniu folkowym, w którym gościnnie udziela się Swiernalis.
 

Z „No One” mam mały problem. Absolutnie nie z powodów muzycznych. Jest to po prostu jedyny utwór wyśpiewany po angielsku, delikatnie psujący spójność albumu.

Paradoksalnie to też kolejny bardzo dobry fragment płyty, aranżacyjnie spokojnie mogący obdarować kilka utworów. A jedno z przejść to prawdziwe mistrzostwo świata. Po takich utworach poznaje się prawdziwych artystów. „Tam i Tu” to piękna spokojna kompozycja, gdzie głos MAPY, elektronika i gitara tworzą wręcz jazzowy klimat. Zresztą wokal Pasierskiej to bardzo mocny element całości. No, ale jak ktoś studiował wokalistykę jazzową, to raczej nie ma co się dziwić. Utwór tytułowy zaczyna się niczym wyjęty z albumu Depeche Mode „Music for the Masses”. Nie jest to odtwórcze, ale takie miałem pierwsze skojarzenie. Refren podąża już w innym kierunku – tutaj słyszę znowu „The Dumplings”. W połowie utworu dostajemy jazzującą gitarę i transowy bit. Taka to właśnie jest ta płyta – z każdym odsłuchem odkrywamy nowe palety dźwięków.
 

I kiedy wydaje się, że nie może być lepiej, zaczyna się „O wilku”. Najlepsza kompozycja na całym albumie.

Przepięknie emocjonalnie wyśpiewana, wielowątkowa z instrumentalnym przestrzennym zakończeniem, które powoduje ciary na całym ciele. Ten siedmiominutowy utwór to jeden z najlepszych muzycznych fragmentów z tych, które słyszałem w tym roku u polskich artystów. Zwieńczeniem tego rewelacyjnego krążka jest „Bez”. Spokojny, mroczny, wprowadzający słuchacza w nastrój melancholii, który jednak ma też swój kosmicznie odleciały fragment. „Bez drogi, bez Ciebie, bez słońca, bez Ciebie” – tak kończy się ta płyta, a my od razu chcemy wcisnąć „repeat”.
 

„Wzywam Cię” to być może najlepszy debiut tego roku, a nawet jedna z najlepszych tegorocznych płyt na naszym krajowym grajdołku.

Niespełna czterdzieści jeden minut muzyki. Dziesięć utworów. Elektronika, trans, trochę jazzu, gitar i przepiękny głos Pasierskiej. Wszystko podbite oryginalną warstwą tekstową, chociaż mam wrażenie, że nie budują one jakiejś historii, a są jedynie dla MAPY narzędziem w kreowaniu swojej wizji artystycznej. Myślę, że spokojnie w takich dźwiękach i otoczce odnajdą się fani Roisin Murphy czy Björk. Muszę wspomnieć jeszcze o jednej osobie, która miała niemały wpływ na powstanie całości – to Marcin Bors odpowiedzialny za mix wokali oraz mastering całej płyty. „Wzywam Cię” nie jest albumem na pojedyncze przesłuchanie. Trzeba się w niego wgryźć, aby odnaleźć wszystkie niuanse. Kiedy jednak odkryje przed Wami swoje piękno… przepadniecie i być może dowiecie się, co jest Waszą bestią.
 
Ocena (w skali od 1 do 10): 8 bestii
👺👺👺👺👺👺👺👺
 

Mariusz Jagiełło

 
Tracklista:
 
1. Intro – Dowiedz się co jest twoją bestią
2. Przejdź do pozycji dziecka
3. Mów ft. Swiernalis
4. Interlude 1
5. No one
6. Tam i tu
7. Wzywam cię
8. Interlude 2
9. O wilku
10. Bzy
IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Ten post ma jeden komentarz

  1. Pietrzak Agnieszka

    Fajny klimacik nie słyszałam jeszcze .👍🏼

Dodaj komentarz