IKS

Wojtek Stecko (Mindheal) [Rozmowa]

Wojtek Stecko, stojący za projektem Mindheal na płycie „Sounds Of Dystopia” ponownie przenosi nas do swojego elektronicznego świata i znów przestrzega. Przed czym? O tym między innymi w poniższej rozmowie.

Poprzednia płyta „Pandemic Mood” traktowała stricte o problemie pandemii. Mam wrażenie, że „Sounds Of Dystopia” niekoniecznie jest wynikiem tamtej płyty, ale równie dobrze mogła by powstać jeszcze wcześniej. Zgodzisz się ze mną?

 

W czasie pandemii wszyscy byliśmy po trosze wystraszeni tym co się dzieje i jak odchodzą ludzie wokół nas. Tym, jak to dalej będzie i kiedy się zakończy. Dlatego album był mroczny, niepokojący. A jedyną treścią słowną jaką można było przekazać, są tytuły utworów. Np. (w tłumaczeniu) „Duszność”, „Bądźcie ostrożni”, „Dlaczego to przytrafiło się Tobie?”, „Marsz antyszczepionkowców”, czy też „Potrzebuję więcej tlenu”. W przypadku płyty „Sounds of Dystopia” było już inaczej. W ostatnim czasie mocno zastanawiałem się, jak zmieniamy się jako ludzie i społeczeństwo. Jakie mamy potrzeby, ale i możliwości. Co nas absorbuje i co cenimy. I uświadomiłem sobie, że w gigantycznym tempie się to zmienia. Patrząc na młode pokolenie, odnoszę wrażenie, że daliśmy się lekko zdehumanizować i zdigitalizować. Jeśli potrafimy znaleźć balans między życiem w sieci, a życiem w ogóle, to w porządku. Ale nie zawsze tak jest… O tym jest płyta „SoD”. A także o tym, że generalnie świat chyba poszedł w kierunku, którego jakoś nie przewidzieliśmy. Dlatego „Dystopia”, bo to taka utopia, która się nie ziściła.

 

Zdjęcie z okładki wygląda jak sprzed kilku dekad, choć odnosi się do bieżącej sytuacji…

 

Tak, zdjęcie jest rzeczywiście w vintage’owej kolorystyce. Moim zamysłem było pewnego rodzaju współgranie z treścią muzyczną, gdyż ta pełna jest brzmień analogowych syntezatorów z lat 70’ i 80’, a więc brzmień ciepłych, które stale przeplatają się z elementami nowoczesnymi. Lubię taki eklektyzm i ta okładka to wyraża. Natomiast sama grafika, ilustrując koncept dystopii, przedstawia zrelaksowanych ludzi, wypoczywających na plaży, podczas gdy w tle, tuż za nimi wyrastają dymiące kominy fabryk. Maluje to obraz ekologicznej katastrofy, która jednak zdaje się nie niepokoić nikogo. Obecne na wielu płaszczyznach kontrasty mają zachęcać do refleksji. O tym, że łatwo oddaliśmy wartości. I do przemyśleń –  czy jesteśmy pewni, iż nadal możemy się odwrócić, cofnąć po śladach i żyć jak kiedyś ? Ten pełen analogowych, dawnych brzmień album jest dowodem na to, że w muzyce można dokonać wszystkiego – nawet cofnąć czas.

 

Jakie przyjąłeś założenia kompozytorskie przy tej płycie? Wyszedłeś od melodii, czy od atmosfery?

 

Raczej od atmosfery. Choć płyta jest mocno zróżnicowana. Powiedziałbym, że nawet bardziej od „Pandemic Moods”. Muzyka instrumentalna, czy elektroniczna nie posiada tekstu, a więc w większym stopniu jest odzwierciedleniem tego, w jakim momencie Twojego życia, albo na jakim etapie wydarzeń społecznych dany materiał powstawał. Aczatem – jakie emocje odzwierciedlał.

 

 

Na płycie słychać zarówno synthy z lat 80. jak i współczesną elektronikę. Jak to możliwe, że ominęły Cię muzycznie lata 90.?

 

Też to zauważyłeś! Ponieważ wychowałem się w latach 80’ i moja, można powiedzieć muzyczna młodość, przypadła na tę dekadę, to właśnie ten okres wywarł na mnie największe piętno. Szerokim łukiem natomiast ominąłem techno i house lat 90’. Poza kilkoma ‘smaczkami’, które wyryły ślad w historii muzyki, ta epoka nie pozostawiła większego wrażenia w mojej muzycznej psyche. Po prostu według mnie brzmieniowo nie wniosła wiele ciekawych elementów. Dziś, to już co innego. W oceanie współczesnej elektroniki staram się być selektywny. W produkcji muzycznej dzieje się dużo dobrego ale i złego. To ostatnie odsiewam. Wyławiam perły, ocieram się o ambient. Unikam muzyki klubowej, choć niektóre elementy aranżacyjne bywają inspirujące.

 

Dla kogo tak naprawdę skierowana jest „Sounds Of Dystopia”?

 

Trudno powiedzieć. Jak wspomniałem, w wymiarze muzycznym płyta cechuje się eklektyzmem. Z jednej strony pełna jest vinteage’owych  brzmień i magnetyzujących linii basowych, a z drugiej –  nałożonych na nie nowoczesnych, czystych barw, przestrzennych krajobrazów dźwiękowych i lekkich rytmizowanych tekstur. Myślę że jest wspaniałym kąskiem dla miłośników muzyki elektronicznej w ogóle. Ale także dla tych, którzy mając trochę doświadczeń związanych z muzyczną treścią i chcą pożeglować po brzmieniach z różnych epok. Jak kiedyś napisał jeden z moich znajomych – zawodowo producent muzyczny i dziennikarz muzyczny – w klimacie tej muzyki wyobraża sobie „nocną podróż samochodem przez górzyste tereny dobrze odśnieżoną drogą”. Myślę że coś w tym jest.

 

Moją uwagę zwrócił utwór „Stupid Nostalgia”, który ma brzmienia „rwane”. Jesteś sentymentalny?

 

Raczej nie. Nie bardziej, niż większość z nas. Generalnie, część tytułów na płycie jak np. „I Miss Analog People” czy właśnie „Stupid Nostalgia”, wyraża tęsknotę za relacjami, kontaktem z prawdziwym człowiekiem, a nie bezosobowym botem. Inne jak „Digital Pleasure”, czy „Social Exhibitionism” ostrzegają, iż zarówno jednostka, jak i społeczeństwo stoją u progu ery cyfrowej, kiedy to więzi międzyludzkie i wartości zostają zsunięte na margines przez świat wirtualny. Płyta w zamyśle była spójnym konceptem, zarówno w warstwie muzycznej jak i tytularno-graficznej. Stąd też rwane syntetyczne brzmienia, które słusznie wychwyciłeś. Stoją tu w kontraście z sentymentalną melodią. To płyta pełna kontrastów i zestawień. Trochę prowokacyjna.

 

Będziesz ją prezentował go na żywo?

 

Taka idea się jeszcze nie wykrystalizowała. Oczywiście kiełkuje gdzieś w tyle głowy świadomość, iż pewnie kiedyś to musi nastąpić. Nie przybrało to jeszcze jednak kształtu planu.

 

Rozmawiał: Maciej Majewski

 


 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

👉 Twitter

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz