IKS

Wojciech Wojda (Farben Lehre) [Rozmowa]

farben-lehre-rozmowa

Grupie Farben Lehre pandemia w przysłużyła się pod kątem artystycznym. Wydali wówczas płytę „Pieśni XX wieku”, nagrali rocznicowy split z grupą Sexbomba, a teraz wracają z płytą premierową zatytułowaną „Na zdrowie”. O jej licznych odcieniach, jak również o sytuacji pandemicznej oraz kilku innych kwestiach opowiedział mi spiritus movens grupy, Wojciech Wojda. 

Maciej Majewski: 2 lata temu pojawiły się „Pieśni XX wieku”, a teraz wydaliście „Na zdrowie”. Jak zniosłeś okres pandemii?

 

Wojciech Wojda: Z bardzo mieszanymi uczuciami. Zachorowałem na koronawirusa pod koniec 2021 roku. Co prawda po roku od zakażenia odzyskałem zmysł smaku, ale węchu do dziś w pełni nie odzyskałem. Daleki jestem więc od wszelkich teorii, że tego wirusa nie ma. I o ile na początku przejmowałem się pandemią, bo jest to tragedia dla wielu ludzi, tak niedługo potem zauważyłem, że stała się ona idealną okazją do manipulacji, krętactwa oraz zarobku zwłaszcza dla rządzących. Nie zapomnę tej władzy tych wszystkich machlojek do końca życia, tym bardziej, że skazali artystów takich jak ja prawie że na śmierć głodową. My żyjemy z grania, a jeżeli nie możemy grać koncertów, to władza powinna pomóc. Tymczasem pomogli najbogatszym… Środowisko muzyczne w ogóle się nie zintegrowało i nie działało solidarnie. Każdy sobie rzepkę skrobał. Sam dowiedziałem się o jakimkolwiek wsparciu ze strony ZAIKS-u i Stoartu bocznymi kanałami. Skorzystałem z tej pomocy, bo nie miałbym z czego żyć, natomiast były to w mojej ocenie jakieś prawdy ukrywane. Kompletna paranoja. Plusem tego wszystkiego jest to, że mieliśmy aż nadto wolnego czasu w pandemii i dzięki temu powstała wspomniana płyta „Pieśni XX wieku”, dokończyliśmy DVD, które nagraliśmy dwa lata wcześniej, zrobiliśmy split z Sexbombą z okazji 35-lecia obu grup i nagraliśmy „Na zdrowie”. 

 

MM: Przechodząc już do jej zawartości – w utworze „Samo życie” pojawili się gościnnie Robert Gawliński i Gutek. 

 

WW: Tak, wybraliśmy do ich udziału taką piosenkę, gdzie wszyscy trzej muszkieterowie (włączając w to jeszcze mnie) utożsamiają się z tekstem. Robertowi spodobała się druga zwrotka, Gutek wybrał trzecią, a ja jako gospodarz – rozpoczynam ten utwór. To zresztą kawałek, który napisałem w 1996 roku i tylko nieznacznie zmienił się tekst w tej nowej wersji. Obaj panowie się zgodzili w nim zaśpiewać i co więcej – nie mogli się nachwalić siebie nawzajem (śmiech).

 

MM: Z kolei „Bella Ciao”, która pojawiła się już na „Pieśniach z XX wieku”, tym razem jest w wersji akustycznej.

 

WW: Tak, chcieliśmy zrobić jeszcze ciekawszą wersję. Tu gościnnie pojawili się z kolei Michał Jelonek na skrzypcach i Marek Makles na akordeonie. Długo pracowaliśmy nad aranżem. Wyszła z tego duża produkcja. Razem z Robertem Srzednickim najdłużej miksowaliśmy ten utwór ze wszystkich, które znalazły się na płycie.

 

MM: W „Szeregowcu” też pojawił się Jelonek? Bo ten utwór brzmi z kolei dość irlandzko, trochę w stylu Dropkick Murphys.

 

WW: Michał nie tylko zagrał, ale i zaśpiewał w tym utworze. W tym przypadku inspirowaliśmy się New Model Army. Byłem na ich koncercie w październiku ubiegłego roku i zaraz po wyjściu z tego koncertu, wpadł mi do głowy pomysł na taki właśnie utwór trochę w stylu folkowym, czy irlandzkim. Od razu też wiedziałem, że Michała będziemy prosili do tego numeru.

 

 

MM: „Prawdę mamy w dupie, wirusa w koronie” – to słowa z utworu „Deja Vu”. Rozumiem, że to komentarz traktujący o działaniach obecnej władzy?

 

WW: Pytanie, kto jest podmiotem lirycznym tego utworu. I to jest istotą rzeczy. Jeżeli słuchacz odgadnie, to będzie wiedział, kto ma takie podejście, jak w tym wersie. Widzę, że skojarzenia są różne. Ja oczywiście miałem na myśli koronawirusa. Natomiast samym tytułem utworu chciałem zwrócić uwagę, że ja już to znam i na te wszystkie numery się nie nabiorę. To są te same chwyty i triki, które były chociażby w Stanie Wojennym. Zmieniła się jedynie technologia. „Deja Vu” to ważna piosenka na tej płycie, choć trochę oderwana od reszty, bo powstała w 2020 roku.

 

MM: „Tylko sen otwiera skrzydła” – jak rozumieć te słowa?

 

WW: Potrafisz latać?

 

MM: Jeszcze nie.

 

WW: A we śnie wszystko jest możliwe i o to w tym chodzi. W życiu natomiast niekoniecznie wszystko się może zdarzyć. Dlatego uważam też, że jak najwięcej ze snów tego co dobre trzeba przeciągać do rzeczywistości. 

 

MM: Mocno poruszył mnie utwór „Nie zamykaj oczu”, traktujący o wojnie w Ukrainie z tymi wschodnimi partiami smyczków i odgłosami bomb.

 

WW: Mnie ten utwór uderzył, tak samo jak wojna w Ukrainie. Urodziłem się w latach 60., wojnę znałem z komiksów o Kapitanie Żbiku, czy seriali „Stawka większa, niż życie” i „Czterej Pancerni i pies”. Wydawało mi się, że to już jest daleko za nami. A tu obok bomby, karabiny, czołgi na ulicach… Uważam, że każdy przyzwoity artysta powinien podnieść głos w tej sprawie. Naszą bronią są piosenki. Stanęliśmy po właściwej stronie ludzi, walczących o podobne wartości jak my. Ta piosenka musiała powstać. Ona ma wstrząsnąć, wzruszyć, ale też i dać do myślenia. 

 

MM: Z kolei zamykający płytę „Manifest” z głosami dzieci, to zdaje się pomost między pokoleniami, taki łącznik z przyszłymi?

 

WW: Tak, cieszę się, że to zauważyłeś. Śpiewam w tym utworze przede wszystkim o pokoleniu, które ma swoje zasady i ich nie zmienia. Ja się z takiego pokolenia wywodzę. A te dzieci to łącznik, natomiast jest to przewrotne, bo wszystkie urodziły się już w XXI wieku. Zależy mi jednak na tym, by przejmowały te dobre rzeczy od mojego pokolenia. Wtedy świat będzie lepszy. Udało się namówić do zaśpiewania dzieci ze Szkoły Muzycznej w Płocku. Bardzo się cieszę, że się udało. Mam nadzieję, że w przyszłości wszystkie te dzieci będą mile wspominały udział w tej piosence.  

 

MM: Zauważyłem, że wrzuciliście całą płytę w całości, ciągiem na You Tube. Dlaczego?

 

WW: Teraz tak się robi. Przez lata nauczyłem, że jak my tego nie wrzucimy, to zrobią to inni. Stwierdziłem, że jeżeli ktoś chce usłyszeć płytę, zanim ją kupi, to najpierw może jej posłuchać w miarę dobrej jakości. Są tacy fani Farben Lehre, którzy kupują nasze płyty w ciemno, ale są też tacy, którym nie każdy nasz album się podoba. Stąd w przypadku „Na zdrowie” mogą sprawdzić najpierw, co nagraliśmy, zanim zdecydują się na zakup. Nie boimy się konfrontacji z słuchaczami. Natomiast póki co, jestem lekko zaniepokojony tym, że nie ma negatywnych komentarzy wobec tej płyty. 

 

Rozmawiał: Maciej Majewski

 


 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉 bit.ly/nasz-instagram1

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz