Grupa wyjadaczy rozmaitych nurtów wraca do muzycznych korzeni, by zatańczyć z vibem lat 80-tych i okrasić go własną muzyczną wrażliwością. Coś innego? Zdecydowanie. Ale czy buja?
Julia Stelmaszczuk (wokal: Widderxinz, Kalter Ego), Rafał Ptaszyński (klawisze: Weeping Birds, Kira 9, Afro Kolektyw, Eee), Marcin Ciempiel (bas: Maanam, Oddział Zamknięty, Apteka, Wilki) i Jakub Kinsner (perkusja: Vavamuffin, Pablopavo i Ludziki) – oto skład zespołu Widmoid, który właśnie wydał debiutancką epkę “404”. Zderzenie artystów reprezentujących różne nurty muzyczne zaowocowało dawką niepokojącej, transowej mieszanki przywodzącej na myśl dokonania Killing Joke, Depeche Mode, Joy Division czy The Cure.
Mamy zatem propozycję od czwórki dojrzałych muzyków, którzy z niejednego artystycznego pieca chleb jedli. To doświadczenie przejawia się w minimalizmie towarzyszącym kompozycjom z epki „404”. Przywodzi on na myśl anegdotę o muzyku jazzowym, który gra solówkę powtarzając w kółko ten sam dźwięk. Nie krzesa już iskier z gryfu, nie szpanuje kanonadą brzmień – bo już znalazł to właściwe. Na “404” oszczędność aranżacyjna wychodzi na pierwszy plan. Bębny koncentrują się na podstawie stopa-werbel, z rzadka urozmaicając rytmikę gęstszym hi-hatem czy pojedynczym smagnięciami kotłów. Klawisze, choć flirtują z kosmicznymi barwami, to nie zalewają miksu elektronicznym sosem. Dużo gra bas, będący motorem napędowym większości numerów, ale przy tym bardzo charakterny w swojej wymowie. Momentami wręcz bardziej gitarowy basowy w brzmieniu, co nie dziwi w kontekście świadomej rezygnacji z gitary sześciostrunowej w instrumentarium.
Nad tym muzycznym koktajlem unosi się mocno stanowiący o sobie głos, brzmiący niczym wokalna reinkarnacja Marianne Faithfull i Kory Jackowskiej. Julia Stelmaszczyk operuje w niskich rejestrach, a jej ekspresja zdominowana jest przez charakterystyczny, oskarżycielski ton. W połączeniu z wyrazistymi tekstami, wokal buduje tutaj silny podmiot liryczny, który ma coś do powiedzenia i czyni to w oryginalny, a przy tym pasujący do tej estetyki sposób.
Dalsza część recenzji pod teledyskiem
Członkowie Widmoida, choć przybyli z różnych muzycznych stron świata, znaleźli wspólny język i dość sprawnie wytyczyli ścieżkę, którą chcą podążać. Na epce “404” widać doświadczenie kompozycyjne i aranżacyjne. Jednocześnie nie ma się wrażenia, jakby utwory były skrojone z wyrachowaniem i w trosce o zachowanie standardów radiowych przebojów. To jest uczciwe, autentyczne granie. Na dowód tego, że muzycy wydają się dobrze bawić swoimi riffami, powiedzmy, że numery momentami się dłużą. A już na pewno mocno przeciągnięty wydał mi się promujący wydawnictwo “Zegary i Serca”, do którego powstał teledysk.
Odbiór całości? “404” dostarczyła mi emocji balansujących na krawędzi magii i znużenia. Numery mają transowy sznyt i potrafią wzbudzić w człowieku nostalgiczne drgania emocji. Niestety, ja po paru dłuższych chwilach miałem wrażenie jakbym z tej taksówki w poprzek czasu wysiadł i już tylko bez większej tęsknoty odprowadzał ją wzrokiem. Czy zabrakło przebojowości? Zwrotów akcji? Nie wiem, ale częściowo zrzucam to na karb quazi-dancowej estetyki, jaką muzycy obrali na etapie postprodukcji. Rozumiem zamysł, ale wydaje mi się, że brzmienie sekcji za bardzo wchodzi w nieznośną współczesną konwencję radiową. Werbel a’la kawałki Zalewskiego i Podsiadły to ostatnie czego trzeba, by uszlachetnić intrygujące wibracje, jakie udało się wzbudzić Widmoidowi.
Oceba ( w skali szkolnej 1-6) 4 drżących oddechów
😮💨 😮💨 😮💨 😮💨
Grzegorz Morawski
Lista utworów:
Odrastasz podwójnie
Zegary i Serca
Rozkazy
Zamknij się
Duch
Kliknij i obserwuj nasz fanpage bit.ly/Nasz-Facebook1
Kliknij i obserwuj nasz Instagram bit.ly/nasz-instagram1