IKS

Tupolew Song

tupolew-song-felieton

„Kiedy idziesz do komunii i zamiast opłatka dostaniesz lsd”, „ja prdl, tego nie da się odzobaczyć masakra”, „Kawałek idealny zarówno na wesele, jak i pogrzeb”, „To jest taki poziom hardkoru, że nie jestem w stanie określić czy to jest na serio czy dla jaj” (pisownia oryginalna – przyp. autora) – to tylko kilka komentarzy pod „teledyskiem” ADU – „Lecimy ze Smoleńska z powrotem” zamieszczonym na oficjalnym kanale YouTube.

 Kim jest ADU? – spyta zapewne każdy, kto pierwszy raz styka się z tą „personą”. To tak naprawdę Ada Karczmarczyk, 36-letnia Polka, która w swoim oficjalnym BIO tytułuje się jako artystka multimedialna, performerka, blogerka, kompozytorka i piosenkarka. Jak sama mówi o sobie, w twórczości stara się łączyć trzy niespajalne, walczące ze sobą światy: popkultury, sztuki i duchowości. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Poznaniu na wydziale Komunikacji Multimedialnej. Jest również laureatką wielu konkursów m.in.: „Doliny Kreatywnej”, „Kanonu Twórców” oraz „Spojrzeń 2015 Nagrody Fundacji Deutsche Bank”.
 

No i dochodzimy do sedna. Najnowsza piosenka na YouTube z premierą 21 kwietnia br. i już ponad 100 tysięcy odsłon.

Niezły wynik, prawda? Pytanie kieruję do wszystkich niezależnych muzyków, którzy z wartościową muzyką i przekazem ledwo co „bujają się” w odsłonach rzędu 30 tysięcy odsłon. Co zatem stanowi o tym, że lud tak chętnie ogląda i – żeby było zabawniej – subskrybuje kanał „artystki”? Pamiętacie siostry Godlewskie? No to ta pani, zdaniem wielu, to nic innego jak kolejna tego typu postać na muzycznej scenie bylejakości naszego kraju.
 

Sam teledysk jest koszmarny. ADU ubrana w sukienkę przypominającą tę z czasów I komunii świętej, z wiankiem na głowie i białych rajtuzkach „zasuwa” na gitarze w kształcie samolotu i do tego śpiewa tekst, który mi osobiście ciężko wziąć na serio.

Ada Karczmarczyk odwołuje się do tragicznego lotu z 2010 roku, w którym śmierć poniosła nasza elita życia politycznego z prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego żoną włącznie. Słyszymy m. in. takie patetyczne wersy jak.: „choć w tym podzieliło nas/ przerwało pomiędzy nami most/ to od nas zależy dalszy lot/ do światła przekierujmy go” czy też „ lecimy z pamięcią/ z rozżarzoną piersią/ spiętym przeciwko przemocy mięśnia/ do zrywu gotowością/ i wiary żarliwością”. Po zwrotkowych uniesieniach – nie do końca czytelnych – mamy refren, który swoją treścią przygniata jeszcze bardziej: „Lecimy samolotem ze Smoleńska z powrotem/ a miłość jest pilotem/ rozwijamy skrzydła/ ból umiemy każdy wytrwać/ bo miłość miłość/ zawsze wygra”. Do tego popowy i zabawowy klimat. Śpiew, który pozostawia naprawdę wiele do życzenia i sam teledysk, który jest naprawdę ciężkostrawną papką obrazków. Czaicie?
 

Całość wziąłem oczywiście za żart. I myślałem sobie: – Niezła artystka. Z taką ironią o aktualnej sytuacji politycznej i comiesięcznych spotkaniach pod pomnikiem Jarka? Szybko zostałem zbity z tej myśli, kiedy zacząłem szukać informacji na temat ADU w internecie.

Trafiłem m.in. na wywiad z „artystką” na portalu Telewizji Republika. Okazuje się, że Ada Karczmarczyk to tak na serio. Jak sama mówi – postrzega sztukę jako misję. Dalej zauważa, że „sztuka polega na szukaniu nowych form i trzeba podjąć ryzyko. Bez tego ryzyka nie będzie mogło powstać nic nowego”. Tylko czy to znajdujemy w prezentowanym klipie? Moim zdaniem, nie! Nie ma tutaj niczego co by mogło wywrócić sztukę do góry nogami. Jest jednakowoż rozgłos i odsłony, które – o tym jestem przekonany – będą tylko szybowały w górę, bo ludzi kręcą takie „dziwolągi muzyczne” od dłuższego czasu. Do dziś tylko, same kolędy czy pastorałki sióstr Godlewskich, to bagatela prawie milion odsłon, a hymny państwowe w ich wykonaniu to ponad 100 tysięcy odsłon.
 

To jednak nie koniec. „Artystka” jest bowiem osobą wierzącą. W tym utwierdza mnie, że teledysk nie jest żadną formą ironii z jej strony.

Sama przyznaje, że gdy się nawróciła, to obiecała Bogu, że przekaże ważne wskazówki w zamian za to, że przywrócił do zdrowia bardzo bliską jej osobę. Czy zatem „Lecimy ze Smoleńska z powrotem” to realizacja misji chrześcijańskiej ADU? Jeśli tak, to wyszło raczej groteskowo i śmiesznie. Nie czuję tego zupełnie. Nawet jeśli miał być to zwykły żart. Jeśli to tak na serio to jestem – po ludzku – przerażony. Tyle bowiem dobrej muzyki w necie, która wciąż czeka na odkrycie i poświęcenie jej swojej uwagi. Tymczasem rozproszyłem się – z własnej winy – na „tupolew song”.
 
PS. Inne teledyski „artystki” m.in.: „Embriony na tronie”, „Niunia europejska” czy „Jaraj się Marią” też obejrzałem. Jeśli też chcecie pamiętajcie, że robicie to na własną odpowiedzialność.

Marcin Szyndrowski

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz