IKS

Tomasz Zeliszewski i Mieczysław Jurecki (Budka Suflera) [Rozmowa]

Ubiegły rok był dla Budki Suflera otwarciem nowego rozdziału w swojej prawie pięćdziesięcioletniej historii. Nowy skład, nowa płyta – „Skaza”, która teraz trafiła do sklepów. To rodzi wiele pytań, na które odpowiedzieli mi Tomasz Zeliszewski i Mieczysław Jurecki.

Grzegorz Cyga: Na początku chciałbym zapytać, jak obecnie wygląda sytuacja ze zdrowiem Pana Tomasza i jak wpływa na najbliższe plany zespołu?

 

Tomasz Zeliszewski: Chwilę temu wyszedłem ze szpitala i poruszam się o kulach, ale każdego dnia czuję się lepiej. Biorąc pod uwagę całą rekonwalescencję, do której zaliczam  także próby z zespołem,  to ten czas przebiega szybciej niż u innych. Dlatego plan jest taki, aby ponownie grać koncerty już od 1 czerwca. Sytuacja z moim zdrowiem nie jest tak straszna, jak mogłoby się wydawać. 

 

GC: Dlaczego Budka Suflera ma obecnie aż 3 wokalistów?

 

TZ: Budka Suflera nie od dziś występuje na jednej scenie z różnymi wokalistami. Przez wiele lat na naszych koncertach jednego wieczoru śpiewali: Felicjan Andrzejczak, Krzysztof Cugowski, Romuald Czystaw, Urszula i Izabela Trojanowska. To już jest pięć osób, więc można powiedzieć, że obecny skład zespołu prezentuje się skromnie.

 

A bardziej muzycznie, to głównym powodem takiej wokalnej sceny są kompozycje Romualda, bardzo stylistycznie różnorodne. „Skaza” również tego dowodzi. Są tam między innymi tak lekkie i kobiece piosenki, jak „Siła strumienia”, którą śpiewa młoda Irena Michalska i kompletnie z innej planety „Wontpliwości”, czy „Gubię się”. W lżejszych utworach pop-rockowych wspaniale brzmi Robert Żarczyński, który co ciekawe przez pewien lapsus drukarski na niektórych egzemplarzach CD „Skazy”  jest podpisany jako Piotr. A rockową energetyką „zajmuje się” Jacek Kawalec.

 

Jednak nie oszukujmy się – ludzie przychodzą na koncerty po to, by usłyszeć przeboje jak „Jolka, Jolka Pamiętasz” czy pochodzące z pierwszej płyty „Cień Wielkiej Góry” i „Jest taki samotny dom”… Jednym słowem – różni wokaliści o różnej charakterystyce i możliwościach wspaniale z tymi utworami współgrają. Fakt, że Jacek jest aktorem, można potraktować jako ukłon w stronę budkowej tradycji, gdyż Izabela Trojanowska od zawsze była i jest aktorką i nikomu to nie przeszkadzało.

 

Mieczysław Jurecki: Jak Pan widzi, to jest kwestia nomenklatury. Owszem, dawniej nie była to sprawa powszechna, ale nigdy nie było problemu, by najpierw nagrać z Romualdem Czystawem płytę „Za ostatni grosz”, a potem z Izabelą Trojanowską „Izę”, nawet jeśli nie było to wydawnictwo podpisane jako album Budki Suflera, a debiut artystki. Najważniejsze jest jednak to, że nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie sytuacji, w której gramy koncerty z trzema osobami, a na płycie pojawia się tylko jedna.

 

TZ: Dzięki temu możemy też powiedzieć, że w jakimś stopniu nadal wyróżniamy się na rynku muzycznym. Mało jest kapel, które nie tylko wychodzą na scenę z więcej niż jedną osobą śpiewającą, ale i nagrywają premierowy materiał stworzony przez głównego kompozytora, który od kilku lat nie żyje.  To znak kreatywności, który zasługuję na uznanie. To posuwa zespół do przodu i nie jest sygnałem, że zespół głównie odcina kupony od własnej historii.

 

MJ: Warto podkreślić, że jest to nasza decyzja. Prawdą jest, że jeszcze w trakcie choroby Romuald Lipko poprosił nas, abyśmy grali dalej, bo jeśli tak się stanie, to mimo odejścia jego muzyka będzie nadal żywa. W zaistniałej sytuacji nikt nie dawał mu słowa honoru, że tak się stanie. Dlatego stworzone przez niego nowe piosenki mogły nigdy nie zostać nagrane, tym bardziej że w tym składzie jest kilku kompozytorów. Jednak doszliśmy do wniosku, że chcemy, aby te utwory się ukazały, bo uważaliśmy, że tak powinno być, a my sami będziemy w porządku wobec naszego zmarłego przyjaciela. Co więcej, z uwagi na to, że był on wielkim i płodnym kompozytorem, mogę Państwa zapewnić, że nie jest to ostatnia płyta z jego nowymi piosenkami.

 

GC: Jak wyglądały początki powstawania „Skazy”? 

 

TZ: Po odejściu Romka siadaliśmy do laptopa u Mieczysława, i podobnie jak przy poprzedniej płycie „10 lat samotności”  otwierał on folder z pomysłami Romualda. Niektóre są zagrane na fortepianie lub keyboardzie. Posiadają pierwotną linię melodyczną zanuconą pod nosem, bądź wymruczaną po „norwesku”. Słuchamy. Dokonujemy selekcji, które szkice bierzemy ze sobą na próby, a które zostawiamy. Potem razem z pozostałymi muzykami próbujemy je zaaranżować. Oczywiście bywa to częstym powodem różnych sporów. Zresztą tak powinno być.

 

MJ: To prawda. Dlatego jak Tomek zaproponował aranżację jednego z utworów, który znajduje się na „Skazie”, to początkowo trudno było mi ją zaakceptować. Teraz jestem z niej bardzo zadowolony, ale najpierw uznałem to za szaleństwo, bo tak się już nie gra. (śmiech)

 

 

GC: Jaka historia stoi za tym, że utwory „Gdyby jutra nie było” i „W kinie tak jest” z Robertem Żarczyńskim trafiły na „Skazę” w innych wersjach niż tych, które zostały opublikowane w 2019 i w 2020 roku?

 

MJ: Na tych poprzednich wersjach to jeszcze grał Romuald Lipko. Teraz gramy z Piotrem Sztajdelem i nawiązując do tego, co mówiłem wcześniej – nie wyobrażam sobie, że miałby jedynie odtwarzać partie, których sam nie nagrał. Ponadto części piosenek, które teraz są, wówczas nie było. Dlatego uznaliśmy, że chcemy, by ten album był jednorodny, bo w przeciwnym wypadku „Skaza” nie byłaby płytą, a składanką. Również z tego powodu „W kinie tak jest” brzmi nieco inaczej, bo kto inny to miksował i kto inny zagrał na saksofonie, będąc w innym studiu niż te kilka lat temu.

 

TZ: Natomiast „Gdyby jutra nie było” został ponownie nagrany, bo został całkowicie przearanżowany. Z racji tego, że funkcjonował on już na koncertach, w radiu oraz w sieci, to zdążyliśmy nabrać wspomnianego wcześniej dystansu i chcieliśmy przedstawić go od innej strony.

 

Wraz z Arkiem Koperą i Bogdanem Olewiczem zdecydowaliśmy się przywołać klimat lat osiemdziesiątych i takich pieśni jak np. „Vienna” zespołu Ultravox. To jest nasz ukłon nie tylko w stronę Roberta, który już zapisał się w naszej historii za sprawą tego utworu, ale także piękna muzyki pewnej epoki.

 

GC: Czy w takim razie można przypuszczać, że jest to kierunek, w którym muzyka Budki będzie podążać w przyszłości?

 

TZ: Oczywiście, można tworzyć różne spekulacje i ma to swój urok. Jednak zapewniamy obaj wraz z Mieczysławem, że to nie jest nasz docelowy kierunek. Większość tego, co znajduje się na płycie, to melodyjne rockowe kawałki, szczera do bólu reakcja starszych panów przeznaczona do grania na żywo tej muzyki na koncertach i tego zamierzamy się trzymać. 

 

MJ: Właśnie do tego nawiązywałem, gdy mówiliśmy jakie reakcje budzą pomysły na aranżację. Gdybym tylko tak grał, to bym zwariował. (śmiech)

 

GC: Co sprawiło, że na „Skazie” pojawiły się duety, których dotychczas próżno było szukać na studyjnych płytach Budki? 

 

TZ: Bardzo temu pomysłowi pomogła pieśń „O tobie myślę w zimną noc”, będąca naturalną reakcją na tę tragedię wojenną, która dzieje się blisko nas. Gdy Bogdan Olewicz napisał do niej przepiękny tekst, to byliśmy przekonani, że musi zostać zaśpiewany przez kobietę i mężczyznę.

 

MJ: Krótko mówiąc – ten tekst został napisany w formie rozmowy. Nie wyobrażamy sobie, aby mężczyzna najpierw za sprawą falsetu wcielał się w kobietę, a potem odpowiadał niskim głosem, bo byłoby to śmieszne.

 

TZ: Oczywiście od tego wszystko się zaczęło, ale to nie jedyny utwór na „Skazie”, który został zaśpiewany w duecie. Co prawda, mamy w swoim historycznym repertuarze „Piąty bieg”, lecz jest to utwór skomponowany z myślą o jubileuszowej trasie koncertowej. Dlatego faktycznie, duety to jest coś, czego chcieliśmy po raz pierwszy dotknąć.

 

GC: Dlaczego „Skaza” ukazała się na kasecie magnetofonowej?

 

TZ: Chociażby dlatego, że taśma magnetofonowa jest wspaniałym nośnikiem dla muzyki. Dźwięk jest pozbawiony ograniczeń, jakie nakłada kompresja stosowana przy cyfrowych mixach. To również mrugnięcie okiem i uśmiech do siebie i słuchacza.

 

MJ: Płyta CD ma wymagania techniczne wynoszące 44.1 kHz i 16 bitów. „Skazę” nagrywaliśmy w znacznie większej rozdzielczości, przez co mieliśmy dużo lepszą jakość dźwięku. Jednak z uwagi na te ograniczenia musieliśmy ją obniżyć, aby płyta mogła być odtwarzana w domowych odtwarzaczach. Natomiast taśma magnetofonowa oraz winyl nie mają takich ograniczeń i oferują zupełnie inny rodzaj dźwięku.

 

Z tego powodu część nagrań zarejestrowaliśmy u mnie w MJ Studio, a drugą w warszawskim studiu Black Kiss Records. Należy ono do saksofonisty Arka Kopery, który zagrał na płycie w dwóch utworach. Posiada on takie zaplecze technologiczne, że mogliśmy postarać się o to, aby nasza muzyka straciła jak najmniej jakości i brzmiała dobrze zarówno na płycie kompaktowej, winylowej, jak i na kasecie magnetofonowej. Ponadto dzięki temu Budka Suflera ma nową muzykę na czterech rodzajach nośników, bo nasza płyta jest dostępna także w serwisach streamingowych.

 

GC: Dlaczego premiera „Skazy” została rozłożona w czasie?

 

TZ: To jest jedna z dostępnych dzisiaj strategii wydawniczych. Można wydać wszystko jednego dnia, ale wówczas będzie się rozmawiało o płycie przez dzień, może dwa. Natomiast regularne wydawanie jej w kolejnych formatach sprawia, że rozmawiamy o „Skazie” już cztery miesiące. To oczywiście teoria z luzackim dystansem. To rozwój technologii zezwala na takie rozwiązania.

 

Ponadto to pozwala zarówno nam, artystom, jak i słuchaczom nabrać pewnego dystansu do własnej muzyki. Gdy teraz rozmawiamy z fanami na przykład o piosence „O tobie myślę w zimną noc” to jest to rozmowa na zupełnie innym poziomie, niż gdyby była to dyskusja oparta tylko na pierwszych wrażeniach.

 

MJ: To prawda. My jako artyści czy też inżynierzy dźwięku siedzimy nad tym materiałem tak długo, że potrzebujemy więcej czasu, aby posłuchać tych piosenek z chłodną głową, jak zwykły słuchacz. To też pozwala nam zadecydować, które utwory zagrać na koncercie, bo wiadomo, że nie możemy zagrać wszystkich.

 

GC: Czy fakt, że zespół zdecydował się na rozpoczęcie współpracy z Jackiem Kawalcem i Ireną Michalską, nie spowodowało konfliktu z Robertem Żarczyńskim?

 

TZ: Właśnie dlatego mamy teraz trzech wokalistów, ponieważ oprócz czynników artystycznych bardzo nam zależy na tym, aby nikt nie czuł się pokrzywdzony. W skład Budki Suflera wchodzą ludzie, którzy chcą ją tworzyć, a bycie częścią zespołu uczy sztuki kompromisu i dobrego obyczaju. Dzięki temu, wychodząc na scenę, lub nagrywając w studio każdy wie, że jest ważny i chciany.

 

MJ: W momencie, w którym Robert Żarczyński zaczął z nami śpiewać, to nie było żadnej umowy, która zobligowałaby nas do nagrania z nim płyty. Ogólnie rzecz biorąc, głównym powodem, dla którego są tworzone zespoły, jest granie koncertów. To jest taka próba mająca sprawdzić, czy w danym składzie my jako muzycy możemy razem współpracować. Dopiero po tym jesteśmy w stanie stwierdzić czy chcielibyśmy coś wspólnie stworzyć. A Robert doskonale wiedział, do jakiego zespołu przychodzi, jak wygląda w nim sytuacja z wokalistami i nie dał nam powodu, abyśmy myśleli, że czuje się urażony.

 

GC: Czy „Skaza” to materiał, który powstał po reaktywacji, gdy ogłoszono dołączenie Roberta Żarczyńskiego do zespołu czy dopiero po zakończeniu prac nad „10 latami samotności”?

 

MJ: „10 lat samotności” powstawało jeszcze za czasów, gdy do pewnego momentu Romek był z nami w stanie tworzyć. Potem niestety zmarł, a na świecie rozpoczęła się pandemia. Jednak to nie sprawiło, że wyrzekliśmy się swojego, staroszkolnego sposobu promocji polegającego na tym, że w momencie, gdy nagramy płytę, ruszamy z nią w trasę i patrzymy, jaka jest reakcja ludzi na nowe utwory.

 

TZ: „Skaza” jest dzieckiem potrzeby muzykowania, które zaczęło powstawać między końcem zimy a wczesną wiosną ubiegłego roku. Dopiero wtedy usiedliśmy, nagraliśmy „O tobie myślę w zimną noc” i zaczęliśmy pracować nad resztą materiału. Oczywiście, dla Roberta mieliśmy nagrane już wcześniej „Gdyby jutra nie było” i „W kinie tak jest”, nad którymi ponownie się pochyliliśmy, ale dla Ireny i Jacka musieliśmy stworzyć nowe piosenki.

 

MJ: To właśnie miało sprawić, aby ci artyści czuli się związani z nami i mieli jakiekolwiek wspomnienia z tym zespołem. To odróżnia nasze piosenki od współczesnych, które są wyprodukowane i wylansowane na jeden sezon, a później nikt o nich nie pamięta.

 

GC: Dlaczego album nosi nazwę „Skaza”? Czy nie obawialiście się, że taki tytuł może mieć pejoratywny wydźwięk?

 

TZ: Zacznijmy od tego, że „Skaza” to utwór, do którego tekst napisał Bogdan Olewicz. Miał on przekazać to, że każdy z nas chce po sobie coś zostawić, niezależnie od tego, kim jesteśmy, co robimy, co mamy. Dla każdego będzie to co innego, więc ma on skłaniać do refleksji. Przy okazji w naturalny sposób nawiązuje do wcześniej wspomnianej prośby Romualda. Dlatego ten tytuł jak najbardziej mówi to, co chcemy powiedzieć i czym dla nas jest ta płyta. 

 

GC: Dlaczego po raz kolejny większość tekstów została napisana przez zewnętrznych autorów, skoro napisał Pan, Panie Tomaszu słowa do kilku utworów znajdujących się na Skazie? Czy nie zastanawiał się Pan nad tym, aby napisać wszystkie teksty?

 

TZ: Odpowiedź jest prosta – wszyscy, którzy dla nas piszą i pisali, to znakomici autorzy. Kiedy mogę dorzucić coś od siebie i nie odstaje to od poziomu reszty, to jestem w siódmym niebie. W życiu odrobina pokory nie zaszkodzi. Fakt, że słowa napisali tak wspaniali artyści jak Olewicz, czy Cygan przydaje blasku temu co wspólnie tworzymy. 

 

GC: Czy jest plan na twórczą przyszłość zespołu, gdy wyczerpią się zasoby pozostawione przez Romualda Lipko?

 

MJ: Już wcześniej poniekąd odpowiedziałem na to pytanie. W zespole jest kilku kompozytorów, włącznie ze mną, więc to nie jest problem, by przynieść kilkadziesiąt pomysłów. Będzie nim to, jeśli mało które będą nas zadowalać. Nie ma sensu robić czegoś na siłę, a my na pewno nie będziemy udawać kogoś, kim nie jesteśmy.

 

TZ: To prawda, my możemy stworzyć album, na którym nie będzie żadnego utworu skomponowanego przez Romualda Lipkę. To, że wydaliśmy „10 lat samotności” oraz „Skazę” i zamierzamy nagrywać kolejne jego piosenki to kwestia wolnego wyboru, chęci i szacunku.

 

Rozmawiał: Grzegorz Cyga

 


 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉 bit.ly/nasz-instagram1

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz