Wszyscy znamy najsłynniejszą babcię rock and rolla. Wielu z nas wie, że zanim odniosła sukces jako solowa artystka, występowała w duecie z zespołem ówczesnego męża Ike’a Turnera, z którym łączyła ją burzliwa relacja. A jak było naprawdę? Na te pytania odpowiada w dużej mierze nowy film dokumentalny poświęcony Tinie Turner.
Całość rozpoczyna się od pozornie jasnej i dość określonej deklaracji wokalistki, która uważa, że nie ma co wracać do starych wspomnień, zwłaszcza gdy te dobre nie wyrównują tych złych. Ta narracja będzie się przewijała w taki, czy inny sposób przez cały czas trwania obrazu, co może jednocześnie podważać sens realizacji owego przedsięwzięcia. Skoro Tina nie chce ponownie wracać do tego, co było, to dlaczego zgodziła się na opowiedzenie swojej historii w tej formie? Dlatego, że – jak sama twierdzi – przyszedł czas, by wreszcie się z nią zmierzyć. Cofamy się więc do roku 7 grudnia 1981 roku i słynnego wywiadu dla magazynu „People”, w którym wokalistka szczerze opowiedziała o swoim związku z Ikem Turnerem. To był punkt zwrotny. Nie tylko w jej życiu osobistym, ale przede wszystkim w karierze.
Poznajemy więc historię Anny Mae Bullock wywodzącej się z biednych Nutbush w stanie Tennesse, która w towarzystwie siostry udaje się do St. Louis na koncert ‘najgorętszego zespołu w mieście’ – zespołu wspomnianego Ike’a Turnera.
Po koncercie dziewczyna podchodzi do niego i pyta, czy może z nim zaśpiewać. Wcześniej, jak wiele innych dziewczynek, śpiewała gospel w kościele. Ike początkowo ją zbywa, wątpiąc w jej umiejętności wokalne, ale dziewczyna jest nieustępliwa i na jednym z kolejnych koncertów dostaje swoją szansę. Muzyka wpada w zachwyt i zaprasza siedemnastoletnią Annę do zespołu. Nadaje jej też pseudonim artystyczny, a właściwie tożsamość, pod którą niebawem pozna ją świat. Razem występują, dając pełne energii koncerty. Młoda wokalistka emanuję ogromną ekspresją i temperamentem na scenie. Tina szybko zakochuje się Ike’u, któremu obiecuje być wierna. Niedługo potem pobierają się, Tina zachodzi w ciążę i chce zaprzestać koncertów z zespołem męża. Ike, który w przeszłości był opuszczany przez współkompozytorów i wykonawców, spodziewa się, że młoda żona również go zostawi. Wtedy po raz pierwszy używa wobec niej przemocy… Od tego momentu zaczyna się wieloletni koszmar Tiny, która jest związana kontraktem z zespołem i nie może po prostu go opuścić. Pierwszą osobą, która daje wokalistce szansę na to, by zaśpiewała nieco inaczej, niż dotychczas jest producent albumu „River Deep, Mountain High” z 1966 roku, Phil Spector. Tina po raz pierwszy czuje, że nabiera wiatru w żagle. Płyta jednak nie sprzedaje się zgodnie z oczekiwaniami, za co Ike wini głównie Spectora.
Kolejna część filmu opowiada o wątku rodzinnym. Turnerowie zamieszkują w Los Angeles, gdzie Tina pomiędzy trasami koncertowymi, stara się prowadzić dom i wychowywać czwórkę dzieci – dwoje swoich własnych i dwoje adoptowanych z poprzedniego małżeństwa Ike’a.
Wokalistka rozdarta między studiem nagraniowym, trasami koncertowymi, a domem, stara się spędzać jak najwięcej czasu z dziećmi, które są jej największą ostoją w trudnej relacji z mężem. Okazuje się jednak, że ta trauma ma swoje podłoże także w dzieciństwie Tiny, wychowanej w domu, w którym przemoc rodzinna była na porządku dziennym. Wciąż jednak pozostaje wierna mężowi, pomagając mu w zdobyciu upragnionego sukcesu komercyjnego za sprawą utworu „Proud Mary”. Ike jednak robi się coraz trudniejszy w obyciu, zwłaszcza, gdy pojawiają się narkotyki. Jego wybuchy agresji stają się coraz silniejsze, a brutalność wobec żony wzrasta. Osamotniona Tina połyka zawartość buteleczki wypełnionych pigułkami na sen, lądując ostatecznie w szpitalu. Pomimo próby samobójczej, Ike pozostaje niewzruszony. Tina natomiast poznaje buddyzm, którego nauki stają się początkiem jej przemiany. Nabiera też coraz większej pewności, stopniowo wychodząc z cienia małżonka. Wreszcie w lipcu 1976 roku w Dallas w drodze do hotelu, dochodzi do bezpośredniej konfrontacji między małżonkami, która kończy się opuszczeniem Tiny zespołu oraz męża… W wyniku rozwodu wokalistka zostaje praktycznie z niczym. Zachowuje jednak pseudonim artystyczny i odtąd zaczyna działalność wyłącznie jako artystka solowa.
To rozpoczyna najciekawszą część filmu, w której obserwujemy stopniową i w gruncie rzeczy niełatwą drogę Tiny na szczyt list przebojów.
Zaczyna od występów jako rezydentka w Las Vegas, a jej recitale już zaczynają zawierać elementy, które w pełni zabłysną na scenach całego świata kilka lat później. Tina wciąż emanuje niesamowitą energią i sceniczną prezencją. Wreszcie zwraca uwagę Rogera Daviesa, który przez kolejne 21 lat będzie pełnił funkcję jej menedżera. Ambitna Tina ma marzenie, by być pierwszą czarną wokalistką rockandrollową, która niczym The Rolling Stones zacznie wypełniać stadiony. Davis zaczyna więc niejako budować pozycję wokalistki na muzycznym rynku od nowa. Zmienia jej wizerunek, by bardziej pasował do ówczesnych, cekinowych czasów ery disco. Do zespołu zaś angażuje młodych… białych muzyków, co w tamtych czasach wobec czarnej wokalistki było wyrazem sporego kompromisu. Jednak największym problemem okazało się zdobycie kontraktu wydawniczego. Widmo przeszłości Tiny silnie związanej z Ikem oraz wiek, były przeszkodami dla szefów wytwórni płytowych. Ponownie wraca wątek wywiadu dla magazynu „People”, po opublikowaniu którego wytwórnia Capital Records podpisuje z Tiną kontrakt. Management decyduje się na ekspansję rynku brytyjskiego. Tam też powstaje pierwszy wielki przebój Tiny Turner (a kto wie, czy i do dziś nie największy), nagrodzony później statuetką Grammy, „What’s Love Got To Do With It”. Ten mocno popowy numer Tina śpiewa rockowo, co daje znakomity efekt i staje się motorem dla płyty „Private Dancer”, wydanej w 1984 roku. Od tego momentu artystka gra wyprzedane trasy koncertowe. Realizuje swoje marzenie i wypełnia stadiony na całym świecie, lansując przy tym kolejne hity. Ukazuje się także biografia Tiny autorstwa dziennikarza Kurta Lodera, która także ląduje na listach bestsellerów. Jednym z najciekawszych wątków w tej części „Tiny” jest premiera filmu fabularnego „What’s Love Got To Do It” z 1993 roku, opowiadającego o życiu wokalistki, w którą wcieliła się Angela Bassett. Znamienna jest scena konferencji prasowej na festiwali w Wenecji, gdzie wokalistka przyznaje, że filmu nie widziała, gdyż przywołuje on zbyt traumatyczne wspomnienia z jej życia, natomiast ‘błogosławi’ całemu projektowi. Okazuje się bowiem, że przez szereg lat Tina nieustannie była pytana w wywiadach o swoją przeszłość, od której starała się (z sukcesem) uwolnić. Pojawia się także wątek trudnej relacji z matką wokalistki, z którą do końca nie udało jej się ułożyć dobrych stosunków.
Ostatnia część filmu, to wątek miłosny.
Turner nie jest już aktywną wokalistką. Od 8 lat jest spełnioną żoną byłego szefa niemieckiej wytwórni płytowej Erwina Bacha, którego poznała jeszcze w latach 80. i z którym osiedliła się w domu w Szwajcarii nieopodal Jeziora Zuryskiego. Poznajemy wzruszającą historię uczucia i relacji, jaka ich łączy. Finał „Tiny”, to premiera musicalu „Tina: The Tina Turner Musical” w 2019 roku. Wokalistka zjawiła się nie na niej w towarzystwie małżonka i ikony talk-show Opry Winfrey. Tina to opowieść o trudnej drodze silnej i temperamentnej kobiety, która stała się ikoną muzyki w drugiej połowie swojego artystycznego życia. Od lat jest legendą, a ten film nie tyle to udowadnia, ile po prostu o tym przypomina.
Ocena (w skali od 1 do 10) 7 mikrofonów