Relacja z warszawskiego koncertu The Kills.
Zdjęcia Maciej Kobylański, tekst Mariusz Jagiełło.
8 maja AD 2024, na deskach warszawskiej Stodoły wystąpił duet The Kills, czyli amerykańska wokalistka Alison Mosshart i brytyjski gitarzysta Jamie Hince. Myślę, że nikogo nie muszę przekonywać, iż było to prawdziwe święto gitarowo-garażowego grania.
Dalszy ciąg pod zdjęciami.
Przed koncertem gruchnęła bardzo smutna nowina o śmierci Steve’a Albiniego: legendarnego muzyka, producenta muzycznego, który współpracował z takimi wykonawcami jak PJ Harvey czy Nirvana. Dlaczego o tym wspominam? Albini miał ogromny wkład w rozwój sceny garażowej, a przecież The Kills to również legenda z tego podwórka. Nigdy ze sobą nie współpracowali, ale podejrzewam, iż kierowali się podobnymi wartościami.
Wracając do koncertu, ten rozpoczął się równo o godzinie 20.00. Na scenę wkroczyli dumnie Jamie – ubrany cały na czarno – i oczywiście Alison w gustownej kwiaciastej koszuli. Swój set rozpoczęli od „Kissy Kissy” i był to jedyny przedstawiciel z ich debiutanckiego krążka. Tego wieczoru w ogromnej części promowali swój ostatni, bardzo udany album „God Games”, który odegrali praktycznie w całości.
Nie zabrakło oczywiście też takich hitów jak „Future Starts Slow” czy „Doing It To Death”. Było głośno, ale i cholernie namiętnie. Ten duet ma w sobie tyle charyzmy, że spokojnie mogliby obdarować nią kilka zespołów. Alison i Jamie nawet przesadnie nie kokietowali publiczności jakimiś wzniosłymi gadkami. Wystarczyły ruchy, spojrzenia aby wszyscy jedli im z ręki.
Alison ponoć jest podziębiona, przez co zachowywała się jak na siebie dość spokojnie, chociaż dla wielu i tak była wulkanem energii. Za to Jamie – przypominający trochę Lou Reeda – dość często szelmowsko uśmiechał się do pierwszych rzędów. Cały występ był wręcz perfekcyjny i na długo pozostanie we wspomnieniach uczestników tego gigu, a że klub Stodoła wypełniony był po brzegi, to wiele osób ma dzisiaj na pewno udany dzień. W końcu nie zawsze dostaje się tak silny zastrzyk pozytywnej energii.
Mariusz Jagiełło