Dan Auerbach – połowa duetu The Black Keys – w 2015 założył formację The Arcs. Tego samego roku na rynku ukazał się debiutancki album zespołu zatytułowany „Yours, Dreamily,”. Na kolejny krążek musieliśmy jednak długo czekać. Nic jednak dziwnego. W 2018, w wieku 41 lat, zmarł jeden z muzyków The Arcs – Richard Swift. Dlatego też „Electrophonic Chronic” to hołd dla przyjaciela. – Chcieliśmy się w ten sposób z nim pożegnać – mówił, przed premierą, Auerbach. Należy jednak wspomnieć, że tegoroczny album został nagrany w oryginalnym składzie (znajdują się w nim jeszcze Leon Michels, Nick Movhson i Homer Steinweiss), jeszcze przed śmiercią Swifta. W trakcie pandemii koronawirusa zespół natomiast dokończył nagranie materiału, który swoją premierę miał pod koniec stycznia.
„Electrophonic Chronic” to, z jednej strony, powrót do przeszłości, przeniesienie się w czasie, do lat sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych ubiegłego wieku, z drugiej jednak materiał, który brzmi niezwykle współcześnie. To z pewnością jest największą siłą najnowszego albumu formacji The Arcs. Sporo tu smaczków vintage’owych. Nie brakuje soulu, funku czy psychodelicznego grania. Muzycy zapraszają więc słuchaczy w ciekawą podróż. Wystarczy posłuchać otwierającego „Keep On Dreamin’”, w którym główny motyw zagrany został na meksykańskim instrumencie (vihuela). Odpływamy w magiczną muzyczną krainę, gdzie nie brakuje także gitary elektrycznej.
Jeszcze większą petardą jest singlowy „Eyez” z kobiecym głosem powtarzającym tytułową frazę. Bardzo lekki, kojarzący się z wakacyjną beztroską, który z każdym kolejnym przesłuchaniem coraz bardziej hipnotyzuje. Kiedy człowiek myśli, że lepiej być nie może, zespół przychodzi z syntezatorowym i bardzo popowym „Heaven is a Place”, choć i gitara – dla ubarwienia – też się pojawia. Nie mam wątpliwości, że to „highlight” drugiego albumu The Arcs. Urzeka swoją prostotą. Proszę państwa, tak właśnie robi się współczesne przeboje.
Dalej na „Electrophonic Chronic” już tak genialnych kompozycji raczej nie ma. Nie oznacza to jednak, że nie ma na czym ucha zawiesić – spokojnie, bez obaw. Na pewno po stronie plusów zapisuje „Sunshine”. Pojawia się słońce, więc muzycy zadbali o odpowiedni klimat (zwracam uwagę na funkujące dęciaki i podniosłe chórki w drugiej części utworu). Soulowy do szpiku kości jest „River”, podobnie zresztą jak niespieszny „A Man Will Do Wrong”, czyli nieco zmieniony kower utworu Helene Smith (chodzi o „A Woman Will Do Wrong” z 1967 roku). Mamy jeszcze „Behind the Eyes” – w zwrotkach jest balladowo, a refreny to natomiast konkretne przełamanie. Rockowy pazur grupa też potrafi pokazać. I to mi się bardzo podoba!
Co dalej? Jest mało wyróżniający się, na tle innych, „Love Doesn’t Live Here Anymore”. Ale propsuję użycie melotronu. „Electrophonic Chronic” zamyka natomiast „Only One For Me”, w którym wpływy psychodeliczne łączą się z bluesem, ale mnie ta kompozycja ciut znużyła. Choć pod tym względem gorszy jest – zupełnie niepotrzebny – „Backstage Mess”. Instrumentalny króciak (trwa niecałe dwie minuty), który do albumu zupełnie nic nie wnosi. Mamy jeszcze dwa przerywniki. Ciekawszy jest „Califone Interlude” o posmaku folkowym. „Sporting Girls Interlude” ciężko ocenić – trwa bowiem nieco ponad 15 sekund.
Jeśli miałbym jednym słowem określić zawartość „Electrophonic Chronic” to odpowiedziałbym: odjazdowa. Drugi studyjny album formacji The Arcs zdecydowanie przenosi nas w magiczną krainę. Najprawdziwsza psychodelia wylewa się, w trakcie słuchania, z głośników i to w ilościach hurtowych. Przyznaję, że to najciekawsza muzyczna pozycja pod którą podpisał się w ostatnich latach Dan Auerbach. Niniejszy krążek zjada na śniadanie krążki The Black Keys, które na rynku ukazały się w okresie 2019-2022. Choć nie ukrywam też, że miejscami (chodzi mi o drugą połowę całości) napięcie trochę siada. Nie zmienia to jednak faktu, że „Electrophonic Chronic” warto poznać (zwłaszcza tzw. stronę „A”). Bo w ten sposób mało, kto dziś gra.
Ocena [w skali szkolnej 1-6]: 4 błyszczące gwiazdy
🌟🌟🌟🌟
Szymon Bijak
Lista utworów:
1. Keep On Dreamin’
2. Eyez
3. Heaven Is a Place
4. Califone Interlude
5. River
6. Sunshine
7. A Man Will Do Wrong
8. Behind the Eyes
9. Bakcstage Mess
10. Sporting Girls Interlude
11. Love Doesn’t Live Here Anymore
12. Only One For Me
Kliknij i obserwuj nasz fanpage bit.ly/Nasz-Facebook1
Kliknij i obserwuj nasz Instagram bit.ly/nasz-instagram1