IKS

Soulfly – “Totem” [Recenzja], dystr. Mystic Production

soulfly-totem

Najnowszy album “Totem” to dwunasta pozycja w katalogu zespołu Soulfly i pierwszy album od czasu wydanego w 2018 roku “Ritual”. “Totem” został wydany 5 sierpnia w ćwierćwiecze istnienia grupy. Warto dodać, że kariera Maxa Cavalery (założyciela grupy) to przeszło 35 lat licząc jego poprzednie projekty. Płytę wspólnie z liderem Soulfly wyprodukował Arthur Rizk znany między innymi ze współpracy z Code Orange. “Totem” nagrano w Platinum Underground w Mesa w stanie Arizona. Jest dziełem Maxa Cavalery i jego syna, Zyona, perkusisty Soulfly od 2013 roku. Pisali ją wspólnie przez dwa lata. To również pierwsze wydawnictwo bez udziału Marca Rizzo, który dołączył do projektu Soulfly w 2003 roku. Gościnnie pojawili się John Powers z Eternal Champion, Chris Ulsh z Power Trip oraz John Tardy z zespołu Obituary, a na gitarze gra wspomniany wcześniej producent albumu, Arthur Rizk.

Muzycznie “Totem” to pełne mocy i szaleństwa gitary okute rytualną perkusją. To bardzo solidny, ciężki album, bardzo w stylu Soulfly, ale proponujący równocześnie kilka nowych smaczków w brzmieniu zespołu. Płyty Soulfly nigdy nie były naszpikowane metalowymi hiciorami ani nie były uznawane za dokonania, które miałyby wpisać się w historię meandrów rock ‘n rolla. Z drugiej strony każdy album Soulfly to ciekawe, warte uwagi wydawnictwo. Nie inaczej jest i tym razem.

 

Tradycją albumów Soulfly jest umieszczanie na nich jednego instrumentalnego utworu tytułowanego numerem albumu. “Soulfly XII” to delikatny gitarowy groove z bardzo melodyjnym motywem w tle i spokojnym rytmem perkusyjnym, który jednak stopniowo zagęszcza się. To dobry wstęp do “Spirit Animal” trwającego przeszło dziewięć i pół minuty. Rytualny motyw perkusyjny i wokalny, który rozwija się w bardzo gęsty i ciężki thrashowy motyw gitarowy to esencja tego utworu. Jest przepięknym i różnorodnym zakończeniem “Totem”. Zaczynam od końca, ponieważ to w tym momencie płyty pojawiają się najciekawsze rzeczy. Uważam, że Max Cavalera jest nie tylko utalentowanym kompozytorem metalowym, ale świetnym autorem piosenek w ogóle. Utwory takie jak instrumentalne “Soulfly XII” są świetnym przykładem tego, że Cavalera byłby w stanie napisać piękną muzykę w zupełnie innym stylu. Ciężkie surowe granie jest po prostu bliskie jego sercu i właśnie to robi najlepiej.

 

Początek albumu okraszony jest bardzo ciężkim i surowym utworem “Superstition”. W gitarowe i wokalne szaleństwo Cavalery wprowadzają nas rytualne bębny i klimat rodem z mroków amazońskiej dżungli. “Superstition” jest nowym elementem w brzmieniu Soulfly. To świetne rozpoczęcie albumu, kolejny znak rozpoznawczy płyt Cavalery, każda jedna rozpoczyna się od świetnego bangera. W “Scouring the Vile” jest za to więcej przestrzeni. Brzmienie przypomina Ministry czy Machine Head, ale już wokal Cavalery w tych kawałkach jest niepodrabialny. Niezwykle charyzmatyczne krzyki skandują przerażający tak naprawdę tekst, bardzo mroczny, pełen negatywnych emocji. Podobne treści pełne złości, frustracji, przerażenia i grozy przepełniają cały album. “Filth Upon Filth” dotyka już za to deathmetalowej stylistyki. Przypomina odrobinę “Cancer Culture” z tegorocznego wydawnictwa Decapitated. Cavalera przyjął też chyba gitarowe wyzwanie Vogg’a na najciekawsze partie gitarowe 2022 roku. Na płycie dzieje się pod tym względem bardzo dużo. Prawdziwe gitarowe szaleństwo.

 

Dalsza część recenzji pod teledyskiem

 

“Rot in Pain” jest dokładnie w tej samej stylistyce. Thrashowe inspiracje, Dimebag, Hanneman, słychać wyraźnie te wpływy, ale przecież i sam Cavalera należy już do gitarowej klasyki gatunku. “The Damage Done” to odrobinę spokojniejszy utwór. Ponownie słychać nawiązania instrumentalne do Pantery, ale z własnym klimatem Soulfly. Utwór “Totem” jest kulminacją tego albumu. Cavalera dał tutaj niesamowity gitarowy popis. Żegnają nas głosy z mrocznej otchłani, z piekielnych czeluści. “Ancestors” porównałbym wokalnie do Slayera, a perkusyjny popis daje Zyon Cavalera, współautor wszystkich kompozycji na tej płycie. Warto wspomnieć, że utwór o tytule “Ecstasy Of Gold” to absolutnie nie cover Morricone, a kolejny autorski kawałek rodzinki Cavalera.

 

Max i Zyon zaproponowali dziesięć nowych utworów i bardzo dobry, spójny album. Przede wszystkim to udana kontynuacja solidnej dyskografii zespołu. „Totem” to wysoka jakość i w tym przypadku, dziesięć utworów, w zupełności wystarczyło, aby zadowolić każdego fana zespołu. Ponadto jest jednym z moich ulubionych heavy metalowych albumów tego roku. Wytwórnia Nuclear Blast kontynuuje w tym roku naprawdę dobrą passę.

Ocena (w skali od 1 do 10) 8 diabełków

👿👿👿👿👿👿👿👿

 

Paweł Zajączkowski

Soulfly – “Totem”
Data wydania: 5 sierpnia 2022 r.
Wytwórnia: Nuclear Blast Records

Tracklista:

01. „Superstition”
02. „Scouring the Vile”
03. „Filth Upon Filth”
04. „Rot in Pain”
05. „The Damage Done”
06. „Totem”
07. „Ancestors”
08. „Ecstasy of Gold”
09. „Soulfly XII”
10. „Spirit Animal”

 


 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉 bit.ly/nasz-instagram1

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz