IKS

Sonic Universe – It Is What It Is [Recenzja] dystr. Mystic Production

Corey Glover – frontman kultowego Living Colour i Mike Orlando z supergrupy Adrenaline Mob połączyli siły pod szyldem Sonic Universe i uraczyli nas debiutanckim albumem który zderza dwa muzyczne światy: funkowo-soulowy groove z ciężkimi metalowymi łamańcami w średnich tempach. Wychodzi z tego zaskakująco spójna, energetyczna i świeża mieszanka onieśmielająca dodatkowo techniczną perfekcją.

Otwarcie albumu (i pierwszy singiel) „I Am” to poważny cios na dzień dobry. Pancerny riff, superfunkowy puls przełamany rytmicznymi fikołkami, precyzyjny, mocny, pewny siebie głos, skandowany refren okraszony chórkami  plus znakomita praca sekcji Booker King / Taykwuan Jackson. Panowie generują gigantyczną energię zrzucając metalowy ciężar prosto w soulowy groove. W wywiadzie dla Sztukmixa Corey  wspominał, że był to pierwszy utwór jaki stworzyli z Mikem  i byli tak zachwyceni, że chcieli od razu więcej – wcale się nie dziwię.

 

Tytułowy „It Is What It Is” to już bardziej techniczne, metalowe, transowe granie i mocniejszy, wysiłkowy śpiew na pełnych obrotach przez prawie 7 minut(!). Mamy tu całą paletę wokalną aż do falsetu i krzyku  oraz szaloną solówkę, pełną dysonansów i morderczych temp. A do tego soulowe chórki idealnie wtopione w ostro cięte riffy – kolejna kula energii.

W „Turn a Blind Eye” mamy zadziorny riff z gitarami unisono i nietrywialne rozwiązania rytmiczne w zwrotkach plus  podniosły, melodyjny  refren z łamanymi pochodami w tle. Jak w poprzednich utworach tu także dzieje się mnóstwo rzeczy w każdej warstwie aranżacji i mamy ten sam niesamowity poziom energii i radości grania przy zachowaniu diabelnej dyscypliny. Bardzo ciekawie wypada tez „My Desire” będący brawurową wariacją  na temat RATM  w drastycznie zmiennych tempach, pełne zwariowanych zmian rytmicznych, z kapitalnym refrenem a’la Skunk Anansie. Wszystko to jednak kapkę cięższe, nowocześniejsze i z soulowym żarem. W podobnym klimacie kroczy Life z rwanym, osadzonym rytmem i groovem idealnym do transowego bujania lub leniwego podskakiwania, choć tu melodyjność refrenu zahacza już niemal o Bon Jovi (!).

 

zdj. materiały promocyjne

 

Mamy na tej płycie także chwilę oddechu. Spokojny, hendrixowski niemal  „Whisper to a Scream” z kolejnym znakomitym refrenem, aczkolwiek (nawet tu!) zaskakujący niespodziewanymi ucieczkami rytmicznymi. W solówce Mike Orlando pokazuje swoje oblicze pełne feelingu, odpuszczając na moment ekwilibrystkę i sztuczki. Do tego znakomity, emocjonalny wokal i wyluzowana acz wciąż morderczo dokładna sekcja.

 

Potem wracamy już z szybkim synkopowym, funkmetalowym, matematycznym i szalonym jednocześnie graniem, wracamy też z  kolejnymi dobrymi melodiami których nie powstydziłby się  Lenny Kravitz – gdyby lubił metal („Higher”, „I Want It All”)

 

Płytę zamyka „Beautiful Disunuty” – szybka funk-metalowo-progresywna jazda na dwa(!) z kompletnie zakręconymi rytmicznie oraz harmonicznie mostkami i refrenami. Techniczny wokalno-instrumentalny majstersztyk. I tak jak początek płyty jest ciosem energetycznym, tak jej zamknięcie jest nokautem technicznym. Swoboda i warsztatowa doskonałość, matematyczna precyzja i gigantyczny poziom energii pozostawia słuchacza w stanie oszołomienia.

Potęga tej płyty to znakomita forma wokalna 60 letniego (!) Coreya Glovera, niepowtarzalny styl gitary Mike’a Orlando plus zabójcza sekcja King/Jackon, oraz niesamowita energia i moc którą Panowie są w stanie wygenerować. Funk-soulowo-metalowa maszyna która nie bierze jeńców. Aż strach jak to może zabrzmieć na żywo. Żeby jednak też trochę pomarudzić, część utworów mogłaby by być odrobinkę krótsza, bardziej zwarta i nie do końca podoba mi się produkcja – materiał jest bardzo mocno skompresowany, wręcz zgnieciony i podciągnięty limiterem do maksimum. Z głębszą dynamiką było by jeszcze lepiej.

 

A jak odnieść to wszystko do Living Colour? Otóż ekipa LC obiecała nowy album w tym roku  i całkiem szczerze uważam, że  może być jej bardzo, bardzo  trudno przebić materiał Sonic Universe. Poprzeczka jest ustawiona cholernie wysoko. Smart move Corey! Absolutnie zaskakująca i bardzo mocna płyta.

 

 

Ocena 5,5/6  (pół zabieram za produkcję)

Kovy Jaglinski

 


 

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

👉 Twitter

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz