Moda na styl retro w XXI wieku wraca co jakiś czas – niczym bumerang. Do łask wróciły kasety magnetofonowe czy płyty winylowe, a i współczesne hity radiowe czerpią pełnymi garściami z dawnych lat. W muzyce rockowej sytuacja ma się podobnie. Ofensywa retro rocka jak się patrzy. Rival Sons, Blues Pills, Greta van Fleet – kolejne przykłady można mnożyć. Nie inaczej jest w przypadku szwedzkiej formacji Siena Root, której najnowsze dziecko „Revelation” ukazało się na rynku 24 lutego.
W tym roku minęło sześć lat od premiery poprzedniego krążka zespołu zatytułowanego „A Dream of Lasting Peace”. Tegoroczna, najnowsza propozycja grupy, na której czele stoi charyzmatyczna Zubaida Solid, to 11 premierowych kompozycji, które zamykają się w prawie 47-minutowym materiale. Gdybym miał szukać podobieństwa w stylistyce muzycznej serwowanej przez Siena Root to pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to również pochodzące ze Szwecji trio – Blues Pills.
„Revelation” zawiera w sobie duży, muzyczny ładunek, który czerpie pełnymi garściami ze złotych dekad rocka lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W otwierającym całość „Coincidance & Fate” partie organów Hammonda jednoznacznie wprowadzają słuchacza w odpowiedni klimat – burzliwie rozkwitający okres dzieci-kwiatów. Swoją drogą pierwsze moje skojarzenie nawiązywało do chyba największego przeboju grupy Vanilla Fudge – „You Keep Me Hangin’ On”, który równie intrygująco rozpoczynają wspomniane już hammondy.
To, co jest największym atutem „Revelation” to chwytliwe riffy gitarowe, pełne klasycznego groove’u. Czuć tu echa Free (wspomniany „Coincidance & Fate), Led Zeppelin („Dusty Roads”) czy Jethro Tull („Winter Solstice”). Siena Root są obecni na scenie od ponad dwóch dekad, więc nie dziwi fakt, że ich kolejne propozycje nawiązują do ducha wspomnianych epok, ale nie są w żaden sposób odtwórcze, co jest niestety częstą przypadłością kapel, które próbują być retro.
W „Winter Solstice” i – następnym w trackliście – instrumentalnym „Dalecarlia Stroll” słychać wykorzystanie fletu. To instrument, który zaznacza swoją obecność w muzyce progresywno-rockowej przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, a konkretnie w twórczości zespołów takich, jak Jethro Tull czy King Crimson. To świadczy o wysokiej świadomości artystycznej twórców, która jest wszechobecna na tej płycie.
Intrygujący w całości albumu jest podział na pierwszą „brudną” część płyty, gdzie gitary okraszone są solidną dawką przesteru i fuzz’u, i drugiej części – bardziej akustycznej, emocjonalnej. Na koniec słuchacze otrzymują jednak „Keeper of the Flame”, w którym rhodesowe intro i soulowe zaśpiewy w środkowej części przechodzą w klasycznego bluesa ze znakomitymi solówkami. Fantastyczne zwieńczenie udanego albumu.
„Revelation” to dawka muzyki retro w najwyższej jakości. Eklektyzm całego albumu – od cięższych partii, przez łagodne akustyczne brzmienia do bluesowego finału intryguje i nie nudzi. Może jedynie orientalny w brzmieniu (głównie za sprawą sitaru) „Madukhauns” nie przekonał mnie w całości do siebie, jednak nadal jest to kompozycja, która nie odstaje bardzo poziomem od innych na albumie. Dwadzieścia lat obecności Siena Root na scenie robi swoje, a po sześciu latach doczekaliśmy się naprawdę ciekawego krążka.
Ocena [w skali 1-6]: 5 płytek CD
💿💿💿💿💿
Szymon Pęczalski
Lista utworów:
- Coincidence & Fate
- Professional Procrastinator
- No Peace
- Fighting Gravity
- Dusty Roads
- Winter Solstice
- Dalecarlia Stroll
- Leaving the City
- Little Burden
- Madukhauns
- Keeper of the Flame
Kliknij i obserwuj nasz fanpage bit.ly/Nasz-Facebook1
Kliknij i obserwuj nasz Instagram bit.ly/nasz-instagram1