IKS

Paweł A. Nowak [Rozmowa]

Akordeonista Paweł A. Nowak nie poprzestaje na propagowaniu nie tylko akordeonu jako instrumentu wiodącego, ale także na poszerzaniu jego roli w obrębie kultury muzycznej. Płyta „Na Kaszëbach 2” to jeszcze jedna próba odniesienia do folkloru kaszub, podana jednak w sposób inkrustowany i spójny. O całości przedsięwzięcia opowiedział mi główny zainteresowany.

Maciej Majewski: Zacznijmy od tego, dlaczego płyta nosi tytuł Na Kaszëbach 2, skoro pierwszą część nagrałeś w innym składzie – z Almost Jazz Group?

 

Paweł A. Nowak: Pomysł płyty „Na Kaszëbach„, którą nagraliśmy z Almost Jazz Group wyszedł ode mnie, była to moja inicjatywa. Także repertuar, który się na niej znalazł został dobrany głównie przeze mnie. Płyta „Na Kaszebach 2″ jest niejako kontynuacją projektu z 2014 roku. Łącznikiem pomiędzy tymi albumami są moje kompozycje „Kolibiónka dla Stasia, „Smutny Koseder” oraz tytułowy „Na Kaszebach”, do którego dokomponowałem charakterystyczny motyw umieszczony na początku i końcu utworu oraz pomiędzy tematami. Czuję się ojcem obydwu projektów, stąd pozwoliłem sobie na tego rodzaju kontynuację po 9 latach.

 

MM: Co więcej – na płycie są też pomysły, które grałeś już z Klezmoretem, jak chociażby „Siódemka Babci Iwonki”.

 

PN: Tak. Jest to moja autorska płyta, więc niektóre numery pojawiały się na innych albumach. Z resztą suita z animacji „Opowieści Babci Iwonki” pojawiła się pierwszy raz na płycie „Aerophonic”, którą nagrałem w duecie z wyśmienitym organistą Maciejem Zakrzewskim. Na każdej z tych płyt moje kompozycje brzmią inaczej.

 

MM: Z czego wynika taka mnogość projektów, w których bierzesz udział, bądź których jesteś inicjatorem?

 

PN: Zacznę od tego, że „Na Kaszebach 2” ma charakter niejako okolicznościowy. Jest to projekt, którego finansowanie pochodzi z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020. Kiedy powstał, nie zakładałem koncertowania z tym materiałem, ale wszystko wskazuje na to, że będzie inaczej. Mnogość projektów wynika przede wszystkim z tego, że uwielbiam kilka stylów, gatunków muzycznych i nie potrafię bez nich żyć.

 

MM: Jak zatem dobrałeś muzyków, którzy na Na Kaszëbach 2″ zagrali?

 

PN: Och, to wspaniali artyści, ludzie, na których można liczyć. Którzy inspirują i po prostu chce się z nimi grać, tworzyć. Zacznę może od szefa orkiestry, Łukasza Peruckiego, z którym grywamy na co dzień w Cuarteto Re!Tango. To wybitny skrzypek, świetny aranżer, a przede wszystkim przyjaciel. Zaprosił do swojej orkiestry instrumentalistów, z którymi grywaliśmy już nie raz przy okazji innych projektów z orkiestrą kameralną. To zaufana ekipa – z niektórymi znam się od czasów studenckich. Maciej Sadowski to kolejna ważna postać tej płyty. Z Maciejem gramy razem w Klezmoret i jeszcze kilku innych projektach. Znamy się wiele lat i zagraliśmy wspólnie setki koncertów. Maciej to dla mnie bardzo ważna osoba – fantastyczny, kreatywny muzyk, kompozytor i aranżer. Podobnie jest z Patrykiem Zakrzewskim, genialnym perkusistą, z którym gramy w Klezmoret. Nie wyobrażałem sobie płyty z kaszubskimi tekstami bez głosu Weroniki Korthals, której kaszubski wokal jest dla mnie numer jeden. Zresztą to także bardzo kreatywna osoba, świetnie wyczuła mój projekt. Cieszę się, że zgodziła się wziąć w nim udział. Na płytę zaprosiłem także moją przyjaciółkę Darię Zaradkiewicz, z którą tworzymy od lat projekt L’aperitif. I choć Daria nie jest Kaszubką, to nie wyobrażałem sobie, aby kto inny zaśpiewał moją „Kolibiónkę dla Stasia”. Grono zaufanego kręgu zamyka Marcin Kowalczyk – realizator, któremu w studiu ufam bezgranicznie. On też ma swój ogromny wkład w ten projekt. Każdy wniósł do niego swoją cząstkę, dlatego jest dla mnie tak ważny. Patrząc na dobór artystów, śmiało można powiedzieć: ‘Paweł A. Nowak & Friends’, ale na płycie ująłem to jako dreche, czyli po kaszubsku: przyjaciele.

 

 

MM: Rozumiem czemu część tytułów na płycie jest w języku polskim, a część w kaszubskim. Skąd jednak w tym wszystkim angielski?

 

PN: Repertuar jest bardzo eklektyczny, a jego wspólnym mianownikiem są Kaszuby. Moją inspiracją wcale nie był głównie folklor – on stanowi jedynie niewielki procent. Ta płyta nie jest dedykowana wyłącznie tym, którzy są z Kaszub lub interesują się tym regionem. Region jest tylko inspiracją, stąd tytuły aż w trzech językach. Ten repertuar to pewnego rodzaju podsumowanie mojej skromnej twórczości. Suita z filmu „Kamienne serce”, czy wspomniana wcześniej suita z animacji „Opowieści Babci Iwonki”, to kompozycje, które stworzyłem na potrzeby produkcji filmowych, traktujących o Kaszubach – o ich tradycjach, obyczajach, legendach. „Smutny koseder” to bezpośrednie nawiązanie do kaszubskiego tańca, kosedra. „Na kaszebach” to znana melodia ludowa. Natomiast „Sun over Sulęczyno”, to walczyk w stylu jazz-musette, który dedykuję swojej wiosce. Zaś „Kolibiónka dla Stasia”, to ballada jazzowa, która powstała krótko po narodzinach mojego syna.

 

MM: Poza kompozycjami ze wspomnianych suit i oprócz odniesień do kultury kaszubskiej, ta płyta w moim mniemaniu ma wymiar… filmowy.

 

PN: Bo tak chyba jest. Różne muzyczne obrazki, płynące prosto z mojego serca, które łączą się w sensowną całość. Początek i koniec można traktować jako koniec i początek. Różne brzmienia, różne widoczki – takie moje, ukochane, kaszubskie, choć niekaszubskie…

 

MM: Chyba też pierwszy raz na którejkolwiek z Twoich płyt tak wyraźnie słychać, gdy naciskasz przyciski akordeonu. To było zamierzone, czy też nie dało się tego uniknąć?

 

PN: Nawet nie zwróciłem na to uwagi (śmiech). Stukanie klawiatury w akordeonie jest tak samo naturalne jak ślizgi dłoni po gryfie gitary, czy oddech u wokalisty. Wiele razy spotkałem się z opinią audiofilów, dla których są to smaczki (śmiech).

 

MM: Zwróciłem na to uwagę, bo dotąd słyszałem takie dźwięki tylko, gdy słyszałem akordeon na żywo. Swoją drogą – rejestrowaliście te kompozycje na setkę?

 

PN: Nie, nie było takiej możliwości. Spora grupa ludzi, dogrywki wokali, perkusji, nakładanie ścieżek. Od początku chciałem, aby była to płyta studyjna, mało lajfowa.

 

MM: A co planujesz na tegoroczny festiwal w Sulęczynie?

 

PN: Plany mam bogate, ale to trudny rok dla kultury. Sam szukając koncertów dla swoich projektów zacząłem się zastanawiać czy z dniem 1 stycznia 2023 r. stałem się gorszym artystą… Niemniej nie poddaję się i walczę o finanse dla imprezy, bez której nie wyobrażam sobie lata. Na pewno będzie premiera „Na Kaszebach 2”, a całej reszty nie chcę jeszcze zdradzać.

 

MM: Koncerty poza wspomnianym festiwalem też grasz?

 

PN: Przede wszystkim. Ubiegły rok zakończyłem ponad setką koncertów. Ten nie zanosi się na tak obfity. Koncertuję z Cuarteto Re!Tango, L’aperitif, Klezmoret, Piaf po polsku i solo.

 

Rozmawiał: Maciej Majewski

 


 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉 bit.ly/nasz-instagram1

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz